Samsung

Powrót do przeszłości - recenzja smartfona najlepszego z najlepszych z 2015 roku

Albert Lewandowski
Powrót do przeszłości - recenzja smartfona najlepszego z najlepszych z 2015 roku
53

Najczęściej recenzje są tworzone z perspektywy używania danego modelu przez kilka, kilkanaście dni, znacznie rzadziej kilku tygodni. Dzisiaj natomiast zapoznacie się z testem Samsunga Galaxy Note 5. Swoją opinię oraz pełne wrażenia oparłem jednak na korzystaniu z niego przez prawie dwa lata, więc zdołałem już poznać jego wszystkie zalety i wady. Czy Europejczycy rzeczywiście mają czego żałować, że model ten nigdy ten nie trafił do oficjalnej sprzedaży na Starym Kontynencie?

Liczne zawirowania

Samsung Galaxy Note 5 mógł zostać przez wielu zapamiętany jako smartfon, którego nie można było kupić w Polsce, a zapowiedzi na temat jego wprowadzenia okazały się być zwykłą mrzonką. Nawet raz jeden popularny sklep z elektroniką umieścił go na liście dostępnych produktów. Niestety nie dość, że w wersji azjatyckiej, to jeszcze okazało się to być zwykłą pomyłką. W zamian do nabycia na Starym Kontynencie mieliśmy S6 Edge Plus.

Fani Note'ów zeszli u Samsunga na drugi plan. Po Note 5 nadszedł czas na Note 7, który, jak zapewne doskonale pamiętacie, cierpiał na problemy z baterią. Zastosowane ogniwo miało tendencję do samozapłonu. Straty wizerunkowe i finansowe dla Koreańczyków wiążą się bezpośrednio z szóstą generacją tego flagowca. Natomiast w Europie najnowszym high-endem z S-Penem pozostawał Galaxy Note 4. Owszem, znakomity telefon, jednak już ze swoim stażem rynkowym. Dopiero niedawna premiera Note 8 dała możliwość wielbicielom smartfonom z rysikami „oficjalną” przesiadkę na nowy model.

Mój egzemplarz pochodzi ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a zakupiłem go za pośrednictwem sklepu internetowego. Co ważniejsze, jest to wersja SM-N920C. Ostatnia literka oznacza wspierane pasma częstotliwości LTE oraz region, gdzie dany wariant miał być sprzedawany. C to urządzenia na Bliski Wschód oraz Europę Środkową i Wschodnią.

Dane techniczne Samsunga Galaxy Note 5 SM-N920C:

  • 5,7-calowy wyświetlacz Super AMOLED o rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli pokryty szkłem Gorilla Glass 4,
  • Exynos 7420 (4 x ARM Cortex A57 2,1GHz i 4 x ARM Cortex A53 1,5GHz oraz ARM Mali T760MP8 772MHz),
  • 4GB LPDDR4 RAM,
  • 32GB pamięci wbudowanej (dostępne dla użytkownika 24,09GB),
  • Android 5.1.1 Lollipop,
  • LTE Cat. 6,
  • Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac 2,4&5GHz,
  • Bluetooth 4.2,
  • GPS, Glonass, Beidou,
  • NFC,
  • MST (Samsung Pay),
  • microUSB 2.0,
  • złącze słuchawkowe 3,5mm,
  • aparat 16 Mpix z OIS i f/1.9,
  • kamerka 5 Mpix z f/1.9,
  • bateria 3000 mAh z szybkim ładowaniem,
  • wymiary: 153,2 x 76,1 x 7,6 mm,
  • waga: 171 g.

Szafirowa elegancja

Note 5 zerwał ze stylistyką wcześniejszych modeli. Najpoważniejszą zmianą była zmiana materiałów wykończeniowych, ponieważ Samsung na dobre zrezygnował z tworzywa sztucznego. Spójrzmy zresztą na postępującą ewolucję w poprzednikach. Note 3 jako pierwszy zaoferował świetną klapkę o skórzanej, chropowatej fakturze, a jego następca dołożył do tego aluminiową ramkę. Opisywany telefon zrobił kolejny krok.

Połączenie dwóch tafli szkła oraz aluminium prezentuje się na żywo znakomicie. Przynajmniej dopóki nie zwrócimy uwagi na to, jak tył szybko się palcuje, a cała powierzchnia po kilku miesiącach potrafi pokryć się wieloma małymi ryskami. Dla mnie osobiście największym zaskoczeniem jest wytrzymałość konstrukcji. Smartfon wypadł mi dwa razy, jednak największym wyzwaniem był upadek ze statywu z wysokości ok. 2,5 metra. Telefon umieszczony w statywie, kolega podniósł cały zestaw do góry, niestety Note 5 wypadł. Klasyczny skok na ekran. Co się stało? Delikatne pęknięcie na szkle, kilka obtarć na ramce i... Tyle. Nieźle jak na urządzenie, które wygląda na delikatne.

Pod względem designu mocno przypomina Galaxy S6, ale trudno uznać to za wadę. Na pewno poważnymi atutami są znakomicie wyprofilowana obudowa oraz przyjemnie pracujące klawisze fizyczne. Drobnostki, lecz istotne z punktu widzenia intensywnego użytkowania. Niestety przycisk Home stracił już swoją warstwę ochronną, a obiektyw aparatu wystaje ponad obudowę. Dobrze, że wariant w kolorze szafirowej czerni prezentuje się elegancko. Już Note 4 prezentował się ładne, ale moim zdaniem brakowało mu tej lekkości w wyglądzie z Note 5. Pomijając brak wymiennej baterii oraz slotu kart microSD.

AMOLED-owa perfekcja

Jednym z argumentów za kupnem Note'ów zawsze był duży ekran. Wyświetlacz wykonany w technologii Super AMOLED i rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli legitymuje się przekątną 5,67 cala. Oferowana jakość obrazu zachwyca nawet dwa lata po premierze. Możliwość regulacji kolorów pozwala na naturalne odwzorowanie barw lub uzyskanie soczystego, cieszącego oczy widoku. Do tego QHD. Mimo że to matryca PenTile, nie zauważymy tu jakichkolwiek niedoskonałości obrazu.

Czułość panelu na dotyk wzorowa. Znakomicie wypadają również mininalne i maksymalne poziomy jasności ekranu – z telefonu można komfortowo korzystać zawsze i wszędzie. Do tego mamy w opcjach filtr światła niebieskiego po aktualizacji do Nougata. W tej kategorii Samsung ani trochę się nie zestarzał, chociaż następcy oferują jeszcze więcej. Warto wspomnieć o wsparciu dla Gear VR. Jakość obrazu w goglach jest poprawna i spokojnie wystarczy do sporadycznej konsumpcji treści, przy Xiaomi Mi VR Play 2 (Google Cardboard) również nieźle się sprawdza.

Demon wydajności z 2015 roku

Dwa lata temu byliśmy świadkami porażki Qualcomma i ich przegrzewającego się Snapdragona 810. Wtedy bezsprzeczne zwycięstwo odniósł Samsung ze swoim Exynosem 7420, który wytwarzano w procesie litograficznym 14 nanometrów. Cztery rdzenie ARM Cortex A57 2,1 GHz, cztery ARM Cortex A53 1,5GHz, połączone technologią ARM big.LITTLE, oraz grafika ARM Mali T760MP8 zostały połączone z 4GB RAM.

Wydajność w grach stała i nadal stoi na wysokim poziomie. CPU wypada znakomicie mimo upływu lat, jedynie GPU nieco się zestarzało, zresztą Mali od zawsze cechowało się niższą szybkością od Adreno ze Snapdragonów czy PowerVR z Apple Ax. Równie ważne są kości pamięci. RAM-u mamy pod dostatkiem, chociaż widać, że Android z nakładką Samsunga ma na niego spore zapotrzebowanie i szybko „ubija” zbędne procesy w tle.

W tym miejscu chciałbym również napisać o pamięci wbudowanej. Mamy tu jej 32GB, z czego do dyspozycji użytkownika zostaje ok. 24GB, ale kluczowy jest fakt, że to moduły UFS 2.0. W dużym skrócie oznacza to bardzo krótki czas zapisu i odczytu danych. Gdyby nie to, myślę, że telefon po pewnym czasie znacznie by zwolnił. Przechodzimy jednak teraz do największej, moim zdaniem wady, czyli braku slotu kart microSD. Jak kupowałem Note 5 miałem nadzieję, że nie będzie to dokuczliwe. Niestety się myliłem – dobrze, że telefon wspiera OTG, więc w każdej chwili mogę podpiąć do niego pendrive i zgrać pliki na pamięć zewnętrzną.

Czy Samsung laguje?

Hmm, trudne pytanie. Z jednej strony urządzenie wzorowo sobie radzi, kiedy uruchomię na nim wiele aplikacji jednocześnie, również w trybie pracy w wielu oknach, a w tle włączę aplikację do streamingu muzyki. Jakby nie było, Note 5 to porządny smartfon do pracy. W takich warunkach nigdy mnie nie zawiódł. Co innego, kiedy nie miał żadnego pracującego programu. Wtedy potrafi złapać delikatne laga przy wyświetlaniu interfejsu, ale to raczej doszukiwanie się wad niż faktyczny problem. Zważywszy na intensywność używania tego telefonu, nie mogę powiedzieć złego słowa o jego wydajności na co dzień. Na razie przywracałem go do ustawień fabrycznych dwa razy, po ok. 9-10 miesiącach, co pragnę zaznaczyć. Trudno mi powiedzieć, jakby bez tego to było.

Kilka słów należy się również samej nakładce. Z tworem Samsunga mam do czynienia nieprzerwanie od wersji 4.0 w Galaxy SII – w nowym Note 5 interfejs znacznie wyładniał. W dodatku można dowolnie zmieniać motywy. Jeżeli chodzi o funkcje dodatkowe, tych zdecydowanie nie brakuje, a można tu wspomnieć o możliwości zaplanowania wiadomości SMS, Smart Stay, tryb prywatny, Knox czy Smart View. Reszty dodatków w oprogramowaniu najpewniej nie będziecie używać. Na szczęście od S6 Koreańczycy zaczęli ograniczać liczbę zbędnych rzeczy w oprogramowaniu. Pamiętam z Note 3 przewijanie stron internetowych czy Air Gesture. Dobre do pochwalenia się przed znajomymi, choć działało miernie, więc trudno żałować, że tych opcji już nie ma. Jedyne „ale” to Samsung Pay. Działa na razie na niewielu rynkach, ale notorycznie się pojawia się pytanie, czy nie chciałbym włączyć usługi po czym wyskakuje okno, że jednak jest niedostępna.

S-Pen

Najpoważniejszy argument za kupnem jakiegokolwiek przedstawiciela serii Galaxy Note. Stylus oferuje ogromne możliwości i już sobie nie wyobrażam telefonu go pozbawionego – cenię opcję szybkiego wykonania notatki. Wyciągam rysik i już mogę coś zapisać. Do tego mamy polecenie wskazywane, np. możemy zaznaczyć dowolny obszar ekranu, wykonać przewijany zrzut ekranu, powiększyć fragment wyświetlacza lub przetłumaczyć fragment czytanego tekstu. Ponadto pojawiło się Air View. Pozwala na szybki podgląd zdjęć w galerii lub zobaczenie pełnego adresu strony po zbliżeniu S-Pen do ekranu, bez konieczności dotykania go.

Sam stylus został wykonany z tworzywa sztucznego. Nie wygląda rewelacyjnie, a jego jakość wykonania jest jedynje niezła, w tym segmencie oczekiwałbym czegoś więcej. Szczególnie że już jeden długopis mi się zepsuł. W jaki sposób? Część z klikalną końcówką, umożliwiającą wyciągnięcie rysika z obudowy, odkleiła się od reszty. Czy historie z blokowaniem się ołówka we wnętrzu po włożeniu go odwrotną stroną są prawdziwe? Niestety tak, chociaż nie jest to poważna wada.

Czułość rysika jest naprawdę dobra. Spokojnie można nim pisać, rozwiązywać równania na 5,7-calowym wyświetlaczu, rysować czy tworzyć prezentacje, a dodatkowo nawigacja po stronach internetowych staje się znacznie łatwiejsza. Szczególnie w przypadku wersji komputerowych. Muszę jednak wspomnieć, że S-Pen w Note 5 mógłby lepiej wykrywać różne stopnie nacisku. Na szczęście poprawiono to w jego następcach. Warto wspomnieć, że ma jeden przycisk funkcyjny i nie wymaga zasilania zewnętrznego. Technologia Wacoma sprawdza się znakomicie.

Kompletny zawodnik

Samsung zaimplementował do swojego flagowca wszystkie potrzebne technologie łączności, włączając w to LTE Advanced czy NFC, a także MST, wykorzystywany w Samsung Pay. Jakość rozmów z kolei wypada więcej niż zadowalająco - tak, jak oczekiwałem od high-enda. W tym wszystkim brakuje tylko dual SIM. Oczywiście na rynku była dostępna wersja ze slotem na dwie karty SIM, ale Koreańczycy ograniczyli jej dostępność do niewielu regionów. Pod ekranem nie zabrakło skanera linii papilarnych. Działa bezbłędnie, jednak nie jest tak szybki, jak mogły nas do tego przyzwyczaić Huawei czy Xiaomi.

Pod względem dźwięku jest przyzwoicie. Na słuchawkach urządzenie gra przyjemnie, oferuje wbudowany equalizer, ale moc na wyjściu powinna być wyższa. Głośnik natomiast gra tak jak wygląda. Nie dość, że pojedynczy, to jeszcze umieszczony na dolnej krawędzi smartfona. Wydobywające się z niego audio potrafi być głośne, jednam dobra jakość zachowana jest do średniego ustawienia. Do oglądania filmów czy grania sprawdzi się w sam raz.

Porządny fotograf

Aparat był jednym z najważniejszych elementów, na jakie patrzyłem przy wyborze telefonu. Opisywany model dysponuje tylnym o rozdzielczości 16 Mpix, optyczną stabilizacją obrazu i pojedynczą diodą doświetlającą, a przedni 5 Mpix. Obydwa mają przysłony f/1.9. do ich obsługi mamy rozbudowaną aplikację z, co najważniejsze, pełnym trybem manualnym i automatycznym HDR na żywo.

Jak na smartfon, Note 5 robi świetne zdjęcia w każdych warunkach. Są lepsze modele w tej kwestii, ale osobiście podchodzę, że nie można oczekiwać cudów od telefonów, szczególnie w nocy. Do lustrzanki sporo brakuje, ale zdjęcia po prostu cieszą oczy. Nie ma sensu, abym dłużej przedłużał i zapraszam do galerii ze zdjęciami wykonanymi tym urządzeniem.

Ciekawostka: na rynku pojawiały się modele z matrycami Samsunga i Sony. Te pierwsze w praktyce lepiej radziły sobie po zmroku, a drugie przy fotografowaniu nieba za dnia. Miałem okazję sprawdzać obydwa warianty i to jedyne różnice, jakie zauważyłem.

Gdzie powerbank w zestawie?

Galaxy Note 5 został wyposażony w akumulator 3000 mAh. Jeżeli uważacie, że to niewystarczające, jak na wydajne podzespoły, to jak najbardziej macie rację. Mówiąc szczerze, jest tragicznie. Przy moim dosyć intensywnym użytkowaniu, ciągle włączonym LTE czas pracy na włączonym ekranie waha się od 2 godzin 15 minut do 4 godzin. Na początku eksploatacji wyniki były lepsze średnio o 30-40 minut, więc ogółem nie jest źle. Bez powerbanka jednak nie mogę się wybrać z domu. Tryb ekstremalnego oszczędzania energii został tu zaimplementowany, ale nie po to kupowałem high-enda, żeby korzystać z urządzenia o funkcjonalności mojej zapasowej Nokii, ale w sytuacjach kryzysowych okazuje się być przydatny. Ładowanie zajmuje około 130 minut przy ładowarce 5V/2A lub ok. 85 minut przy używaniu kompatybilnej z Quick Charge 2.0.

Notes do pracy

Za Galaxy Note 5 zapłaciłem w październiku 2015 roku 2949 złotych. W taki sposób stałem się posiadaczem świetnego urządzenia, które idealnie sprawdza się zarówno do konsumpcji multimediów, jak i pracy. Przez caly okres eksploatacji ani raz mnie nie zawiódł. W dodatku oferuje znakomity rysik S-Pen oraz wciąż dobre aparaty, a co więcej jest kompatybilny z goglami Gear VR. Gdyby tylko czas pracy na jednym ładowaniu byłby lepszy... W dodatku w mojej opinii zestarzał się lepiej od LG V10 czy Huawei Nexus 6P.

Dotychczas zmieniałem telefon co dwa lata, ale teraz się nad tym poważnie zastanawiam. Owszem, Note 8 to znakomity produkt, jednak skoro starszy model wciąż zaspokaja moje wymagania, więc czy wydanie kilku tysięcy na nowy smartfon ma sens?

Zalety:

+ działanie

+ ekran QHD sAMOLED

+ rysik S-Pen

+ wciąż dobre aparaty

+ jakość rozmów

Wady:

- brak slotu kart microSD

- czas pracy na jednym ładowaniu

- palcująca się obudowa

P.S. Niestety lub stety, lepsza bateria oraz podwójny aparat powoli coraz bardziej mnie przekonują.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

recmobilehotmobile