Felietony

Trzy rzeczy których zazdroszczę Androidowi. Na iPhone mogę o nich (póki co) pomarzyć

Kamil Świtalski
Trzy rzeczy których zazdroszczę Androidowi. Na iPhone mogę o nich (póki co) pomarzyć
64

iOS daleko do ideału — to na pewno. Android pod kątem oferowanych opcji zjada go na śniadanie, mimo że nie każdy potrzebuje takiego pakietu opcji. Są jednak trzy funkcje, których jako użytkownik iPhone'a bardzo zazdroszczę jego konkurencji.

Od dobrych już kilku lat moim podstawowym smartfonem jest iPhone. I mimo że Androida w moim życiu nie brakuje, to z co najmniej kilku powodów obstaję przy iOS (ot, jak chociażby baza zakupionych aplikacji, ekosystem Apple, korzystanie z iMessage czy płatności smartfonem — Google Pay wciąż nie obsługuje mojego banku). Nie oznacza to, że postrzegam rozwiązania Apple jako idealne. I wciąż jest kilka elementów, których mi brakuje — za każdym razem gdy sięgam po Androida to patrzę na nie z zazdrością. Dziś Cnet opublikował artykuł w którym wymienia siedem rzeczy, których nie zrobimy na iPhone, a nie stanowią żadnego wyzwania na Androidzie. Przejrzałem je i szybko zastanowiłem się nad tym czego mi najbardziej brakuje. I doliczyłem się trzech takich elementów.

Bezproblemowa instalacja dowolnej wersji aplikacji

W App Store zawsze czeka na mnie jedna wersja aplikacji: ta najnowsza. I prawdopodobnie zaraz zbiegną się znawcy którzy podadzą kilka ścieżek którymi można zainstalować inne wersje oprogramowania, kiedy tylko mamy je pod ręką. No jasne, można też zrobić jailbreak i wtedy ograniczenia właściwie w ogóle przestają istnieć. Problem polega jednak na tym, że to na Androidzie po prostu działa — znalezienie starszej wersji APK nie jest problemem, bazy danych w tym temacie są ogromne. W praktyce więc wystarczy kilka stuknięć w ekran i mamy interesującą nas wersję oprogramowania. Na iPhone tak prosto tego nie zrobimy. Że już o problemach z kompatybilnością na starszych urządzeniach nawet nie wspomnę.

Co kilka docków to nie jeden

Nie potrzebuję sto milionów opcji konfiguracji systemu — i po przesiadce z Androida przywykłem już do tego, że nie wszystko będzie tak jak chcę. O ile jednak w przypadku braku opcji zmiany systemowego motywu nie mam większych problemów, o tyle w kwestii konfiguracji docka — już tak. Na iPhone X z którego korzystam dolna belka jest w stanie pomieścić cztery aplikacje. Nie żeby Androidy miały ich dużo więcej, ale dodatkowe nakładki pozwalały uczynić ten pasek przewijanym bez żadnego wysiłku — dzięki temu wszystkie najważniejsze aplikacje po które sięgam na co dzień miałem zawsze pod ręką. Na iPhone muszę kombinować i (niekiedy) sztucznie wypełniać ekran, by były na wyciągnięcie palca w dolnej części ekranu — bo przecież o swobodnym układaniu ikonek tam też nikt nie słyszał.

Podział ekranu naprawdę by się przydał

Nie traktuję smartfona jako narzędzia do tworzenia treści, raczej skupiam się tam na ich konsumpcji. Czasami jednak zdarzają się sytuacje, w których non-stop przełączam się między dwoma aplikacjami — czy to przepisując czy kolacjonując. Owszem, to nic czego potrzebowałbym na co dzień, ale kiedy już jestem zmuszony do takich kombinacji — wyjątkowo boleśnie odczuwam brak podziału ekranu, który przecież na Androidzie dostępny jest od kilku dobrych lat. U Apple — póki co — wyłącznie na iPadach.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu