Gry

7 największych twardzieli z gier wideo. Nigdy ich nie zapomnę

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

Reklama

Grając w proste produkcje mobilne dość nie da się docenić pięknych światów i świetnie napisanych bohaterów. A to przecież jedna z najciekawszych rzeczy w grach i nie chodzi wcale o to aby całkowicie odciąć się od normalnego świata, a potem wsiąknąć w ten wirtualny, ale raczej chłonąć to, co przygotowali twórcy. A ci potrafią stworzyć prawdziwych "badassów", zarówno jeśli chodzi o bohaterów, jak i przeciwników.

Zastanawiając się nad zestawieniem postaci do tego tekstu próbowałem przypomnieć sobie przeciwników, którzy nie tyle najbardziej napsuli mi krwi, co raczej najbardziej zapadli w pamięć. I choć jestem w stanie wskazać przynajmniej kilku, to jednak do zestawienia najmocniejszej siódemki postanowiłem podejść nieco inaczej, mieszając przeciwników z bohaterami. Choćby dlatego, że dużo bardziej przemawiały do mnie postacie, którymi grałem niż te, przeciwko którym musiałem stanąć.

Reklama

Najwięksi twardziele w grach wideo

Sephiroth


Zaczynam od kultowego przeciwnika w Final Fantasy VII, bo grając w tę kultową produkcję jRPG gracz jednocześnie go podziwia i nienawidzi, podobnie jak główny bohater, Cloud. Sephiroth został stworzony z komórek Jenovy, stając się najsilniejszym superżołnierzem, w takim duchu był też wychowywany i trenowany. To właśnie na bazie jego komórek Shinra stworzyła pierwszych członków oddziału SOLDIER, przez wielu był więc wręcz ubóstwiany i stawiany jako wzór. Kluczowym dla jego odbioru było spalenie wioski, co wiązało się również z szaleństwem, w które popadł.

GLaDOS


Zaskoczeniu? Pewnie trochę tak. Zła, przebiegła, jednocześnie bardzo inteligentna i zabawna sztuczna forma życia, która była główną antagonistką w pierwszym Portalu. GLaDOS została opracowana przez Aperture Science Laboratories Inc. i jej pierwotnym zadaniem było odladzanie przewodów paliwowych. Trudno odmówić uroku samej grze, ale mam wrażenie, że to właśnie ta sztuczna inteligencja zadecydowała o ostatecznym sukcesie gry i na stałe zapisała się zarówno na kartach historii elektronicznej rozrywki, jak również ogólnie, w popkulturze.

Vaas Montenegro


FarCry 3 byłby zupełnie inną grą gdyby nie postać Vaasa Montenegro, szalonego sadysty, psychopaty, dla którego podstawowe wartości to pieniądze i bogactwo. To bez wątpienia jeden z najbardziej charakterystycznych anty-bohaterów współczesnych gier, dodatkowo postać bardzo mocna, momentami oczywiście nieco przerysowana na potrzeby swojej roli - ale jednak wywołująca w graczu mnóstwo emocji. Świetna wirtualna kreacja, która przylgnęła wręcz do serii i nie sądzę, by Ubisoftowi udało się ją przebić.

Generał RAAM


Jeśli jakaś potworna rasa dostała kiedykolwiek swojego "badassowego" wymiatacza, to największą łajzą będzie bez wątpienia Generał RAAM, z którym trzeba było stanąć do walki w pociągu, w końcówce pierwszego Gears of War. Ciekawe ile osób zaliczyło tę misję korzystając z glitcha. Jednak postać RAAM twórcy Gears of War zbudowali już wcześniej w pojawiających się co jakiś czas scenkach przerywnikowych. To właśnie one napełniały też serca graczy odrazą do tego antagonisty malując go jako bezdusznego, majestatycznego wręcz potwora bez grama uczuć. Nie żeby reszta Szarańczy je miała, ale przypominając sobie wszystkie te fragmenty w zwolnionym tempie i to, jak zablokował dłonią piłę mechaniczną karabinu Lancer, RAAM to bez wątpienia jeden z najbardziej charakterystycznych przeciwników w grach wideo.

Marcus Fenix


Skoro o serii Gears of War mowa, przejdźmy do bohaterów, herosów, którzy jednocześnie byli niezłymi "badassami". To idealne określenie dla Marcusa Feniksa, protagonisty z pierwszej trylogii Gears of War. Poznajemy go kiedy odsiaduje wyrok w wojskowym więzieniu, próbujemy zrozumieć skąd się tam wziął, jednocześnie chłonąc wszystkie one-linery kojarzące się z filmami akcji lat 80. ubiegłego wieku. Na pierwszy rzut oka prosty trep, którego życie nie oszczędzało - z drugiej strony sprytny i bardzo ogarnięty żołnierz, który potrafi wyjść nawet z największej opresji i sprawnie pokierować swoim małym odziałem. Jednocześnie oddany przyjaciel, który jednak bardzo mocno tłumił w sobie uczucia. Jeśli byłbym Locustem, nie chciałbym go nigdy spotkać.

Trevor Philips


Trudno nazwać Trevora Philipsa bohaterem, ale skoro był jedną z grywalnych postaci w GTA V, to jednak nie da się go zaliczyć do antagonistów (choć po części tak). Były pilot wojskowy, który nie tylko gładko przeszedł do przestępczego półświatka, ale jednocześnie gdzieś zniknęły podstawowe ludzkie odruchy. Szalony, nieobliczalny, kapitalnie napisany jako postać. Do tego to książkowy przykład niezrównoważonego psychicznie twardziela, który nie cofnie się przed niczym by dopiąć swego. O tym, że fatalnie mieć go zarówno za wroga, jak i przyjaciela - przekonaliśmy się wielokrotnie podczas zabawy w Grand Theft Auto V.

Scorpion


Jestem więcej niż pewien, że wybierając największego "badassa" ze świata bijatyk większość bez namysłu wskaże Scorpiona, który jednocześnie jest nieodłącznie kojarzony z tą po pupularną serią gier. Martwy, rezydujący w piekle członek klanu Shirai Ryu doczekał się ciekawego lore, w którym jego pośmiertnym celem jest zabicie Sub-Zero z klanu Lin Kuei i zemsta za zamordowanie jego rodziny. "Sznurowadło" jest tak samo kultowe jak i maska, a niezależnie od tego jak go przedstawiano w poszczególnych grach, zaraz obok Kano, to bez wątpienia jeden z największych twardzieli świata bijatyk. Co ciekawe, jednocześnie jedna z najbardziej lubianych.

Reklama

A jak wygląda Wasze zestawienie 7 największych twardzieli w świecie gier? Wybralibyście inne postacie, czy całkowicie wymienili tę listę?

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama