Felietony

8GB RAM w smartfonie? Nie, dziękuję, poradzę sobie bez nich

Albert Lewandowski
8GB RAM w smartfonie? Nie, dziękuję, poradzę sobie bez nich
13

Na naszą wyobraźnię najlepiej oddziałują liczby. Czy to te, które ujrzymy na naszym koncie bankowym czy na kartce ze specyfikację obok smartfona, który wzbudził nasze zainteresowanie. Producenci to doskonale rozumieją. W dodatku właśnie w taki sposób mogą wyróżnić się na tle licznej konkurencji, więc walka toczy się o naprawdę wysoką stawkę.

Co by tu jeszcze zwiększyć?

Kiedyś mieliśmy do czynienia z wyścigiem na megapiksele w aparatach. Aktualnie ta pogoń straciła już na swoim pędzie, osiągając punkt kulminacyjny przy Nokii Lumii 1020 z 41 Mpix, i mogę śmiało powiedzieć, że firmy skupiły się teraz już na wyższej jakości układach optycznych, matrycach czy jaśniejszych obiektywach. W temacie procesorów również trudno już zaoferować jeszcze więcej rdzeni. Po jednej stronie barykady mamy Apple, które dopiero w A11 Bionic zdecydowało się na sześć rdzeni, natomiast po drugiej Mediateka.

Ich układy z rodziny Helio X (od X20 wzwyż) składają się nawet z dziesięciu rdzeni. Podzielone są na trzy klastry, jednak z doświadczenia mogę napisać, że nie jest to połączenie ani zadowalające pod kątem wydajności, ani też energooszczędności. Samsung czy Qualcomm lepiej to zrobiły ze swoimi ośmiordzeniowymi konstrukcjami. Z kolei w temacie ekranów zwiększanie rozdzielczości powyżej 2K na chwilę obecną mija się z celem. Dopóki rozszerzona rzeczywistość nie stanie się popularniejsza, trudno by było wskazać wymierne korzyści 4K w smartfonie. Chyba że Twoją pasją jest czytanie tekstu pod lupą, wtedy co innego.

rAM, rAM, rAM

Owszem, same wyświetlacze rosną do rozmiarów, które trudno zaakceptować, ale trudno to nazwać wyścigiem na cyferki. Producenci, ci pozostający wiernie przy Androidzie, przeszli do kolejnego segmentu. Pamięci operacyjnej. System Google należy zaliczyć do grupy, wykorzystującej całą dostępną pulę pamięci, co wynika po prostu z jego charakterystyki, jednak o tym mogliście przeczytać już wielokrotnie w sieci.

Obecnie trudno znaleźć telefony z mniej niż 2GB RAM, co można tylko skomentować słowami „na szczęście”. Warto jednak pamiętać, że niedługo będzie dostępny Android Go zoptymalizowany pod kątem tych słabszych urządzeń. Wróćmy jednak do tego, jak to teraz wygląda. To, co znajdziemy na półkach sklepowych ma nawet 3, 4 czy 6GB. Tutaj może pojawić się za to mały problem…

Troska producenta

Często firmy skutecznie ograniczają możliwości ich telefonu. Najczęściej z chęci wydłużenia ich czasu pracy, który i tak nie napawa użytkownika szczególnym optymizmem człowieka jeszcze bez zakupionego powerbanka. Można to zauważyć, sprawdzając, ile aplikacji nasz telefon jest w stanie pozostawić działających w tle. Jeżeli radzi sobie z tym, po powrocie do danego programu nie zauważymy ekranu ponownego jego uruchomienia czy odświeżenia.

Przykład z życia, który mogę opisać, jest związany z Samsungiem Galaxy Note 5 i/lub S6 Edge Plus. Mimo 4GB pamięci operacyjnej nie da się ich nazwać modelami, perfekcyjnie zarządzającymi RAM-em, ponieważ stosunkowo szybko ubijały procesy w tle. Jak zwykle w takiej sprawie, ratunek nadszedł z forum XDA. Jeżeli ktoś posiadał roota na swoim urządzeniu, mógł zwiększyć limit pracujących aplikacji i po problemie. Tymczasem na Nexusie 6P z tego samego okresu z 3GB taka mała, ale irytująca wada nie występowała.

Francuski pogrom (?)

Na rynku mamy już dostępnych kilka smartfonów z 8GB RAM. Są to m.in. OnePlus 5 czy Asus Zenfone AR, a teraz do tego grona dołączył Archos Diamond Omega. Firma znad Loary we współpracy z Nubią, będącą częścią ZTE (uf, jakie skomplikowane więzi), zaproponowała smartfon ze Snapdragonem 835, ogromną ilością pamięci operacyjnej oraz 128GB pamięci wbudowanej, naturalnie UFS 2.1, więc transfer danych powinien być błyskawiczny.

Mnie osobiście zaintrygowały aparaty. Tutaj producent poszedł na całość i zaimplementował z tyłu dwa moduły: 12 Mpix (z technologią Dual Pixel) z f/1.8 oraz 23 Mpix z f/2.0; z przodu natomiast dwie kamerki 5 Mpix. Na papierze brakuje optycznej stabilizacji obrazu, ale być może jej cyfrowy odpowiednik da sobie radę. Oczywiście na liście jego wyposażenia nie zabrakło ekranu 5,73” o rozdzielczości 2040 x 1080 pikseli. Wszystko to wygląda więcej niż zadowalająco, a cena adekwatnie do tego – 2149 złotych. Mam nadzieję, że już na początku listopada, zanim jeszcze telefon trafi na sklepowe półki, sprawdzę dla Was, czy ten telefon oferuje coś więcej niż pięknie brzmiącą specyfikację.

Ślepa uliczka

Teoretycznie najważniejsze jest to, jak dany smartfon działa. Jednak często dajemy ponieść się naszej podświadomości i zbytnio kierujemy się liczbami. Nie dziwię się Apple, że podaje jedynie lakoniczne dane techniczne. Jestem ciekaw, w jakim miejscu znajduje się kres takiego rozwoju. Pytanie, kiedy w końcu nastąpi kolejna smartfonowa rewolucja.

źródło: informacja prasowa

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu