Mobile

Androidowi producenci włączyli ksero. Kopiują iOS kopiującego Windows Mobile

Krzysztof Kurdyła
Androidowi producenci włączyli ksero. Kopiują iOS kopiującego Windows Mobile
Reklama

W czasie gdy Apple zaprezentowało nowego iOS 14, z uśmiechem spojrzałem na moją, porzuconą już przez Microsoft, Lumię 950 i powiedziałem „W końcu!”. Żywe kafelki, wymyślone już ponad dekadę temu w Seattle powodowały, że ten system zamiatał pod względem użyteczności interfejsu iosowo-androidową konkurencję. O dziwo, pomimo porzucenia przez Microsoft rynku mobilnego, nikt przez dłuższy czas nie kwapił się, żeby podnieść z ziemi to fantastyczne rozwiązanie.

Jestem fanem kafelków

Nie ma co tu kryć, kiedy w 2018 r. kupowałem Lumię, miał to być krótki eksperyment z odchodzącym z tego świata systemem. Ten okazał się jednak tak dobry, że do dziś smartfon Microsoftu jest moim, jak to mówią anglosasi, „daily-driverem”. Jestem absolutnie fanem idei żywych kafli, które przy odpowiednim skonfigurowaniu pozwalają lepiej zarządzać powiadomieniami i skracać czas potrzebny do korzystania ze smartfona.

Reklama

Nie da się jednak ukryć, że czasy Windows 10 Mobile minęły. Pomimo że w Polsce, przy odpowiednim doborze usług, telefon ciągle sprawdza się jako urządzenie smart, to kolejne funkcjonalności się wykruszają. Rozpatrywałem jako następcę telefon z Androidem i launcherem udającym W10M, ale po kilku testach okazało się, że to jak dla mnie zbyt niedoskonała proteza, niedająca podobnej wygody, a dodatkowo irytująca niespójnością części rozwiązań.

Stąd pójście tą drogą przez Apple w iOS 14 bardzo mnie ucieszyło, a jednocześnie przyniosło refleksję, że za rok producenci telefonów z Androidem nagle wpadną na pomysł, że może dziadowskie widgety z tego systamu, można zastąpić bardziej spójnym rozwiązaniem. I proszę, pierwszy kopista już jest.

OriginOS od Vivo

Jako pierwszy rozwiązanie tego typu zaprezentował, obecny od niedawna na polskim rynku, koncern Vivo. W zaprezentowanym przez niego OriginOS, który zastępuje wcześniej używanego FountuchOS. Po rzuceniu okiem na udostępnione zrzuty ekranu, nazwa Origin budzi tylko uśmiech politowania, a informację od Vivo, że inspiracją dla tego designu była chińska układanka Huarong dao można włożyć między inne marketingowe bajki.

Oczywiście nie ma w tym nic złego, że ktoś sięga po dobre wzorce, ale dziwić może, że producenci telefonów z Androidem tak bardzo boją się sami wprowadzać nowe rozwiązania. Jedni bazują na standardzie wypracowanym przez Google, reszta naśladuje iOS. A przecież adaptacja rozwiązań Windows 10 Mobile dawała niepowtarzalną szansę, aby wyróżnić się na tym coraz bardziej nudnym rynku.

„Klocki” od Vivo wyglądają... super

Żeby nie było, że tylko krytykuję, może się okazać, że Vivo zrobiło swoje klocki lepiej od Apple. Pierwsze co rzuca się w oczy, to że opis aplikacji jest, podobnie jak w Windows, wewnątrz kafelka. W iOS opis pod kaflem wyglądają dziwacznie i psuje wygląd całego interfejsu. OriginOS jest pod tym względem bardziej spójny i elegancki.

Firma poinformowała też, że wprowadziła specjalny mechanizm aktualizacji informacji na tych kafelkach o nazwie „nano alerts”. Podkreślenie tego faktu daje nadzieję, że całość będzie działać lepiej niż w udających W10M launcherach. Oczywiście pozostaje pytanie, czy twórcy aplikacji będą chcieli zoptymalizować swoje programy pod ten konkretny system. W tej kwesti ciężko być optymistą i Apple będzie w tym zakresie miało ogromną przewagę. Chyba, że kserokopiarki zaczną pracować też w Mountain View i podobne rozwiązania znajdą się w kolejnym Androidzie.

Źródło: [1], [2], [3]

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama