Samsung

Za tym tęsknię w smartfonach. Szkoda, że nikt już tego nie robi

Mirosław Mazanec
Za tym tęsknię w smartfonach. Szkoda, że nikt już tego nie robi
Reklama

Wśród wielu nietypowych pomysłów jakie przewinęły się w smartfonowym świecie, akurat ten bardzo przypadł mi do gustu.

Smartfony są teraz nudne i robione na jedno kopyto. Taka jest powszechna opinia i choć akurat ja się z nią nie zgadzam, to muszę przyznać, że coraz trudniej trafić w tej branży na jakieś innowacje. Producenci przestali ryzykować, bo to się chyba po prostu nie opłaca. Trzeba wydać dużo bez gwarancji że inwestycja się zwróci. Światowy kryzys ekonomiczny sprawił, że z ich punktu widzenia lepiej stawiać na sprawdzone rozwiązania. A szaleństwa trzeba na razie odstawić na bok.

Reklama

Polecamy na Geekweek: Winyle lepsze od płyt CD. Potrzebowały "tylko" 36 lat

Szukanie dziury w ekranie

Oczywiście, mówimy o dość wąskim zakresie szaleństw, bo w końcu ile można wymyślić w kwestii klasycznego smartfona (składaki to inny temat) i jego ekranu? Dziura mniejsza bądź większa, na środku lub z boku, ewentualnie archaiczny notch i to by było na tyle.

Każdy z nas któreś z tych rozwiązań ma w swoim urządzeniu. I nawet jeśli się nam nie podobają, to i tak z nich korzystamy. Bo po pierwsze producenci nie dają nam specjalnie wyboru, a po drugie – umówmy się – nie jest to sprawa życia czy śmierci. Nikt nie zrezygnuje ze smartfona i nie przesiądzie się na starą Nokię tylko dlatego, że nie podoba mu się dziura w ekranie.

Ostatnim wojownikiem o piękny ekran pozostaje chyba Nubia. Jej Red Magic 8 Pro z kamerą pod wyświetlaczem robi wrażenie i o dziwo, robi też niezłe zdjęcia. Ale przypadek tej firmy to wyjątek. Reguła jest inna.

Samsung A80

Tym niemniej ja żałuję, że niektórych rozwiązań już z nami nie ma. A przypominam sobie o nich za każdym razem, gdy biorę (a raczej brałem) do ręki wysłużonego Samsunga A80 mojej żony.

Ten telefon firma pokazała w 2019 r. Wielkiej kariery nie zrobił. Pod względem specyfikacji to przyzwoity średniak, który, jak to u Samsunga, miał w chwili premiery dość wysoką cenę. Ale miał też rewelacyjny ekran i moim zdaniem bardzo dobry pomysł na zdjęcia i mechanizm aparatu.

Koreańczycy zdecydowali się w nim zastosować tylko jeden zestaw kamer, umieszczony na specjalnym wysuwanym obrotowym elemencie. Więc służył on zarówno jako aparat główny jak i aparat do selfie. Jako główny sprawdzał się dobrze – obiektyw miał 48 MP ze światłem 2.0. – jak na tamte czasy to przyzwoite parametry. Ale taka matryca do selfie? Nawet dziś nie znajdziemy takiej rozdzielczości, światło zazwyczaj również jest ciemniejsze.  Żeby nie być gołosłownym. Najnowszy Xiaomi 13 Lite, który jest adresowany do osób którym zależy na selfie, ma z przodu 32 MP z f/2.2…

Reklama

Oczywiście – pomysł choć ciekawy, to jednak się nie przyjął. Na początku były problemy z obrotowym mechanizmem, kamerka się zacinała w dziwnych pozycjach. Jednak akurat w moim egzemplarzu wszystko działało doskonale przez równo cztery lata. W tym przez ponad ostatnie dwa w rękach mojej żony, która to rozwiązanie sobie bardzo chwaliła. Piszę w czasie przeszłym, bo telefon dokonał żywota, po raz kolejny zaliczając efektowny upadek. Niestraszny był mu ani chodnik, ani kafelki. Ale w końcu pokonała go… podłoga z dywanem w pracy małżonki.

W każdym razie ja uwielbiałem A80 za piękny wyświetlacz bez żadnej dziury. Oglądnie na nim filmów, czy nawet przeglądanie Internetu było prawdziwą przyjemnością.

Reklama

ASUS Zenfone 6

Ale Samsung nie był jedyną firmą która eksperymentowała z obracanymi mechanizmami aparatu i pięknymi ekranami. Kolejną był ASUS. Znów cofamy się do 2019 r. Wtedy właśnie światło dzienne ujrzał Zenfone 6. Co prawda nie miał AMOLEDA o IPS, ale w przeciwieństwie do Samsunga miał za to flagową specyfikację. A ekran też nie miał żadnej dziury czy wcięcia.

Firma podeszła do sprawy nieco inaczej niż Samsung, bo mechanizm na wysuwał się a obracał. Ale zasada była identyczna – zdjęcia i z tyłu i z przodu wykonywało się tym samym zestawem aparatów. Więc znów – mieliśmy doskonałą jakość przy selfie (48 MP, f/1.8 plus szeroki kąt 13 MP, f/2.4) co jest niedostępne w dzisiejszych urządzeniach.

POCO F2 Pro

I na koniec jeszcze jeden świetny ekran – w POCO F2 Pro. Tym razem przenosimy się do 2020 r. I znów mamy do dyspozycji ekran AMOLED bez żadnej skazy. POCO zastosowało jednak nieco inne rozwiązanie niż dwaj wcześniejsi producenci. Tu z tyłu był normalny zestaw obiektywów, a kamerka do selfie była osobno, tylko wysuwała się z górnej krawędzi. Nie miała więc takiej dużej rozdzielczości jak główny obiektyw – do dyspozycji mieliśmy 20 MP. Miała za to mniej skomplikowaną i narażoną na uszkodzenia konstrukcję. A największa zaleta takiego rozwiązania, czyli wyświetlacz bez dziury, wciąż pozostawał.

Finalnie jednak, w 2023 r. tak ładnych wyświetlaczy już nie ma. Producenci poszli w wyższe odświeżanie, trochę wmawiając użytkownikom, że jest to prawdziwy „game changer”. Dlaczego tak się stało? Pi pierwsze – pieniądze. Na pewno skonstruowanie mechanizmu było droższe niż zrobienie dziury w ekranie. Po drugie – Był on jednak bardziej narażony na uszkodzenie i awarie. No i można też było zapomnieć o jakiejś wyższej normie wodoodporności. Więc w końcu takie rozwiązania przegrały.  Rozumiem, ale żałuję.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama