Felietony

Zagrałem w Cyberpunka na MacBooku. Czuję, że zaczyna się nowa era

Patryk Koncewicz
Zagrałem w Cyberpunka na MacBooku. Czuję, że zaczyna się nowa era
Reklama

Cyberpunk 2077 na MacBooku? Brzmi jak żart, ale CD Projekt RED udowadnia, że to w końcu możliwe.

Nawet największy laik technologiczny powie Wam, że gry i Apple to rzeczy, które wzajemnie się wykluczają. Cóż, przez długie lata wiele było prawdy w tym stereotypie, ale czasy się zmieniają, a urządzenia z nadgryzionym jabłkiem coraz mocniej otwierają się na gaming. Zaczęło się niewinnie od rozstania z Intelem i wprowadzenia własnych czipów, później Apple Arcade i próba przenoszenia dużych tytułów na iPhone’y, a teraz w końcu doszliśmy do przełomowego momentu, w którym da się grać w Cyberpunka 2077 na Macu. Tak, tego samego Cyberpunka, który jeszcze niedawno rozpalał do czerwoności konsole i gamingowe laptopy z Windowsem. W medialnej branży zbyt często używa się określenia „przełomowy”, ale ta premiera to naprawdę duża rzecz, otwierająca zupełnie nowy rozdział w burzliwej relacji Apple i gier.

Reklama

Nie musisz mieć MacBooka Pro, żeby odpalić Cyberpunka

Na wstępie zaznaczę, że nie będzie to kolejna recenzja Cyberpunka 2077 – jest ich w sieci wystarczająco dużo. Ten tekst to raczej próba udowodnienia, że na MacBooku naprawdę da się grać – i wcale nie trzeba sięgać po model z najwyższej półki. Zacznijmy jednak od początku.

Przed oficjalną premierą Cyberpunka na komputerach Apple wypuszczono powyższą tabelkę, która – powiedzmy sobie wprost – jest średnio precyzyjna. Wyjaśnię więc dwie najważniejsze kwestie – w Cyberpunka 2077 może grać każdy posiadacz Maca z Apple Silicon (od M1 wzwyż), pod warunkiem, że jego sprzęt posiada co najmniej 16 GB pamięci RAM.

Oczywiście im lepszy sprzęt, tym lepsza wydajność i wrażenia wizualne – dla przykładu MacBook Air i MacBook Pro z procesorem M1 i 16 GB pamięci RAM oferuje możliwość grania w rozdzielczości 1440 x 900 albo 1600 x 900 przy 30 klatkach na sekundę, ale już mój MacBook Air z M4 i 16 GB RAM otwiera dostęp do względnie stabilnych 60 klatek i Ray Tracingu. To właśnie na tym modelu odpaliłem Cyberpunka 2077 i naprawdę mocno się zaskoczyłem – na tym serio da się grać.

MetalFX, ray tracing i 60 fps – MacBook Air w akcji

Apple ma swoje własne API graficzne o nazwie Metal. To taki odpowiednik DirectX czy Vulkan, ale napisany specjalnie pod ich sprzęt. Dzięki temu system i gry mogą wycisnąć z układów Apple Silicon absolutne maksimum i z wypowiedzi samych pracowników CD Projekt RED wiemy, że faktycznie włożono sporo pracy w jabłkową wersję. Twórcy przenosząc grę na systemy Apple zadbali, by korzystała w pełni z tego API. To nie jest żadna emulacja czy cloud gaming – gra działa natywnie na macOS, dzięki czemu możemy korzystać chociażby z dobroci ray tracingu czy MetalFX, polegającej na generowaniu klatek i upscalingu.

Najlepiej więc jeszcze przed rozpoczęciem gry sprawdzić, czy w ustawieniach aktywna jest opcja For This Mac, jeśli nie chce Wam się ręcznie grzebać i testować – gra automatycznie dostosuje parametry do Waszego sprzętu. Przyznam jednak, że z domyślnych ustawień byłem średnio zadowolony i postawiłem na własną kombinację, która sprawuje się lepiej.

Reklama

W skalowaniu rozdzielczości ustawiłem dynamiczne MetalFX, włączyłem AMD FSR 3.1 Frame Generation, ray tracing i wysoką jakość tekstur, a liczbę klatek na sekundę ustawiłem na 60 – da się więcej, ale przy tej wartości jest stabilniej. Przy takiej konfiguracji Cyberpunk 2077 na Mac nie tylko wygląda nieźle, ale też działa wystarczająco płynnie do przejścia gry bez zbędnej irytacji. Dla porównania odpaliłem też grę na Xbox Series S i gamingowym Asus ROG Flow z podzespołami tak mocnymi, że Cyberpunk śmiga na ultra. I wiecie co? Na MacBooku z podłączonym kontrolerem gra się przyjemniej, niż na konsoli – nie sądziłem, że kiedykolwiek to napiszę.

Reklama

Jasne, w dynamicznych momentach gra ma lekki problem z utrzymaniem stabilnych 60 klatek, ale pamiętajmy, że jeszcze do niedawna na komputerach Apple można było zagrać co najwyżej w The Sims lub mobilne produkcje z App Store. Teraz zaś na podstawowym MacBooku Air z M4 mogę względnie komfortowo, bez godzenia się na przytłaczającą liczbę kompromisów i co najważniejsze, robić to w podróży. Półgodzinna sesja z Cyberpunkiem 2077 kosztowała mnie dokładnie 4% baterii, co tylko potwierdza świetne zarządzanie energią przez macOS.

To oczywiście dopiero pierwsza tak duża gra przystosowana do komputerów Apple, więc jeśli zależy Wam głównie na graniu, to wybór Windowsa jest oczywisty, ale performance Cyberpunka na MacBooku Air z M4 udowodnił mi, że w Apple w końcu coś drgnęło – to pierwszy, ale jakże ważny krok w procesie wychodzenia poza bańkę skojarzeń macOS tylko z pracą kreatywną i żywotnością baterii. Apple może Cyberpunkiem bez cienia wstydu chwalić się na nadchodzących konferencjach.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama