Ponad dwa lata później sprawa spowalniania iPhone'ów znalazła swój finał w sądzie. Trudno tu jednak mówić o szczęśliwym zakończeniu.
Apple jak zwykle się upiekło. Ich największa afera od lat skończyła się na ugodzie z drobniakami
Afera ze spowalnianiem przez Apple iPhone'ów jest jedną z największych w ostatnich latach z udziałem firmy. Dla przypomnienia: urządzenia które miały już zużytą baterię, aby działać dłużej na jednym ładowaniu, przechodziły w specjalny tryb w którym zaczynały działać ślimaczo wolno. Gigant z Cupertino nigdy nie informował użytkowników swoich urządzeń o tych zagrywkach i, jak wiele budzących wątpliwości spraw, ta również wyszła na jaw przypadkiem. Wielu użytkowników starszych urządzeń była tym samym przekonana, że ich iPhone jest już za stary i do niczego się nie nadaje — co motywowało ich do zmiany urządzenia na nowszy model. W praktyce wystarczyłaby wymiana akumulatora, no ale skąd mogli wiedzieć o tak perfidnych praktykach?
Amerykańscy właściciele iPhone'ów 6 i 7 mogą liczyć na odszkodowanie, ale to kieszonkowe nie wystarczy nawet na wymianę baterii
Na pozew zbiorowy nie trzeba było specjalnie długo czekać, ale na ostateczne orzeczenie sądu już tak. O sprawie wiedzieliśmy już od grudnia 2017 roku, blisko rok później do pakietu doszła także kwestia spowalniania nowszych smartfonów Apple. W marcu 2020 udało się dojść do ugody, w ramach której Apple musi poszkodowanym (i walczącym w ich imieniu prawnikom) wypłacić 500 milionów dolarów. No i cóż, jest to ogromna suma pieniędzy — ale biorąc pod uwagę jak wielu było w tej sprawie poszkodowanych, zwykli użytkownicy uwzględnieni w pozwie mogą liczyć co najwyżej na jakieś 25$ na głowę. Trochę mało, biorąc pod uwagę, że wymiana baterii w starszych modelach (iPhone SE, iPhone 6, iPhone 6 Plus, iPhone 6s, iPhone 6s Plus, iPhone 7, iPhone 7 Plus, iPhone 8, iPhone 8 Plus i spółce) kosztuje obecnie 49 dolarów — a w nowszych (iPhone X, iPhone XS, iPhone XS Max, iPhone XR, iPhone 11 Pro Max, iPhone 11 Pro, iPhone 11) jeszcze dwadzieścia dolarów więcej. Trochę lepiej sprawa wygląda dla bardziej zaangażowanych w sprawę — ci użytkownicy mogą liczyć na 1500-3000 dolarów, więc chociaż będą mogli sobie kupić nowy smartfon, albo i dwa. Najbardziej opłacalne jest to dla ekipy prawników, do której trafi 90 milionów dolarów.
Chyba nikt nie liczył na jakieś spektakularne zakończenie tej sprawy sukcesem dla wszystkich poszkodowanych, ale jednak tych 25$ na głowę to trochę smutek. Myślę że lepszy byłby kupo na wymianę baterii w dowolnie dogodnym momencie — bez znaczenia w którym modelu chcieliby jej dokonać. Niestety, takie przygnębiające sumy to nie tylko domena Stanów Zjednoczonych — Francja domaga się od Apple 25 milionów euro zapłaty w tej sprawie. A przecież biorąc pod uwagę powagę całej sytuacji i to, ile faktycznie użytkownicy wydawali na nowe modele, przekonani że stare nie działają poprawnie, to mimo wszystkich tych kontrowersji Apple i tak na tym zarobiło.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu