Nie wiem jakim cudem polska technologiczna blogosfera przegapiła tak smakowity kąsek, ale parę dni temu okazało się, że Microsoft idzie śladem Google ...
Oto ważniejsze kwiatki z Zasad Użytkowania:
- Jak mogę skorzystać z Windows Store?
bla, bla, bla "możesz nie być w stanie korzystać z Windows Store poza krajem skojarzonym z twoim kontem" - Czy Microsoft może usunąć aplikacje lub dane z mojego urządzenia?
bla, bla, bla "w dowolnym momencie, z dowolnego powodu"
bla,bla, bla "w wypadku zagrożenia Twojego bezpieczeństwa lub ze względów prawnych"
bla, bla, bla "możesz utracić dostęp do aplikacji i treści na które wcześniej zdobyłeś licencję"
bla, bla, bla "jesteś odpowiedzialny, za stworzenie kopii zapasowych danych przechowywanych w aplikacjach" - Jakie są moje prawa do aplikacji kupionych w Windows Store?
bla,bla,bla "nie sprzedajemy, ale udzielamy ci licencji na korzystanie z zakupionych aplikacji na maksymalnie 5 urządzeniach jednocześnie"
Podsumowując: odpowiedzialność MS - żadna, odpowiedzialność użytkownika - pełna. Pewnie nawet bym się oburzał, gdyby identyczne kwiatki nie były pozaszywane w 90% umów które akceptujemy bez czytania i gdybyśmy naprawdę mieli jakikolwiek wybór. :)
Najprawdopodobniej, te zasady będą dotyczyć nowej generacji aplikacji przygotowanych z pomocą JS i HTML5 dla interfejsu "Metro", ale Windows Store będą się znajdować również klasyczne, desktopowe aplikacje, a nie dokopałem się żadnego rozróżnienia między nimi.
Przysłuży się to bezpieczeństwu - ponieważ większość użytkowników jest wciąż radośnie beztroska w tej kwestii, walce z piractwem czyniąc zdobycie legalnego softu drastycznie wygodniejsza, ale z jakiegoś dziwnego powodu, zaczynam się czuć coraz bardziej komfortowo ze swoim linuxem, który wciąż czeka na moment gdy podejmę decyzję o instalacji i deinstalacji od dłuższego czasu oferując swoje "AppStore".
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu