Felietony

Z usług tego kuriera szybko nie skorzystam ponownie. "Rozczarowanie" to mało powiedziane

Kamil Świtalski
Z usług tego kuriera szybko nie skorzystam ponownie. "Rozczarowanie" to mało powiedziane
Reklama

Firmy kurierskie: są tańsze i droższe. Lepsze i gorsze. Wiele też zależy od obsługującego nasz obszar kuriera. Ale w tym przypadku nie jestem jednynym, który jest nieustannie rozczarowany jakością świadczonych usług - dlatego szybko nie skorzystam z nich ponownie.

Rzadko kiedy mam pretensje do kurierów. Jako że każdego miesiąca odbieram i wysyłam co najmniej kilkadziesiąt paczek - rozumiem trudy pracy. Rozumiem że bywa to nieprzyjemne, męczące i miejscami irytujące. Za każdym razem staram się być możliwie jak najbardziej życzliwym i pomocnym.

Reklama

Przywykłem już do tego, że jedne firmy lepiej radzą sobie z powierzonymi zadaniami, inne gorzej. Ale jest jeden dostawca, który za każdym razem rozczarowuje. I szczerze - nie pamiętam, by w ciągu ostatnich kilku lat obyło się bez problemów. I mogę tutaj winić kuriera -- bo ostatecznie to on skłamał, że kilkukrotnie nie zastał mnie w domu. Ale jak spojrzałem szerzej na cały schemat usług i tego co mogę, a czego nie mogę. I po krótkiej dyskusji w redakcji okazało się, że to nie tylko mój pech i moje niezadowolenie. Bo kto w ekipie miał (nie)przyjemność korzystać z ich usług - nigdy nie był zadowolony.

UPS: dostawca, którego wolę unikać

Na przestrzeni lat miałem z firmą do czynienia raptem kilka razy, ale tak naprawdę chyba nigdy (?) nie zdarzyło mi się otrzymać paczki do rąk własnych. Za każdym razem odbierałem ją z punktu odbioru paczek. Szczerze? Nie mam z tym większego problemu. Nie mam problemu z samym spacerem i odebraniem przesyłki, tym bardziej że we wspomnianym miejscu zawsze pracują przemili ludzie. Fakty jednak są takie, że nie tak powinno to wyglądać i w ostatnich dwóch tygodniach miałem piekny pokaz tego, dlaczego ściemnianie kuriera że "nie zastał nikogo w domu" jest po prostu głupie.

Pierwsza przesyłka nigdy do mnie nie dotarła -- jak się bowiem okazało, nadawca nie wpisał mojego adresu e-mail (prawdopodobnie zabrakło też numeru telefonu) -- przez co nie miałem najmniejszego pojęcia, że coś przyszło. Że coś czeka. Że coś się odbiło. W skrzynce na listy nie było żadnego powiadomienia (rozumiem, że furtka i domofon przy klatce to utrudniają; ale nie było w tym nic trudnego bo jak się okazało po prześledzeniu przesyłki -- w obu przypadkach w godzinach gdy "nie zastano mnie w mieszkaniu" - byłem w środku; po prostu nikt nawet nie próbował).

Drugi raz był jeszcze ciekawszy - bowiem tym razem miałem już powiadomienie e-mail o tym, że paczka nadchodzi. Dostałem też wiadomość o której mogę się jej spodziewać -- i kiedy zajrzałem w status po kilku godzinach... ten uległ zmianie, bo "nikogo nie było w domu" (bzdura). Dnia kolejnego kurier miał podjąć ponowną próbę. Według statusów z dnia kolejnego - podjął, po godzinie 9 rano "nikogo nie było w domu" (bzdura) -- i nie pozostało mi nic innego, jak tylko oczekiwać na zostawienie paczki w punkcie odbioru. Żadnego kontaktu do kuriera, zaś strona internetowa nie oferuje kontaktu z konsultantem. Jest opcja wysłania maila (wymagane konto w usłudze, którego - oczywiście nie mam) albo rozmowa telefoniczna. Druga opcja jest prawdziwym kuriozum, z którego zdecydował się skorzystać redakcyjny kolega, który tak opowiedział mi o sprawie:

Ludzie się lubią dziwić, czemu jak mam jakąś sprawę, to załatwiam to mailem zamiast telefonem na infolinię? Cóż, albo mam pecha, albo inni szczęście. Paczka z popularnej sieci złapała dzień opóźnienia, więc niestety kurier "nie zastał mnie w domu". Dostałem informację o kolejnej próbie na drugi dzień, co nie było na rękę. Kontakt mailowy to katastrofa, więc zadzwoniłem i wszelka chwała za istnienie smartfonów i słuchawek. Czekałem około czterdziestu minut! Na to, aby ktoś się zdecydował odebrać, krążąc jak baran w rytm muzyczki infolinii. Najgorsze jednak miało nadejść, gdyż proces przekierowania był niesamowicie prosty. Czemu więc mówię o najgorszym? Paczkę ze sprzętem o wartości kilku tysięcy złotych przekierowałem na nowy adres bez żadnej weryfikacji, czy aby nie jestem oszustem.

Najwyraźniej brak weryfikacji to niejako standard - bo sam z punktu przechowywania również odebrałem przesyłkę (o niemałej wartości) "na gębę". Moje "wylegitymowanie" polegało na podaniu nazwiska odbiorcy - bez żadnego dokumentu, kodu weryfikacyjnego czy innych środków które pozwoliłyby sprawdzić, czy aby na pewno się pod nikogo nie podszywam.

Ostatecznie (drugą) paczkę odebrałem, ale...

W końcu udało mi się odebrać drugą z wysłanych przesyłek (pierwsza "odbiła" się i wróciła do nadawcy; trudno oczekiwać innego wyniku skoro nie miałem pojęcia o jej istnieniu). Problem polega jednak na tym, że skoro kurier i tak nie planował nawet podjąć próby jej doręczenia - mógł ją zostawić a punkcie odbioru już pierwszego dnia, zaoszczędziłbym dobę. Dlaczego tego nie zrobił? Pewnie wewnętrzny regulamin tego od niego wymagał, dla mnie to jednak kompletna paranoja i ostateczny powód, by nigdy więcej nie korzystać z ich usług.

Reklama

Na co dzień korzystam z usług wielu firm kurierskich -- zarówno typowo miejskich kurierów, jak i firm operujących w kraju czy międzynarodowo. Z żadną jednak nie miałem aż takich problemów i takich przebojów. Wiadomo że zdarzają się czarne owce i paczki nie docierają. Wielokrotnie słyszę o listonoszach, którzy zamiast paczek roznoszą tylko awizo (pod tym względem moja Poczta Polska ma wzorowych pracowników, którym należą się pochwały!). Zdarzyło mi się też rozmówić z jednym z przedstawicieli konkurencyjnej firmy kurierskiej, po której to rozmowie wszystkie problemy ustały. Tutaj jednak nie ma z kim ani o czym gadać. Nie będę zakładał kont, ani spędzał bóg wie ile na słuchawce. Konkurencja jest duża, a sposób świadczenia usług -- zarówno w kwestii kuriera obsługującego mój obszar, jak i samej firmy i tego co oferuje po "wyklikaniu" numeru przewozowego -- sprawia, że nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Ale jak wspominałem - to najwyraźniej nie tylko mój problem, bo redakcyjni koledzy którzy mieli nieprzyjemność korzystać z ich usług mają identyczne odczucia. Niedostarczone paczki, które z automatu lądują w punktach odbioru; brak fizycznych powiadomień; problemy z kontaktem. Na tę chwilę - podziękuję. I jeżeli coś się zmieni, to szybko się o tym nie dowiem, bo cenowo firma niczym specjalnie nie czaruje, a trudno na niej polegać. Wszyscy inni robią to po prostu lepiej.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama