Misja Polaris Dawn się zakończyła, a jej załoga jest już na Ziemi. Cała wyprawa nie była jednak po prostu zachcianką miliardera, był to jeden z wielu etapów podboju kosmosu. Praca dopiero się zaczyna.
Astronauci misji Polaris Dawn wylądowali już bezpiecznie na Ziemi. Zakończyło to ich pięciodniowy, historyczny wyczyn pobijania kilku rekordów. Nie chodziło wyłącznie o to, aby sięgnąć zakątków wcześniej przez człowieka nietkniętych. Spacer w kosmosie to jedna rzecz, ale badania, które wykonano mogą zmienić oblicze przyszłych lotów.
To dopiero pierwsza z trzech misji
Zakończona misja była elementem trzyczęściowego programu badawczego Polaris, który przykłada szczególną uwagę do ludzkiego zdrowia i efektów podróży kosmicznych na ciało człowieka. Załoga ma przed sobą jeszcze długie dni testów. Tym razem na nich.
Wyjątkowość tych astronautów polega na wysokości, po którą sięgnęli. W momencie spaceru byli dwa razy dalej niż orbituje Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS), a to nie wszystko, bo przecież pokonano rekord odległości. Byli nie dwa razy dalej, ani nie trzy. Wspomniana stacja jest oddalona około 400 kilometrów od Ziemi, a Polaris Dawn przekroczyła 1400 kilometrów.
Badania, które zmienią oblicze przyszłych misji
To oznacza, że załoga musiała przekroczyć pas Van Allena, region mający za zadanie chronić nas przed niebezpiecznym promieniowaniem. Wszyscy byli zaopatrzeni w czujniki mierzące stopień, w jakim byli wystawieni na promieniowanie. Sprawdzały również typy promieniowania, ukazując nam, z czym musi się zmierzyć człowiek pokonujący kolejne kilometry w głąb kosmosu.
I chociaż astronauci nie byli wystawieni na te wszystkie czynniki specjalnie długo, zdecydowanie krócej niż ma to miejsce dla standardowej misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, ma to swoje zalety. Organizm po prostu nie potrzebuje wiele czasu, aby odpowiedzieć na pewnego efekty. Dzięki temu w pierwszej kolejności będzie można skupić badania właśnie na nich, przy tym oszczędzając czas.
Takie rzeczy jak choroba lokomocyjna, tylko że jej odpowiednik w kosmosie, mogą się wydawać nieważne. Myślenie w ten sposób byłoby błędem. Nie można bagatelizować nawet drobnych rzeczy w tak niebezpiecznym środowisku. Inne "drobnostki" to zależność pomiędzy tymi czynnikami. Nie wystarczy zbadać promieniowania i oddziaływania mikrograwitacji, trzeba zgłębić ich relację.
Wyniki pozwolą otworzyć kosmos na różnorodność
Polaris Dawn była pierwszą misją, której załogę stanowili cywile. Był to jeden z pierwszych kroków do otworzenia przestrzeni pozaziemskiej dla turystów, a turyści są różni. W przeciwieństwie do astronautów. Na tę chwilę jest bardzo surowo wyznaczane, kto może polecieć w kosmos, a kto nie.
Mogłoby się wydawać, że wystarczy być miliarderem jak dowódca Polarisa, Jared Isaacman. Prawdopodobnie byłoby naiwne wierzyć, że jego bogactwo nie miało jakiegoś wpływu na otrzymanie przezeń zgody. Koniec końców, nawet on musi spełniać standardy zdrowotne, umożliwiające mu taką podróż.
Niemniej, środowisko astronautów wciąż nie jest zbyt zróżnicowane, jak podaje the Verge, prace nad tym stanem rzeczy trwają i nawet Europejska Agencja Kosmiczna zaczęła szkolić astronautę z niepełnosprawnością. Z tym że wciąż tylko garstka osób z całego świata, może zostać astronautą. Wyniki badań przeprowadzonych przez załogę Polaris Dawn, mogą otworzyć kosmos dla wielu.
Bezpośredni wpływ misji na ziemską sytuację
Znów warto zaznaczyć, załogę stanowili cywile. Wszystkie badania, które zostały wykonane na orbicie ziemskiej, były również robione przez nią. Test więc przechodziła nie tylko załoga, lecz i sprzęt, który zabrali ze sobą z Ziemi. Został on przygotowany z myślą o ekstremalnych i ograniczonych warunkach czekających w kapsule. Jeżeli wyniki okażą się wiarygodne i sprzęt zostanie po serwisie oceniony pozytywnie. Daje to nam wskazówkę, że sprzęt medyczny może być skutecznie obsługiwany przez niewyszkolony personel. Wzorem defibrylatorów AED, jest szansa na pojawienie się kolejnych instrumentów, mogących być w zasięgu podczas krytycznych sytuacji.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu