Waymo dysponuje obecnie prawdopodobnie największą flotą pojazdów autonomicznych, które wożą pasażerów po dużych amerykańskich aglomeracjach. Jak się jednak okazuje, nie robią tego bez problemów.
![Zaczęło się. AI porwało pierwszego człowieka](https://static.antyweb.pl/img/w_1250,h_550/wp-content/uploads/2025/01/hoseung-han-waymo-unsplash.jpg)
Autonomiczne taksówki to marzenie Elona Muska, który twierdzi, że to przyszłość miejskiego transportu. Zanim jednak współtwórca Tesli zrealizuje swój plan, inne spółki robią to już dzisiaj, na czele z Waymo. Firma ta dysponuje flotą około 700 autonomicznych taksówek, które wykonują nawet 100 000 przejazdów tygodniowo w trzech amerykańskich aglomeracjach - Phoenix, San Francisco oraz Los Angeles. Okazuje się jednak, że nie zawsze wszystko działa tak jak trzeba.
Polecamy na Geekweek: Z ChatemGPT można już porozmawiać przez telefon… stacjonarny
Autonomiczny pojazd porwał pasażera
Jak donosi CBS News w USA viralem stał się film, w którym jeden z pasażerów autonomicznej taksówki z przerażeniem w oczach opowiada jak pojazd go "porwał". Mike Johns śpieszył się na samolot z Phoenix do Los Angeles i aby dostać się na lotnisko wybrał właśnie kurs taksówką Waymo. Wszystko poszło bardzo sprawnie, aż do momentu gdy samochód powinien się zatrzymać przed terminalem i wypuścić swojego pasażera. Zamiast tego samochód zaczął jeździć w kółko po parkingu. Mike niemal natychmiast zadzwonił na infolinię Waymo, ale operator nie był w stanie mu pomóc przez ponad 5 minut. Dopiero po takim czasie udało się odzyskać kontrolę nad pojazdem i go zatrzymać. Możecie to zobaczyć na poniższym filmie.
Cała historia zakończyła się co prawda szczęśliwe, bo Mike zdążył na swój samolot, ale film zebrał ponad 2 miliony odsłon i nie robi dobrej reklamy dla autonomicznych pojazdów. Co więcej sam bohater, który pracuje w branży technologicznej, powiedział, że następnym razem dwa razy się zastanowi zanim wybierze tego typu transport. Co ciekawe narzekał również na kontakt z infolinią Waymo i nie był pewny, czy rozmawia z człowiekiem, czy może jednak z maszyną, która okazała się bardzo nieczuła na jego niekomfortową sytuację. Mike ubolewał też nad brakiem kontaktu ze strony Waymo i przeprosinami za zaistniałą sytuację. Przedstawiciele firmy twierdzą jednak, że próbowali się skontaktować ze swoim klientem, a ponadto za feralną przejażdżkę nie obciążyli go żadnymi kosztami. Nie wiem jednak czy to wystarczy aby wynagrodzić stres związany z "porwaniem"...
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu