Felietony

Zamiast jednego urządzenia, całe spektrum - każdy znajdzie coś dla siebie

Jan Rybczyński
Zamiast jednego urządzenia, całe spektrum - każdy znajdzie coś dla siebie
23

To zadziwiające, ale rozwój technologii wciąż przyspiesza i to na naszych oczach. Nowa kategoria przenośnych komputerów tzw. Ultrabooków ma niecałe dwa lata, z czego na rynku jest łatwo dostępna trochę ponad rok, a już w tym momencie rynek atakują następcy, kolejne iteracje. Wciąż często mają formę...

To zadziwiające, ale rozwój technologii wciąż przyspiesza i to na naszych oczach. Nowa kategoria przenośnych komputerów tzw. Ultrabooków ma niecałe dwa lata, z czego na rynku jest łatwo dostępna trochę ponad rok, a już w tym momencie rynek atakują następcy, kolejne iteracje. Wciąż często mają formę Ultrabooka - cieniutkiego komputera z niemałą mocą obliczeniową, ale niemal wszystkie nowe modele posiadają ekrany dotykowe i większość z nich jest konwertowana na tablet. Nigdy wcześniej tak wielu producentów nie zaprezentowało tak dużo nowych rozwiązań w tak krótkim czasie. Nie ma jednak sensu wyłaniać z tych propozycji głównego trendu - tym razem zamiast przekonywać wszystkich do jednego pomysłu, każdy może wybrać taką koncepcję, która odpowiada mu najbardziej.

Intel zaprosił AntyWeb i inne redakcje, na spotkanie podsumowujące rok i przedstawił swoją strategię rozwoju. Według Intela jest jedno kryterium, które określa zastosowanie urządzenia i umieszcza go na ciągłej skali od dostępu do informacji i konsumpcji treści, aż po wyspecjalizowane narzędzia służące do kreacji, tym kryterium nie jest interfejs i sposób obsługi, lecz wydajność. Chcąc konsumować treści wystarczy nam płynne odtwarzanie multimediów i działająca przeglądarka, czyli coś co jest nam w stanie zaproponować smartfon ze średniej półki, za to do kreacji potrzebna jest znacznie większa moc obliczeniowa. Ciężko się z tym nie zgodzić i faktycznie jest to chyba najbardziej uniwersalny podział.

Intel stawia na kontinuum rozmaitych uzupełniających się urządzeń, z jednej strony skali są telefony i tablety, z przeciwnej strony znajdziemy laptopy, przenośna stacje robocze. Intel pragnie zapewnić procesory dla wszystkich tych rozwiązań, od telefonów, aż po laptopy i trzeba przyznać, że konsekwentnie realizuje swój plan. Przykładem może być smartfon, który miałem okazję testować przez ostatnie półtora tygodnia pracujący właśnie na procesorze Intela, który niedługo opiszę. Najnowsza i najciekawsza kategoria znajduje się dokładnie w środku skali i są to urządzenia konwertowalne, zapewniające najwięcej cech z obu skrajnych stron skali i znajdujące równowagę pomiędzy mobilnością i konsumpcją, a wydajnością i kreacją. I trzeba przyznać, że już na obecnym, wczesnym etapie, gdy tego rodzaju komputery dopiero trafiają na rynek, ta kategoria jest bardzo różnorodna.

Intel przygotował wystawę urządzeń różnych producentów, każdy z nich zaprezentował różne rozwiązania. Poczynając od tradycyjnych laptopów, nawet sporych rozmiarów - 17 cali, z dotykowymi ekranami, poprzez rozmaite sposoby na przekonwertowanie laptopa na tablet lub odwrotnie. Sposobów konwersji było całe mrowie. Komputer napędzany nowym Atomem z odczepianym od klawiatury ekranem od Asusa, który w podejściu do tematu bardzo przypomina transformera i oferuje ponad 30 godzin ciągłej pracy na baterii, był laptop tego samego producenta z dwoma ekranami, jednym umieszczonym standardowo wewnątrz kalpy, drugi z jej wierzchu, dlatego po zamknięciu klapy można z niego korzystać jak z tabletu. Był Dell z charakterystycznym ekranem obracanym wewnątrz ramki, tym sposobem po zamknięciu klapy ekran może być zarówno schowany wewnątrz jak i dostępny od zewnątrz. Był również Acer, jeden w formie trochę grubszego niż zazwyczaj tabletu, za to wyposażony w procesor z serii iCore, który przekształcał się w komputer stacjonarny po podłączeniu go do stacji dokującej i bezprzewodowej klawiatury. Był opisywany przeze mnie podczas premiery Sony Vaio Duo 11 oferujący albo formę tabletu, albo tabletu z klawiaturą ustawionego na stałe pod jednym kątem. Była też Toshiba, która ma wysuwaną spod ekranu klawiaturę, a mimo to pozwala regulować kąt nachylenia ekranu jak w laptopie. To wciąż nie wszystkie zaprezentowane opcje.

Nie spodziewałbym wyłonienia się z tych różnych rozwiązań lidera rynku na miarę iPada, który zdobędzie przynajmniej połowę rynku urządzeń konwertowanych. Nie dlatego, że iPad jest formą idealną, tylko dlatego, że balans pomiędzy mobilnością a kreacją jest różny. Urządzenia z Atomem działają znacznie dłużej na baterii, urządzenia z procesorami iCore oferują znacznie większa moc obliczeniową i krócej działają na baterii, nawet jeżeli mają tą samą formę. Jedne rozwiązania kładą nacisk przede wszystkim na formę laptopa i w formie tabletu nie nadają się do korzystania w środkach komunikacji czy w sklepie, bo są duże i ciężkie. Za to w domu, na kolanach czy na stole sprawdzą idealnie. Inne rozwiązania kładą nacisk na mobilność tabletu, dodatkowo oferując możliwość skorzystania z klawiatury. Każdy musi wybrać coś dla siebie, decydując się co jest mu najbardziej potrzebne.

Ale zaraz, powiecie, interfejs zdecydowanie wpływa na możliwość kreacji, nie tylko moc obliczeniowa. Na interfejsie dotykowym nie pracuje się równie wygodnie co na tradycyjnym laptopie, nie chodzi więc tylko o wydajność. To oczywiście prawda, ale dotyczy akurat obecnej sytuacji i prawdopodobnie szybko ulegnie zmianie. Biorąc pod uwagę jak szybko pojawiły się urządzenia konwertowalne, szybciej niż się spodziewamy. Inteal Capital zainwestował w 4 nowe rodzaje interfejsów: kamery 3D zintegrowane w notebookach, rozpoznawanie mowy, śledzenie wzroku i bardzo obiecujący Leap Motion, czyli bardzo precyzyjne śledzenie ruchu palców dłoni. Wszystkie te technologie zostaną tak dopracowane w przeciągu najbliższych lat, że bez problemu da się je zintegrować z najbardziej nawet mobilnym urządzeniem. Nawet jeżeli każdy z nich z osobna nie wydaje się dość obiecujący, to ich łączenie daje nową jakość, np. śledzenie wzroku i rozpoznawanie mowy jednocześnie.

Ostatnim punktem programu była prezentacja technologii Anti-Theft zaszytej w procesorach i chipsetach wszystkich obecnych na rynku Ultrabooków. Polega ona na możliwości zlokalizowania zgubionego lub skradzionego komputera, oraz zdalne zablokowanie dostępu do niego. Co istotne, funkcja jest dostępna u polskich dostawców i sama usługa również jest w języku polskim. Po rejestracji pierwsze 90 dni zwykle jest za darmo, a następnie trzeba opłacić subskrypcję - 99 zł za rok lub 199 zł za trzy lata. Od siebie dodam, że skutecznym sposobem ochrony jest zaszyfrowanie zawartości całego dysku przy pomocy np. darmowego TrueCrypta. Co prawda nie zlokalizujemy swojego komputera, ale przy odpowiednio silnym haśle możemy być spokojni o swoje dane. Takie rozwiązanie wymaga jednak minimum wiedzy z zakresu kryptografii, stąd nie nadaje się dla każdego.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu