Korzystam ze Spotify od kiedy pamiętam, jednak postanowiłem dać szansę Apple Music na miesiąc. Cóż, troszeczkę się zakochałem.
Zamieniłem Spotify na Apple Music na miesiąc. Jakość audio skradła moje serce
Spotify to od zawsze wybór numer jeden, ale…
Spotify od zawsze było niekwestionowanie moim pierwszym wyborem. Nie do końca jestem w stanie stwierdzić dlaczego, ale platforma miała w sobie coś, co mnie do niej niesamowicie przyciągało. Minęło już mnóstwo lat, a moje najstarsze playlisty w profilu przypominają mi o czasach gimnazjalnych, kiedy miałem mocny etap słuchania rocka, heavy metalu i openingów anime, co tworzyło swoją drogą doskonały mix na shuffle’u.
Do tego Daily Mixy, które włączam, jak nie mam specjalnie pomysłu na to, czego posłuchać, radia wykonawców czy utworów i podcasty. W jednym miejscu mam dosłownie wszystko, czego potrzebuję - na każdym urządzeniu. Jestem również wielkim fanem przełączania odtwarzania między urządzeniami, co pozwala mi wygodnie przenosić źródło dźwięku między pokojami w mieszkaniu z poziomu smartwatcha. Szwedzka aplikacja towarzyszy mi zatem już naprawdę wiele lat i nie myślałem o zmianie, aż do pewnego momentu.
Brak obiecanego Spotify HiFi sprowokował mnie do spróbowania tego, co oferuje konkurencja
Żaden ze mnie audiofil, ale muzyki słucham praktycznie całymi dniami, więc jestem w stanie docenić dobre brzmienie. Spotify obiecywało HiFi już przez niesamowicie długi czas, lecz nic z tego nie wyniknęło po dzień dzisiejszy - z tego względu postanowiłem sprawdzić, jak to jest słuchać muzyki “na wyższym poziomie”, na miesiąc przełączając się na Apple Music.
Jeśli chodzi o jakość dźwięku, w przypadku Spotify mówimy o około 160kbit/s w wersji darmowej oraz o około 320kbit/s w płatnych abonamentach. W przypadku Apple Music, wszystkie piosenki są dostępne w bezstratnym formacie - a gdyby tego było mało, wiele utworów dostępnych jest w dźwięku przestrzennym w technologii Dolby Atmos. Gigant z Cupertino opracował również technologię bezstratnej kompresji Apple Lossless Audio Codec (ALAC), co sprawia, że utwory kodowane są w rozdzielczościach od 16 bitów przy 44,1kHz do 24 bitów przy 192kHz. I szczerze, albumy dostępne w ALAC zrobiły na mnie niesamowite wrażenie, sprawiając, że nie chciałem wyciągać słuchawek z uszu.
Lossless Audio robi niesamowitą robotę i jest całkowitym asem w rękawie Apple Music. Jeśli korzystacie ze Spotify i nie narzekacie na jakość muzyki, to dajcie szansę platformie kalifornijskiej firmy - zapewniam, że wtedy zaczniecie czuć braki, odpalając utwór na Spotify. Jeśli już jesteśmy przy utworach, to warto zaznaczyć, że Apple Music rzekomo ma ich dużo więcej, chociaż ja osobiście pod tym względem nie czułem i nie czuję żadnych wielkich braków w bibliotece Spotify - brakuje mi jedynie pierwszego Art Brut od PRO8L3Mu czy starych coverów Post Malone’a, które są dostępne na YouTube, lecz to są kwestie czysto licencyjne, więc do szwedzkiej platformy nie mogę mieć pretensji.
Nadal zostanę przy Spotify, ale jeśli HiFi nie pojawi się w tym roku, to czara goryczy się przeleje
Spotify mimo wszystko jest zdecydowanie bardziej uniwersalną platformą, dostępną na wielu urządzeniach i z funkcją Connect - to są rzeczy, które w moich oczach nadal stawiają Spotify na pierwszym miejscu. Nie będę jednak ukrywał, że sporą w tym rolę odgrywa również czas, który spędziłem z tą platformą - a co za tym idzie, wszystkie playlisty (zarówno te stworzone przeze mnie, jak i przez aplikację), polubione utwory i wiele więcej. Migracja w inne miejsce zwyczajnie byłaby męcząca.
Mimo wszystko, mamy 2022 rok i brak HiFi na Spotify jest dowcipem. Wymagania użytkowników są coraz większe - i ciężko się dziwić. Jeśli więc szwedzka firma nie zdoła wprowadzić bezstratnej jakości dźwięku, będę musiał mocno się zastanowić nad całkowitym przejściem na Apple Music.
Stock Image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu