Serwisów oferujących miejsce na serwerze jest na pęczki i co chwilę powstają nowe. Często są później zamykane - albo nigdy nie stały się rentowne, alb...
Zmęczony ciułaniem darmowych gigabajtów? Co powiesz na darmowe konto 100 GB na samym starcie?
Serwisów oferujących miejsce na serwerze jest na pęczki i co chwilę powstają nowe. Często są później zamykane - albo nigdy nie stały się rentowne, albo z powodów umieszczania przez użytkowników pirackich kopii plików. Mimo wszystko warto wspomnieć o Shared.com, który wyróżnia się zarówno oferowanymi parametrami jak i dopracowanym i wygodnym interfejsem, który jest także miły dla oka. Z tych powodów serwis wydaje się mieć większe szanse od pozostałych i zdobył moją uwagę.
Shared.com skupia się na udostępnianiu plików i w przeciwieństwie do Dropbox nie oferuje możliwości synchronizacji. Użytkownik na darmowym koncie ma do dyspozycji aż 100 GB miejsca i może wgrywać pliki o wielkości do 2 GB. Już same parametry wyróżniają się na tle konkurencji, która zwykle albo oferuje mniej miejsca, albo czyni ogromną ilość miejsca niemal bezużyteczną, ograniczając wielkość plików do np. 100 MB. Nawet Dropbox ogranicza wielkość plików wgrywanych przez przeglądarkę do 300 MB, skłaniając w ten sposób do instalacji dedykowanego klienta.
Główne ograniczenia darmowego konta to brak bezpośrednich linków - pobierający jest zawsze przekierowywany na stronę Shared.com skąd może pobrać plik. Bezpośrednie linkowanie przydaje się zwłaszcza gdy link chcemy umieścić na stronie WWW. Dodatkowo dana osoba może pobierać tylko jeden plik na raz z naszego darmowego konta. W serwisie będą też pojawiać się reklamy.
Płatne konto zdejmuje wszystkie te ograniczenia, zwiększając jednocześnie pojemność konta do jednego terabajta i wielkość pojedynczego pliku do 5 GB. Takie parametry będą kosztować nas niecałe 10 dolarów za miesiąc. Jest jeszcze droższa opcja, za niecałe 25 dolarów za miesiąc, która oferuje nielimitowaną ilość miejsca i wielkość plików do 10 GB.
Nie zabrakło także programu referencyjnego, który jednak różni się do innych w tego typu serwisach. Oferowanie darmowych gigabajtów w obliczu 100 GB, 1 TB czy nielimitowanej przestrzeni nie ma większego sensu. Dlatego Shared.com wypłaci 30% zysku polecającym od każdej osoby, która korzystając z linku referencyjnego założy i opłaci konto premium, a także, w przyszłości, przedłuży je w kolejnym terminie opłaty. Polecający będzie mógł wypłacić środki za każdym razem, kiedy na jego koncie uzbiera się co najmniej 100 dolarów. Trochę szkoda, że nie ma żadnego bonusu dla korzystających z linku referencyjnego.
Shared.com jest w całości obsługiwany przez przeglądarkę i muszę przyznać, że interfejs webaplikacji zrobił na mnie naprawdę bardzo dobre wrażenie. Jest bardziej intuicyjny i jednocześnie bardziej estetyczny niż webowy interfejs Dropbox czy w zasadzie każdej podobnej usługi z jaką miałem do czynienia. Przesyłane pliki można wybrać albo metodą tradycyjną, albo upuścić w oknie przeglądarki czyli tzw. drag&drop. Przed rozpoczęciem uploadu możliwe jest zbudowanie całej listy plików upuszczając je po kolei - niekoniecznie na raz, co sprzyja przesyłaniu wielu plików niekoniecznie z jednego folderu. W trakcie przesyłania widoczne są wszystkie istotne statystyki dotyczące przesyłania, procent wysłany względem całości, aktualna prędkość wysyłania, pozostały czas czy wreszcie ilość wysłanych danych w stosunku do całości danych mających znaleźć się w Shared.com.
Po wgraniu plików automatycznie wyświetlane jest okno udostępniania, które pozwala skopiować link, kod HTML lub BB-code czy udostępnić bezpośrednio w wybranym serwisie społecznościowym. Shared.com korzysta z AddThis, który daje dostęp do 339 serwisów, z których można zbudować listę swoich ulubionych. Nie ma więc ryzyka, że szybkie udostępnianie do serwisów z których korzystamy, a które nie są Facebookiem czy Twitterem, nie będzie możliwe.
Organizowanie plików w folderach, przenoszenie ich do nowych folderów, zaznaczanie, sortowanie po rozmiarze, dacie, nazwie czy typie pliku, wszystko jest bajecznie intuicyjnie i proste. Można podglądać pliki PDF, odtważać pliki mp3 i wideo prosto w przeglądarce. Takie rzeczy naprawdę robią różnice i powodują, że z serwisu aż chce się korzystać. Wszystko to jest oczywiście dostępne od dawna w innych serwisach, ale zazwyczaj podane w mniej strawnej formie. Właśnie obsługa i wygląd spowodowały, że postanowiłem przyjrzeć się Shared.com bliżej. Większość serwisów tego typu ma UI i UX potraktowane po macoszemu.
Niestety nie jest tak różowo, jak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. W obecnej chwili serwis boryka się z rozmaitymi problemami. Linki do plików nie zawsze działają jak trzeba, czasem wyświetlając błędy. Na razie jestem skłonny wybaczyć niedociągnięcia zakładając, że to choroba wieku dziecięcego. Niezależnie od tego warunkiem absolutnie koniecznym jest aby taki serwis działał niezawodnie. Jeżeli nie uporają się z tymi problemami i nie przekonają mnie, że są niezawodni, niestety nie będę mógł korzystać z Shared.com na co dzień, a to byłaby duża szkoda.
Warto wspomnieć również o tym, że choć Shared.com obiecuje prywatność oraz, że pliki nigdy nie staną się publiczne, jeżeli sami ich nie udostępnimy, to jednocześnie w warunkach świadczenia usługi mówi wprost, że dostarczy władzy w USA wszystkich niezbędnych informacji, tak aby działanie serwisu i przechowywane na nim pliki były całkowicie zgodne z prawem. Tak z resztą działa zdecydowana większość serwisów udostępniających pliki, nie jest to więc żaden powód do oburzenia. Warto jednak o tym pamiętać. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby szyfrować pliki przed wgraniem.
Podsumowując, Shared.com dzięki zaskakująco dobrym parametrom zarówno darmowego i jak i płatnego konta oraz intuicyjnej obsłudze i świetnym wyglądzie przykuł moją uwagę. Jeżeli nie pojawią się nowe, zaskakujące ograniczenia (nigdzie nie ma mowy na temat limitu transferu, może go po prostu nie ma?) ma szansę stać się moim serwisem numer jeden, jeżeli chodzi o udostępnianie plików znajomym i przejmie tę funkcję od Dropbox, który wówczas będzie mi służył tylko i wyłącznie synchronizacji plików. Aby jednak tak się stało, serwis musi rozwiązać swoje problemy z niedziałającymi linkami i przekonać mnie, że jest naprawdę niezawodny, a tego jak na razie nie uczynił. Ma jednak wciąż szansę. Oby jej nie zmarnował.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu