Mark Zuckerberg jest człowiekiem - symbolem. I możecie powiedzieć o mnie, że jestem uprzedzony lub mam po prostu wąskie horyzonty - ale jak dla mnie "Zuck" oznacza nie wcale "Facebook", a "odklejenie". Usłyszałem kiedyś od kogoś, że trzeba mieć niesamowicie słabe kompetencje społeczne i pewien poziom odklejenia właśnie, by stworzyć coś tak wyrafinowanego w kontekście kontroli jak Facebook. Takie same cechy mają też warunkować bezgraniczną wiarę Zuckerberga w kontrowersyjny metaverse.
Właśnie dlatego, że Zuckerberg jest tak odklejony i jednocześnie przejawia objawy posiadania niskich kompetencji społecznych (i tym samym nie ma oporów by wpychać nam na siłę do gardeł wizję antyutopijnego cyfrowego świata) - tak bardzo pompuje temat metaverse. Świat wirtualny zastępujący nam ten realny, o ogromnym poziomie immersji dzięki VR, a także przenoszący nasz wizerunek do sztucznego i niekoniecznie tak przyjaznego nam zakątka życia społecznego nie przekonuje zbyt wielu osób obecnie - ale to oczywiście może się zmienić. Podobni Zuckerbergowi twierdzą, że nie jesteśmy na to jeszcze gotowi, ale będziemy. Ja uważam, że dobrze jest jak jest. Sprzedawanie metaverse jako "świat lepszy niż ten realny" pachnie mi poprawianiem czegoś tak długo, aż w końcu stanie się to zepsute.
Wiecie, można wierzyć w różne rzeczy. Jedni sądzą, że ludzie - jaszczury rządzą światem, inni natomiast oglądają się właśnie na metaverse. Wiary nikomu zabronić nie można. Tyle, że jak wynika z informacji przekazywanych światu przez Business Insidera, Zuckerberg ma pewien problem. Ma mieć już generalnie obsesję i nie chce rozmawiać o czymkolwiek innym. Rzecznik Facebooka w odpowiedzi na pytania BI odpowiedział, że "(Meta) przechodzi przez decydujący okres dla firmy i idziemy na całość". Źle to brzmi.
Tyle, że pracownicy mają pytania odnośnie tego, jak ma to wszystko działać. Mimo poczynionych gigantycznych inwestycji, nie ma zbyt wiele do pokazania. Wszystko, czym jest metaverse od Meta (kiedyś: Facebook), to właściwie idea. A przecież zapowiadano już wiele postępów w tym zakresie. Nic takiego nie widać, a prace trwają. I co gorsza - jak wykazują odchodzący z Meta managerowie, zaczyna to przybierać kształt obsesji. Jednego człowieka. I tym człowiekiem jest Zuckerberg.
Jeden gigantyczny sukces nie powoduje, że odtąd wszystko robisz tylko dobrze
Zuckerbergowi nie można odmówić ogromnego sukcesu biznesowego, a także stworzenia pewnej rewolucji. Media społecznościowe zaczęły się na poważnie właśnie od Facebooka i na nim - co ciekawe - wcale się nie kończą. Ostatnim hitem w tym świecie jest TikTok, który okazuje się być czymś więcej niż tylko platformą contentową "dla dzieciarni". Sam zauważyłem, że tym miejscu zdecydowanie można znaleźć coś ciekawego dla siebie. I wcale nie musi to być durne. Tam serio pojawiają się przydatne rzeczy. Ale - trzeba ich sobie poszukać. I nauczyć algorytm, by nam takie właśnie podrzucał w przyszłości.
Zuckerberg pokazał również piekło wynikające z wykorzystania mediów społecznościowych. Wszędobylskie, niezwykłe błyskotliwe, wszystkowiedzące i wręcz przerażające algorytmy, permanentne śledzenie na które godzimy się z wygody oraz targetowanie za wszelką cenę i w niezrozumiały dla nas sposób. To właśnie od Facebooka zaczęły się poważne zastrzeżenia w zakresie możliwości gigantów społecznościowych i kryzysy z tym związane (i nie tylko) pośrednio doprowadziły do zmiany nazwy firmy Zucka na Meta.
Utrata zaufania do Zuckerberga ze strony świata nowych technologii warunkuje też ostrożność - także "techowych" ekspertów - w stosunku do metaverse. Zwykli ludzie nie bardzo wiedzą, o co w ogóle w tym chodzi. Najprawdopodobniej nawet nie muszą wiedzieć: to nawet lepiej, gdy nie wiedzą. Mają z tego korzystać, angażować się i konsumować - najwięcej jak się da. Tyle, że odtwarzanie świata rzeczywistego w kontrolowanym środowisku wirtualnym pachnie już jak sztuka dla sztuki. Jak zabawa, a nie realny substytut dla tego, co nazywamy rzeczywistością. W ogóle, nazwa "metaverse" dla mnie jest kaleka. "Meta" to coś obok, natomiast "verse" odnośni się do wszechświata / rzeczywistości. Poboczna rzeczywistość? Rzeczywistość alternatywna? Ale dlaczego alternatywna? Nasza jest zła? Trzeba ją poprawiać?
Ludzie mają ogromne wątpliwości związane z metaverse nie tylko dlatego, że rzadko tłumaczy się jaka idea stoi w ogóle za tym pojęciem. Problemem jest to, że my "podskórnie" czujemy, że nie potrzebujemy nic zmieniać ani w rzeczywistości samej w sobie, ani w sposobie jej postrzegania. Jak myślicie, dlaczego w telewizorach nie przyjęło się 3D? Dlaczego VR, mimo odważnego wejścia w gaming - dalej jest stosunkowo niszowy i cały czas jeszcze rzadko spotykany. Sądzicie, że to zmieni się po tym, jak metaverse się rozkręci i Facebook pokaże wszystkie karty, którymi będzie grać na rynku? Jeżeli tak, to mam nadzieję że się mylicie.
Mam nadzieję, a nawet jestem pewien że Zuckerberg się myli. Jeden sukces nie czyni z niego nieomylnego rekina biznesu, wizjonera i innowatora po wsze czasy. Metaverse nie rozwiązuje żadnego istotnego problemu naszego świata, a ponadto może nam dołożyć kolejnych (chociażby w zakresie cyber-nękania: o tym więcej pisałem m. in. tutaj). Ludzie muszą mieć więcej powodów do korzystania z tego, niż tylko widzimisię jednego giganta i obsesja jednego (potężnego) człowieka.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu