Motoryzacja

Zaczęło się. AI porwało pierwszego człowieka

Kamil Pieczonka
Zaczęło się. AI porwało pierwszego człowieka
Reklama

Waymo dysponuje obecnie prawdopodobnie największą flotą pojazdów autonomicznych, które wożą pasażerów po dużych amerykańskich aglomeracjach. Jak się jednak okazuje, nie robią tego bez problemów.

Autonomiczne taksówki to marzenie Elona Muska, który twierdzi, że to przyszłość miejskiego transportu. Zanim jednak współtwórca Tesli zrealizuje swój plan, inne spółki robią to już dzisiaj, na czele z Waymo. Firma ta dysponuje flotą około 700 autonomicznych taksówek, które wykonują nawet 100 000 przejazdów tygodniowo w trzech amerykańskich aglomeracjach - Phoenix, San Francisco oraz Los Angeles. Okazuje się jednak, że nie zawsze wszystko działa tak jak trzeba.

Reklama

Polecamy na Geekweek: Z ChatemGPT można już porozmawiać przez telefon… stacjonarny

Autonomiczny pojazd porwał pasażera

Jak donosi CBS News w USA viralem stał się film, w którym jeden z pasażerów autonomicznej taksówki z przerażeniem w oczach opowiada jak pojazd go "porwał". Mike Johns śpieszył się na samolot z Phoenix do Los Angeles i aby dostać się na lotnisko wybrał właśnie kurs taksówką Waymo. Wszystko poszło bardzo sprawnie, aż do momentu gdy samochód powinien się zatrzymać przed terminalem i wypuścić swojego pasażera. Zamiast tego samochód zaczął jeździć w kółko po parkingu. Mike niemal natychmiast zadzwonił na infolinię Waymo, ale operator nie był w stanie mu pomóc przez ponad 5 minut. Dopiero po takim czasie udało się odzyskać kontrolę nad pojazdem i go zatrzymać. Możecie to zobaczyć na poniższym filmie.

Cała historia zakończyła się co prawda szczęśliwe, bo Mike zdążył na swój samolot, ale film zebrał ponad 2 miliony odsłon i nie robi dobrej reklamy dla autonomicznych pojazdów. Co więcej sam bohater, który pracuje w branży technologicznej, powiedział, że następnym razem dwa razy się zastanowi zanim wybierze tego typu transport. Co ciekawe narzekał również na kontakt z infolinią Waymo i nie był pewny, czy rozmawia z człowiekiem, czy może jednak z maszyną, która okazała się bardzo nieczuła na jego niekomfortową sytuację. Mike ubolewał też nad brakiem kontaktu ze strony Waymo i przeprosinami za zaistniałą sytuację. Przedstawiciele firmy twierdzą jednak, że próbowali się skontaktować ze swoim klientem, a ponadto za feralną przejażdżkę nie obciążyli go żadnymi kosztami. Nie wiem jednak czy to wystarczy aby wynagrodzić stres związany z "porwaniem"...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama