Felietony

Na świecie jest ponad miliard niewidzialnych ludzi. Nie chcielibyście należeć do tej grupy

Maciej Sikorski
Na świecie jest ponad miliard niewidzialnych ludzi. Nie chcielibyście należeć do tej grupy
6

Wyobrażacie sobie życie bez dokumentów? Ktoś pewnie napisze, że został okradziony/zgubił portfel i przeżył taką sytuację - nie było przyjemnie. Mnie chodzi jednak o coś znacznie poważniejszego: o ciągłe funkcjonowanie bez choćby jednego dokumentu, a co za tym idzie, bez tożsamości, którą można w jakiś sposób potwierdzić. W tym przypadku umysł trzeba już bardziej wytężyć. Przynajmniej w naszej części świata: dla grubo ponad miliarda ludzi to codzienność. I nie, nie powinniście im zazdrościć anonimowości.

Niewidzialni ludzie - takim mianem można określić grupę, o której pisałem we wstępie. Według Banku Światowego, na Ziemi żyje ich ponad 1,1 mld, a zatem stanowią 1/7 populacji. To mniej, niż mieszkańców liczą Chiny czy Indie, ale wynik nadal robi wrażenie - przecież wszystkie państwa Starego Kontynentu łącznie nie mają tylu obywateli. Ludzie bez dokumentów zamieszkują przede wszystkim regiony Afryki i Azji, aż 1/3 stanowią dzieci. Nierzadko są to osoby, które musiały opuścić swój dom z powodu konfliktów zbrojnych czy klęsk żywiołowych. Zostawili nie tylko miejsce do życia, ziemię, dobytek, ale i dokumenty potwierdzające tożsamość. O ile wcześniej je posiadali...

Czy to jest problem? Zapewne pojawią się głosy przekonujące, że nie. Ba, ktoś stwierdzi, że im zazdrości - bo takiego człowieka nie inwigilują służby czy wielkie korporacje. Na temat mieszkańców Zachodu sporo wie państwo (szeroko pojęte), ale i przeróżne firmy: znają nasze gusta muzyczne czy filmowe, listę zakupów, grupę znajomych, wiedzą gdzie bywamy i co jemy, na swój sposób mają dostęp do korespondencji, zdjęć, efektów pracy zawodowej. Całe życie na talerzu i to z podpisem: imię, nazwisko, zdjęcie, data urodzenia. Można zatem stwierdzić, że niewidzialni mają lepiej - mogą poruszać się po cyfrowym świecie, ale anonimowo, bo oficjalnie nie istnieją.

Problem polega na tym, że bez dokumentów niewiele możesz zdziałać. Chcesz podjąć legalnie pracę? Nie zrobisz tego. Edukacja? Zapomnij. Służba zdrowia? Nie skorzystasz. Usługi bankowe? Możesz mieć smartfona, laptopa, dostęp do Sieci i w teorii możliwość korzystania z cyfrowej bankowości, lecz konta nie założysz. Tę grupę omija wsparcie państwa, prawo do głosowania, jest bardziej narażona na niebezpieczeństwa: córka może być wydana za mąż będąc jeszcze dzieckiem, bo trudno udowodnić, ile ma lat. To straszne pole do nadużyć i przestępstw z handlem żywym towarem na czele. Przypomnę: ci ludzie są niewidzialni.

W różnych krajach są podejmowane inicjatywy, by ograniczyć wspomnianą liczbę, wspiera to przywołany Bank Światowy, bo danie ludziom tożsamości powinno pomóc wyjść z biedy. To także pomoc dla państwa, które może działać sprawniej, lepiej wydawać pieniądze, ograniczać korupcję, rozumieć to, co się dzieje w społeczeństwie. A wszystko to wspierać może rozwój nowych technologii, bo w identyfikacji coraz częściej rolę odgrywają dane biometryczne. Przykładem projektu realizowanego na wielką skalę jest Aadhaar w Indiach. System niepozbawiony wad i poddawany krytyce, lecz jednocześnie bardzo potrzebny, jeśli drugie najludniejsze państwo świata chce się szybko rozwijać.

Pewnie pojawią się głosy nieufnych odbiorców: Bank Światowy, państwo, dane biometryczne? Dorzućmy kilka korporacji i widać wyraźnie, że tu nie o dobro ludzi chodzi, a o władzę, kontrolę i kasę. W jakimś stopniu te obawy mogą być uzasadnione. Powtórzę jednak: czy wyobrażacie sobie sytuację, w której nie macie żadnych praw, bo... nie istniejecie? Niewidzialni nie reprezentują szczęścia bycia poza systemem.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu