Jednym z najgorętszych tematów ostatnich dni w technologicznym półświatku, jest sprawa przejścia Macintoshy na procesory zbudowane w architekturze ARM. Ponieważ na temat scenariuszy i konsekwencji takiego kroku powstało już wystarczająco dużo tekstów, dla odmiany zapraszam Was w podróż do przeszłości. Postaram się przybliżyć intrygującą historię powstania firmy, której procesory umożliwiły mobilną rewolucję. Będzie to też opowieść o założycielach tej spółki, brytyjskim Acornie oraz Apple, których ARM uratował od bankructwa.
Cała historia rozpoczęła się w 1979 r. na uniwersytecie w Cambridge. Tam narodziła się firma Acorn Computers Ltd., która w niedługim czasie rozpoczęła produkcje 8-bitowych komputerów. Dzięki podpisanemu w 1981 r. kontraktowi z BBC na opracowany dla tej stacji komputer Micro, szybko odniosła spory sukces finansowy.
Rządź, Brytanio!
Ambicje firmy sięgały jednak znacznie dalej. Niemal od razu zaczęto rozmyślać nad następcą 8-bitowej serii. Plany Brytyjczyków zakładały, że nowy produkt ma wykonywać programy pisane w językach wyższego poziomu i być przy tym szybszy, niż 8-bitowce wykorzystujące kod maszynowy. Dostępne na rynku 16 i 32-bitowe procesory okazały się na to za słabe. Natchnieni lekturą prac Uniwersytetu Kalifornijskiego nad architektura RISC, inżynierowie firmy zdecydowali się na opracowanie własnego układu tego typu.
Żeby znaleźć odpowiedź czy Acorn jest sobie w stanie poradzić z takim zadaniem, zwiedzono zakłady kilku producentów procesorów. Obraz, jaki zastali w garażowo zorganizowanym Western Design Center, ostatecznie przekonał ich, że projektowanie i produkcja tego typu, to w sumie nic trudnego.
Prace poprowadzili najzdolniejsi pracownicy Acorna, Roger Wilson(od 1994 r. Sophie) odpowiadał za napisanie listy rozkazów, a Steve Furber zaprojektował sam procesor. Wystartowano pod koniec 1983 r. a już 18 miesięcy później, na stół trafiły pierwsze egzemplarze. Procesory otrzymały nazwę ARM1, co było akronimem od Acorn RISC Machine. Za ich produkcję odpowiadała amerykańska firma VLSI Technology. Procesor był niewielki, zawierał tylko 25000 tranzystorów, ponad 3-krotnie mniej niż Motorola 68000. Jednocześnie bił ją na głowę wydajnościowo, osiągając 3 MIPS, kiedy znany konkurent ledwie wyciągał 1,4.
Chcąc zagwarantować niskie koszty produkcji, zdecydowano się zastosować plastikową obudowę. Z racji wysokiej rezystancji cieplnej tego materiału, konieczne stało się zmniejszenie zużycia prądu przez procesor. W efekcie prac optymalizacyjnych cały układ pobierał ostatecznie tylko 0,1 W. W czasie pierwszego uruchomienia, ku zaskoczeniu inżynierów, ARM1 rozpoczął pracę pomimo, że nie podpięto mu zasilania. Okazało się, że płyta główna do której go zamontowano, była wadliwa i miała niewielkie przepięcie. Ten „wyciek” prądu wystarczył do wzbudzenia pracy układu. Energooszczędność, choć osiągnięta z innych przyczyn, miała w przyszłości zapewnić procesorom ARM dominację w mobilnym świecie.
Droga do zatracenia
Podczas prac nad procesorem firma finansowo „wisiała” na sprzedaży komputerów z rodziny BBC, a te technologicznie szybko się starzały. Próba rozszerzenia rynku zbytu na zagranicę zakończyła się dużymi stratami. Sytuację trochę ratowały kontrakty edukacyjne, ale widmo bankructwa powoli zaczęło zaglądać Brytyjczykom w oczy. Acorn stanął przed koniecznością poszukania inwestora.
Zbawcą miał być producent komputerów i maszyn do pisania, firma Olivetti. Włosi spłacili długi firmy i zostali mniejszościowym udziałowcem. Zobowiązali się także pomóc w sprzedaży zalegających w magazynach 8-bitowców własnymi kanałami dystrybucji. Na papierze wszystko wyglądało obiecująco, ale zakończyło się spektakularną katastrofą.
Wbrew deklaracjom, Włosi nie sprzedali ani jednej sztuki komputerów Acorna, a powód, ujawniony na burzliwym spotkaniu zarządów obu firm, okazał się kuriozalny. Prezes Olivetti zobowiązał się wobec amerykańskich udziałowców sprzedawać wyłącznie komputery zgodne z IBM PC. Kupując udziały w Acornie, prawdopodobnie nie zorientował się, że Brytyjczycy korzystają z własnego systemu. Zorientował się za to dział sprzedaży i bezwględnie zastosował się do wcześniej otrzymanych wytycznych.
Olivetti musiało ponownie ratować brytyjską firmę, stając się dzięki temu większościowym udziałowcem. Wraz z przejęciem pełni władzy, Włosi próbowali zaprowadzić w firmie własne porządki. Jeśli słowa Włosi i porządki wywołują u Was dysonans poznawczy, to macie rację. Zderzenie włoskiej i brytyjskiej kultury biznesowej, spowodowało dalszy, wewnętrzny rozkład Acorna. Jedynie ekipa zajmująca się procesorami zachowała względny spokój. Włosi niespecjalnie rozumieli wagę tego projektu.
Jabłko w wannie, czyli porażka Archimedesa i Newtona
Tymczasem pierwszy ARM trafił, jako dodatkowy procesor, do 8-bitowców Acorna, ale ten projekt nie odniósł żadnego sukcesu komercyjnego. Do pełnoprawnego, bazującego całkowicie na tej architekturze komputera, został zaprojektowany jeszcze szybszy układ ARM2. Niestety, ze względu na problemy z systemem operacyjnym ARX, prace nad następcą rodziny BBC Micro ciągle się przedłużały. Po kolejnych porażkach na tym polu, zdesperowany zarząd Acorna rozpoczął równoległe prace nad drugim systemem. Z braku zasobów sięgnięto po ludzi, którzy nigdy wcześniej nie pracowali przy projektowaniu systemów operacyjnych, ale pomimo to, ten właśnie zespół zdołał zamknąć swój projekt. Pamiątką po tej improwizacji pozostało kilka bardzo dziwacznych rozwiązań z zakresu UI/UX. Pierwsze komputery z rodziny Archimedes w 1987 r. ujrzały światło dzienne. Niestety, ponownie poza rynkiem brytyjskim, sukcesu nie odnotowano.
Źródło: Jonathan Zufi, iconicbook.com
Pomimo kolejnej porażki, wydajne procesory Acorna nie przeszły bez echa. Zainteresowanie nimi wyraziło Apple, zbudowano nawet prototyp komputera pracujący pod ich kontrolą. Eksperymentalny Mobius wykazał, jak dużą przewagę mają te układy w porównaniu do rodziny Motorola 68k. Ostatecznie układy nie trafiły do komputerów, ale ich niska prądożerność wpasowywała się w potrzeby twórców cyfrowego asystenta o nazwie Newton. Ówczesny CEO John Sculley zdecydował się zainwestować w rozwój procesorów 1,5 miliarda dolarów, w wyniku czego w 1990 r. powołano do życia Arm Ltd., joint venture pomiędzy Apple, Acornem oraz VLSI. Koncern z Cupertino otrzymał 43% akcji nowej firmy, dokładnie tyle samo co Acorn. Nowy podmiot zaprojektował dla Newtona układ o nazwie ARM610, a gotowe urządzenie pojawiło się na rynku w 1993 r. Klątwa Acorna przeszła jednak wraz z ARM na Apple. Organizer okazał się porażką i jednym z klocków, które ściągnęły Apple ze szczytu na finansowe dno.
Taniec na linie
Gdy w 1996 r. w Cupertino kończyły się pieniądze na bieżącą działalność, a jednocześnie potrzebowano ich na zakup NeXT, to właśnie sprzedaż akcji producenta procesorów uratowała sytuację. Gil Amelio wyszedł z inwestycji z ponad 700 mln stratą, ale dzięki zachowaniu płynności firma zdołała złapać oddech, a do sterów powrócił Steve Jobs. Czym się to skończyło, wszyscy dobrze wiemy.
Tymczasem mariaż brytyjsko-włoski dobiegł końca. Finansowa „klątwa” dopadła także Olivetti, które w latach 1996 - 1998 wyprzedało wszystkie swoje udziały. Tymczasem wyniszczony Acorn, desperacko walczył z finansowymi demonami. Restrukturyzował, ciął koszty, zamykał kolejne wydziały.
W międzyczasie usamodzielniony ARM radził sobie wyśmienicie. Zmienił model działalności z producenta na licencjodawcę technologii, opracował i z sukcesem sprzedał procesory typu SoC, zawarł bardzo opłacalną umowa z Texas Instruments na procesory dla Nokii. Do tego wszystkiego doszło udane IPO, które drastycznie podbiło wartość firmy. To wszystko doprowadziło do niecodziennej sytuacji, gdzie wartość jego akcji, będących w posiadaniu przez Acorna, przekroczyła wartość tego ostatniego.
Nowy CEO Acorna, Stan Boland, zdecydował się zmienić nazwę firmy na Element 14. Pomimo reform, które zaprowadził ten energiczny biznesman, zmęczeni udziałowcy chcieli już tylko wycofać firmę z giełdy i odzyskać włożone środki w postaci szybko drożejących akcji ARM. Cała grupa została sprzedana w skomplikowanej operacji bankowi Morgan Stanley. Inwestorzy otrzymali po dwie akcje ARM za każde pięć Acorna a Boland szybko odkupił od banku część Element 14 wraz z prawami do marki za śmieszne 2 milionów dolarów. Niecałe dwa lata później Broadcom przejął od niego tę firmę za 600 mln dolarów. Podczas gdy wszyscy wokół skupili się na wyrywaniu akcji ARM, Boland dobrze ocenił, że dawny Acorn wciąż ma ogromny potencjał. Doskonałe rozwiązania ADSL, zaprojektowane przez firmę pod jego kierownictwem, przyniosły jemu i jego inwestorom fortunę w niespotykanie krótkim czasie.
Jak widać z powyższego przykładu, pomimo fatalnego zarządzania, nieprawdopodobnej wręcz niefrasobliwości a czasem ignorancji bohaterów, ostatecznie dobrze zaprojektowany kawałek elektroniki zdołał utrzymać na powierzchni kilka firm, z których dwie później zmieniły świat. Sukces finansowy Apple bazuje w największej części na urządzeniach z procesorami na licencji ARM. Sukces finansowy ARM, bazuje na rewolucji, którą wywołało pojawienie się iPhona. Również Broadcom, który wchłonął dawnego Acorna, jest jednym z głównych graczy na mobilnym rynku. Mam duże wątpliwości, czy szybkie przejście komputerów Apple na tę architekturę byłoby korzystne dla platformy, ale niewątpliwe byłoby sympatyczną klamrą dla całej tej historii.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu