VOD

„Zabójczy temat” – indyjski serial kryminalny Netfliksa, którego lepiej unikać

Patryk Koncewicz
„Zabójczy temat” – indyjski serial kryminalny Netfliksa, którego lepiej unikać
Reklama

Netflix chciał zrobić trzymający w napięciu serial kryminalny. Wyszło jak zwykle...

Gdy byłem dzieckiem moja babcia uwielbiała oglądać indyjskie telenowele na TVP4, a ja już wtedy zastanawiałem się, jak można dopuścić do emisji taką amatorszczyznę. Dlaczego o tym wspominam? Bo te uczucia powróciły podczas oglądania „Zabójczego tematu” – nowego serialu Netfliksa, opowiadającego historię nazbyt dociekliwej dziennikarki z Mumbaju.

Reklama

Niebezpieczna informacja na wagę pierwszej strony

Jagruti Pathak to młoda i ambitna dziennikarka, aspirująca do roli najlepiej poinformowanego redaktora w całych Indiach. Kobieta tworzy treści dla popularnego czasopisma kryminalnego, będąc niezastąpionym filarem redakcji dzięki siatce powiązań i informatorów, którą udało jej się zbudować przez lata dziennikarskiej działalności.

Gdy w mieście dochodzi do serii ataków bombowych, uwaga mediów skupia się na poczynaniach lokalnych gangów, mających powiązania ze skorumpowanymi władzami. Temat staje się jednak jeszcze bardziej pikantny, gdy jeden z badających zamachy dziennikarzy zostaje postrzelony przez nieznanych sprawców. Lokalne media toną wręcz pod naporem teorii spiskowych, a za poszukiwanie prawdy bierze się Jagruti Pathak, nie zdając sobie sprawy, że pakuje się w szytą grubymi nićmi intrygę, która doprowadzi ją przed oblicze sądu. Brzmi jak materiał na dobry serial kryminalny? Być może, ale to założenie rozbija się brutalnie o mur fatalnej realizacji.

Ponad 6 godzin seansu, 20 minut akcji

Zacznijmy od tego, że narracja serialu prowadzona jest w dwóch językach – bohaterowie naprzemiennie posługują się raz hindi, raz angielskim i wiem, że pełni on rolę języka pomocniczego w kwestiach urzędowych, ale takie przeskakiwanie psuje immersję. Widać, że nie wszyscy aktorzy czują się z tym komfortowo, przez co „Zabójczy temat” irytuje, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że większość scen to po prostu mniej lub bardziej (z naciskiem na mniej) interesujące dialogi, które mają nadać serialowi detektywistyczny ton, ale w praktyce zupełnie to nie działa.

Netflix chciał stworzyć serial quasi-kryminalny, a pierwsze skrzypce miała w nim grać Karishma Tanna, czyli odtwórczyni roli Jagruti Pathak. Niestety bohaterkę trudno polubić, bo czas ekranowy wykorzystuje głównie do pretensjonalnego rozkazywania swoim informatorom i ciągłym podkreślaniu tego, jak praca dziennikarki jest dla niej ważna. Jagruti angażuje się tak bardzo, że zaniedbuje swoją rodzinę i dziesięcioletniego syna, by jej artykuł zawsze trafiał na pierwszą stronę gazety. Kobieta dla zdobycia informacji nie cofnie się przed kontaktami z gangsterami i skorumpowanymi policjantami, przez co popada w poważne tarapaty, lądując na celowniku służb kryminalnych. Okazuje się, że droga od zdobycia ważnej informacji do widoku zza krat jest krótsza, niż może się wydawać…

Źródło: Netflix

Wróćmy jednak do samej konstrukcji serialu. „Zabójczy temat” to 6 godzinnych odcinków, a w każdym z nich akcji jest jak na lekarstwo. Scenarzyści mieli chyba za zadanie przeciągać epizody do granic możliwości, bo lwia część z nich to przydługie zbliżenia na twarze bohaterów, nic niewnoszące sceny z jazdy autem po mieście, czy cała masa innych zabiegów, które miały w teorii budować napięcie, ale w praktyce są tylko zbędnymi zapychaczami, a ich usunięcie skróciłoby odcinki o połowę.

W zasadzie akcja popychającą fabułę dalej rozgrywa się w ostatnich minutach każdego z odcinków, co jest tanim i denerwującym chwytem, który ma przetrzymać widza przed ekranem. W zagranicznych serwisach (w tym IMDb) serial zbierał naprawdę pozytywne opinie, ale trudno znaleźć mi dla nich uzasadnienie. „Zabójczy temat” to przeciętna produkcja z irytującym montażem i tanimi efektami specjalnymi, wyróżniającą się jedynie ciekawym pomysłem na fabułę. Zabiegi rodem z Bollywood i tanie półśrodki typowe dla niskobudżetowych seriali Netfliksa dają fatalne połączenie, którego lepiej uniknąć – no, chyba że chcecie większość czasu spędzić na klikaniu w przycisk przewijania.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama