Felietony

Zamieniłem netbooka na tablet z Androidem: do czego może służyć po pracy?

Szymon Barczak
Zamieniłem netbooka na tablet z Androidem: do czego może służyć po pracy?
16

Mój poprzedni tekst będący częścią recenzji Asus Transformera traktował o wykorzystaniu tego tabletu do pracy. Nie samą pracą człowiek jednak żyje i przydałoby się, żeby tak drogie urządzenie mogło służyć również rozrywce. W tym przypadku jest jeszcze lepiej! Konsumowanie treści z poziomu kanapy je...

Mój poprzedni tekst będący częścią recenzji Asus Transformera traktował o wykorzystaniu tego tabletu do pracy. Nie samą pracą człowiek jednak żyje i przydałoby się, żeby tak drogie urządzenie mogło służyć również rozrywce. W tym przypadku jest jeszcze lepiej! Konsumowanie treści z poziomu kanapy jest naprawdę wygodne i przyjemne. Paleta możliwości jest ogromna - oglądanie filmów, klipów, czytanie zarówno książek elektronicznych, jak i artykułów w sieci, ale także i granie. Tablet pod kątem rozrywki
znacząco przewyższa netbooka.

Asus Transformer wraz z dockiem w najtańszej, 16-gigabajtowej wersji kosztuje około dwóch tysięcy złotych. Nie są to pieniądze małe, stąd oczywistym jest, że od urządzenia należy sporo wymagać. Stwierdziłem już, że tablet z klawiaturą nadaje się do niewymagającej specjalistycznego oprogramowania pracy. Do rozrywki nadaje się natomiast jeszcze bardziej, dla mnie wypada tutaj lepiej od netbooka!

Transformer jako odtwarzacz muzyki

W moim przypadku najwięcej baterii konsumuje WiFi. Jest tego prosta przyczyna. Oglądam naprawdę sporo klipów, nierzadko włączam teledyski na YouTube, podczas gdy nawet nie spoglądam na ekran, a jedynie słucham muzyki. Obniżenie czasu pracy przez taki zwyczaj nie powinno dziwić zwłaszcza, że domyślnie wszystkie klipy w dedykowanej YouTube aplikacji otwierają się w trybie HD :)

Samo urządzenie jest jednak naprawdę energooszczędne i zapewnienia o nawet 16 godzinach pracy na baterii nie są wzięte z kosmosu. Jeśli nie obciążamy tabletu niepotrzebnymi transferami czy obliczeniami, będziemy zachwyceni czasem pracy. W przypadu pisania tego tekstu z uruchomionym w tle radiem praktycznie nie widać zużycia baterii :) Myślę, że to przyzwyczajenie z netbooka, gdzie widżet w rogu ekranu z minuty na minutę wskazywał coraz krótszą możliwą pracę bez naładowania baterii.

Skoro ustaliliśmy już, że urządzenie nie pobiera dużo energii, łatwo dojść do wniosku, że może z powodzeniem sprawdzić się jako odtwarzacz muzyki. Tablet można położyć gdzieś w rogu mieszkania, podłączyć pod zestaw audio (lub dla małowymagających - odtwarzać z wbudowanego głośnika :) i delektować się własną kolekcją czy też radiem internetowym.




Aplikacja TuneIn sprawdza się w tym przypadku rewelacyjnie. Zawiera szereg predefiniowanych stacji radiowych, w tym od groma polskich. Domyślny odtwarzacz muzyki jest też niczego sobie. Gdyby wciąż było nam mało, możemy zajrzeć do Android Marketu, w którym czekają setki czy wręcz tysiące aplikacji muzycznych, na przykład aplikacja serwisu WeAreHunted.


Skoro jesteśmy już w temacie muzyki, nie należy zapominać o teledyskach. W YouTube znajdują się także i videocasty. Osobiście codziennie oglądam LekkoStronniczych. Tablet nadaje się do tego najlepiej! Na netbooku irytował mnie fakt konieczności ładowania całej strony z filmikiem. W przypadu systemu opartego o minimalizm, bo gdzie tutaj rozbudowane funkcje na mobilnym urządzeniu - jest po prostu świetnie. Cała nasza uwaga opiera się o klip wideo i nic więcej nam nie potrzeba.

Irytujące jest jednak, że wyszukiwarka w niektórych przypadkach głupieje. Na przykład nie da się wyszukać kompletnej frazy w wyszukiwarce, jeśli znajdujemy się na stronie jakiegoś filmiku - spacja zabiera nas z pola wyszukiwania. Dziwne. Denerwuje również, gdy często nieumyślne obrócenie ekranu na przykład w łóżku, powoduje ładowanie klipu od nowa. Tak, w momencie gdy mamy zmaksymalizowany filmik, obrócenie ekranu do pozycji pionowej ładuje inny widok i jednocześnie rozpoczyna odtwarzanie filmiku od nowa.

Sam Transformer ma również pewną negatywną cechę, która irytuje najbardziej właśnie w przypadku YouTube. Otóż odłączenie ekranu od docka powoduje zamknięcie aktualnie uruchomionej aplikacji. Nie da się zatem odpiąć ekranu podczas oglądania teledysku, by zabrać tablet do łóżka.

Filmy w HD działają bez jakichkolwiek zacięć, w trybie pełnoekranowym również. Dla mnie to spora zmiana, gdyż na moim netbooku pracującym pod kontrolą Linuksa odtwarzanie filmów w trybie pełnoekranowym było niemożliwe. Tablet na to pozwala - i to nie tylko w przypadku YouTube, ale i wszelkich innych filmów zamieszczanych na stronach internetowych w formie flash, jak na przykład w serwisie iitv.

Tablet sprawdza się z powodzeniem jako komunikator

Formę rozrywki może spełniać nie tylko odtwarzanie muzyki w domowym zaciszu, ale także i przede wszystkim interakcje z ludźmi. Domyślnie zainstalowany gTalk świetnie sprawdza się zarówno jako komunikator, jak i w przypadku rozmów wideo. I na dodatek działa prosto z pudełka.

Wielki plus dla Google, które już kolejny raz przekonuje mnie, że nie warto oglądać się na Skype. Nie tylko miałem problemy ze Skype na swoim Linuksie, ale na Transformerze po prostu nie działa - bo czymże są rozmowy głosowe w czasach, gdy każdy nowy laptop ma wbudowaną kamerkę internetową?

Galeria zdjęć i ich kopia zapasowa w sieci - jakie są możliwości?

Dla mnie netbook od dawna pełnił głównie funkcję terminala, bramy do usług w chmurze. Dysk twardy mojego komputera świeci pustkami. Jedyne dane, których można tam uświadczyć, to pliki realizowanych przeze mnie projektów oraz... zdjęcia. Cyfrowe fotografie są dla mnie niezwykle istotne ze względu na sentyment. Trzymam je nie tylko na karcie pamięci w aparacie, na dysku twardym, ale również i w chmurze. Potrójne zabezpieczenie ma zminimalizować ryzyko utraty tych cennych dla mne danych.

Jeśli mam się przesiąść z netbooka na Transformera, muszę mieć funkcjonalną alternatywę zarządzania zdjęciami i ich kopią zapasową. Sama aplikacja Galeria domyślnie wyświetla nie tylko zdjęcia na urządzeniu, ale również te znajdujące się w chmurze. W przypadku fotografii wykonanych tabletem, możemy ustawić by automatycznie kopia zapasowa pojawiała się na serwerach Google'a, gdyż funkcję taką oferuje aplikacja Google+.



To jednak oczywiście nie wszystko, wszak chyba nie mamy zamiaru wykorzystywać tabletu jako aparatu fotograficznego. Nie dość, że nie jest to w ogóle wygodne, to na dodatek wbudowana kamera jest niepierwszej jakości, a na dodatek nie ma lampy błyskowej. Transformer daje możliwość zgrywania zdjęć z zewnętrznych urządzeń, gdyż dock wzbogacony jest nie tylko o porty USB, ale również o czytnik kart SD. Sam tablet posiada natomiast czytnik kart microSD. Trochę to zabawne, aczkolwiek ma swoje plusy - nie potrzebujemy adapterów :)



Po zgraniu zdjęć na pamięć tabletu możemy przeglądać je nie tylko za pomocą Galerii, ale i innych programów do tego przeznaczonych, od których Android Market pęka w szwach. W zależności od tego, jak dużo przestrzeni zajmują nasze zdjęcia, mamy wiele możliwości tworzenia kopii zapasowej. Na netbooku korzystałem z Picasy ze względu na wygodę organizacji zdjęć w albumy oraz możliwość automatycznej synchronizacji. Po uruchomieniu przez Google swojego serwisu społecznościowego, użytkownicy Picasy otrzymali nieograniczoną przestrzeń na zdjęcia o maksymalnej wielkości 2048x2048px. To samo możemy osiągnąć na Androidzie, jednak trochę na okrętkę. PhotoSync umożliwia synchronizację zdjęć z wybranego folderu z danym albumem w Picasie. Automatycznie, w tle. Desktopowa Picasa umożliwiała automatyczną zmianę wielkości zdjęć. Tutaj tak nie ma - żeby chmura Google była dla nas nieograniczona, musimy albo robić zdjęcia w rozdzielczości 2048x2048 pikseli, albo po zgraniu z karty pamięci - pomniejszać je. Na Androidzie korzystanie z tego rozwiązania jest zatem średnio wygodne, dlatego z pomysłu rezygnuję.

Istnieją jednak inne opcje. Dropbox to chyba pierwsza rzecz, która przychodzi w tym momencie na myśl. Rzeczywiście, jest to ciekawe rozwiązanie, o ile powiększymy standardową pojemność dysku sieciowego poprzez polecenie Dropboksa znajomych. Standardowe 2GB to raczej za mało. Box.net oferuje 5GB na starcie, jednak z tego co pamiętam w wersji darmowej nie szyfruje przesyłanego ruchu. Mamy także nasze polskie Storino z 1GB pojemności na starcie. Problem tych wszystkich aplikacji jest jednak taki, że żadna z nich nie synchronizuje danych, tj. wymaga ręcznego wgrywania czy ściągania nowych wersji niczym serwer FTP.



W moim przypadku wybór padł zatem na Ubuntu One, które posiada killer-feature w postaci funkcji automatycznego wgrywania do chmury nowych zdjęć, czy to zrobionych tabletem (o zgrozo! ;), czy też wykrytych na włożonej do urządzenia karcie SD. Gdyby tego było mało, Canonical oferuje aż 5GB w darmowej wersji usługi. Każde dodatkowe 20GB to koszt 3 dolarów miesięcznie lub 30 dolarów rocznie. Dolar miesięcznie więcej to dodatkowa funkcja odtwarzacza muzyki z chmury, czyli swoistej konkurencji dla Amazona czy Google. Jak dla mnie bomba!

Seriale, książki, gry... - możliwości są niezliczone, gdyż niezliczone są pomysły deweloperów
aplikacji

Pod względem rozrywki, tablet możemy z powodzeniem wykorzystać również do oglądania seriali czy programów telewizyjnych - poprzez iplę. Mamy również możliwość czytania książek czy czasopism dzięki Amazon Kindle czy innym licznym aplikacjom do tego służącym. Jednak to, co tygryski lubią najbardziej, to gry. Na temat możliwości tabletu w kwestii gier rozwodziłem się w jednym z ostatnich wpisów. Mówiąc w skrócie - gier dostępnych na Androida jest bez liku. Wiele z nich to gnioty, ale istnieją również ambitne produkcje, swego rodzaju perełki.



Problemem jest jedynie to, że część deweloperów nie stworzyła jeszcze specjalnej wersji dla tabletów, przez co tekstury na dużym ekranie wyglądają okropnie. Inni nie zauważyli, że istnieją tak mocne pod względem wydajności urządzenia jak Transformer. Dla przykładu - twórcy gry Asphalt wciąż nie dodali tego tabletu do listy urządzeń mogących udźwignąć grę, przez co nie da się jej uruchomić. Jest to blokada mająca odciążyć deweloperów przed sfrustrowanymi graczami, którym gra się zacina, a nie są w stanie zrozumieć, że to wina wydajności smartfona :)

Na Androida powstało również spora liczba gier typu Tycoon. W ich przypadku Transformer sprawdza się
świetnie, bo możemy do grania wykorzystywać myszkę!

Podsumowanie

Podsumowując Transformer jako narzędzie służące rozrywce i prostym codziennym czynnościom sprawdza się świetnie.

Proszę o zadawanie w komentarzach pytań dotyczących możliwości realizacji na tablecie wykonywanych przez Was na netbookach czynności. Postaram się sprawdzić nurtujące Was kwestie i opisać je w kolejnej części recenzji.

Dla przykładu jeden z tematów, które poruszę, to publikowanie z Transformera treści na blogu opartym o WordPressa.

PS Ten wpis, podobnie jak poprzedni, powstał w całości na Transformerze :)

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Tabletnetbooktransformer