Gra Dying Light pojawiała się już na AW i to kilka razy. Koledzy grali, oceniali, polecali. Pojawił się też film poświęcony edycji kolekcjonerskiej. D...
Gra Dying Light pojawiała się już na AW i to kilka razy. Koledzy grali, oceniali, polecali. Pojawił się też film poświęcony edycji kolekcjonerskiej. Dzisiaj rozwinę ten ostatni wątek, bo w mediach wypłynęła informacja o bonusach przygotowanych dla jednego klienta. Tak, jednego: stworzono zestaw z dodatkami, który można określić mianem premium do kwadratu. Nie tylko zestaw robi wrażenie - jego cena również szokuje.
Gra raczej nie trafi na moją półkę: tej formie rozrywki poświęcam naprawdę niewiele czasu, gatunek nie mój, a do tego nerwy mam za słabe. Z relacji dostępnych w Sieci wnioskuję jednak, że Techlandowi udał się ten produkt - wypada pogratulować. Powoli zaczynałem już zapominać o wspomnianej grze, ale poranna prasówka sprawiła, że zainteresowałem się nią na nowo. I to nawet bardziej niż wcześniej. Nie zdarza się bowiem zbyt czeto, by oferowano graczom edycję kolekcjonerską za blisko 1,5 mln złotych.
Na stronie game.co.uk pojawiła się oferta edycji kolekcjonerskiej gry Dying Light, za którą trzeba zapłacić 250 tys. funtów. Skąd taka cena? W zestawie oprócz m.in. kilku kopii gry, wycieczki do Wrocławia i spotkania z twórcami tytułu, umieszczenia podobizny kupującego w grze czy noktowizora i pieluch dla dorosłych (podobno się przydają) znaleźć można lekcję parkoura i... dom. Przy czym dom nie do końca określa charakter konstrukcji, to raczej schron, który ma się okazać bardzo przydatny, gdy nastąpi apokalipsa i zaczną nam zagrażać zombie. Stąd pewnie nazwa zestawu: My Apocalypse.
Okazuje się, że wspomniany schron można zamówić i bez edycji kolekcjonerskiej - tworzy je firma Tiger Log Cabins, chętnych odsyłam na ich stronę - za około 63 tysiące funtów możecie sobie sprawić taką konstrukcję (z dodatkami robi się ponad 80 tysięcy funtów, ale warto przecież zainwestować w system kamer czy panele słoneczne). Dom jest wyposażony m.in. w meble i sprzęt RTV, posiada kuchnię oraz toaletę, ogródek, miejsce na przechowywanie broni i oczywiście punkt do obserwacji oraz prowadzenia ostrzału. Do tego drut kolczasty, wzmocniona konstrukcja i... gwarancja na 10 lat - w tym czasie żaden zombie nie powinien się wedrzeć. Brzmi nieźle? Radzę zajrzeć na stronę, bo naprawdę ciekawie to wygląda.
Moim skromnym zdaniem, wymyślono świetny sposób na promocję tytułu. Nie tylko na brytyjskim rynku, gdzie gra trafiła z opóźnieniem, ale też w innych krajach, gdzie warto o niej przypomnieć, by jeszcze podkręcić zainteresowanie produktem. Nie wiem, czy ktoś kupi wspomniany zestaw, ale chyba nie do końca o to chodzi - ważne, by o nim mówiono i podkreślano, że Dying Light jest cool, a Techland potrafi zaskoczyć. Mnie zaskoczył.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu