Felietony

Twórcy gier boją się graczy. Mają dobry powód

Patryk Łobaza
Twórcy gier boją się graczy. Mają dobry powód
Reklama

Gracze coraz częściej pokazują pazury i nie boją się głośno mówić o tym, co im się nie podoba. Co więcej, zdali sobie sprawę z tego, że głosowanie portfelem rzeczywiście ma sens.

W 2024 roku świat gier wideo przeszedł jedną z najbardziej fascynujących przemian w swojej historii. Gracze odkryli, jaką mają moc – a raczej zdali sobie sprawę, że decydowanie portfelem rzeczywiście działa. Wystarczy spojrzeć na liczby: na Steamie w 2024 roku wydano 18 986 gier, co stanowi znaczny wzrost w porównaniu z 14 303 tytułami z 2023 roku i ogromny skok w stosunku do 1 714 gier w 2014 roku. A to oczywiście nie jest jedyna platforma. Oznacza to, że dziś nie trzeba grać we wszystko, co się pojawia, jak to bywało kiedyś. Obecna obfitość gier pozwala graczom wybierać świadomie – i to wybierać mądrze. Ale czy rzeczywiście zawsze mądry wybór przeważa nad emocjami i domniemaniami?

Reklama

W 2024 roku utopiono wiele gier wideo

Jednym z pierwszych zwiastunów tej zmiany była premiera Forspoken w 2023 roku. Gra, która miała być jednym z hitów roku, okazała się spektakularną klapą. Gracze głośno wyrażali swoje niezadowolenie, zarówno w mediach społecznościowych, jak i na platformach takich jak Metacritic. Zarzuty dotyczyły m.in. banalnej fabuły, nieciekawych postaci i przeciętnej oprawy wizualnej – elementów, które nie przystawały do wysokobudżetowej produkcji. To był sygnał: gracze nie zamierzają tolerować przeciętności sprzedawanej za pełną cenę.

Jednak dopiero w 2024 roku skala zmian stała się widoczna. Gracze zaczęli masowo ignorować premiery gier, które jeszcze kilka lat temu przyciągałyby tłumy. Przykłady? Dustborne, Suicide Squad, Concord, Dragon Age: Veilguard, Star Wars Outlaws, czy Skull & Bones. Wszystkie te tytuły – mimo pokaźnych budżetów i marketingowych kampanii – nie spełniły oczekiwań i w efekcie poniosły komercyjną porażkę. Gracze po prostu ich nie kupili. Powód? Brak innowacyjności, przesadne monetyzowanie zawartości, upolitycznienie lub zwyczajnie rozczarowujący gameplay.

W 2025 roku będzie tylko lepiej... albo gorzej

Nie da się zaprzeczyć, że ta „moc graczy” ma swoje jasne strony. W przeszłości producenci mogli pozwolić sobie na wypuszczanie niedopracowanych gier, bo konsumenci i tak je kupowali. Teraz gracze nie tylko oceniają gry, ale też głośno o nich mówią – zarówno dobrze, jak i źle. W rezultacie twórcy muszą bardziej przykładać się do swoich produkcji, co potencjalnie prowadzi do poprawy jakości gier wideo.

Grafika: Ubisoft

Ale medal ma dwie strony. Gracze mogą zniszczyć reputację gry na podstawie przypuszczeń, zanim ta w ogóle trafi na rynek. Assassin’s Creed Shadows, kolejna część kultowej serii Ubisoftu, jest następnym kandydatem do porażki. Gra od początku budziła wątpliwości ze względu na brak poszanowania kultury Japonii i problemy ze zgodnością historyczną. Z kolei Wiedźmin 4, gdzie wielu graczom nie spodobał się wygląd Ciri, głównej bohaterki, jest przykładem gry niesłusznie krytykowanej. Na chwilę obecną nie ma podstaw, by zarzucać grze jakiekolwiek poważne uchybienia, a mimo to cień krytyki już na nią padł.

W tym miejscu warto zadać pytanie: czy gracze zawsze wiedzą, jak mądrze wykorzystać swoją moc? Historia pokazuje, że tłumy potrafią być nieprzewidywalne. Jedna niepochlebna opinia popularnego streamera czy viralowy post na Twitterze może zapoczątkować lawinę krytyki, która zniszczy grę jeszcze przed jej premierą. Czasami zdarza się to niesłusznie.

Twórcy gier słusznie obawiają się graczy

Niedawno dyrektor serii Kingdom Come wypowiedział się na temat krytyki w Internecie i zaznaczył, że twórcy gier obawiają się takich postaci, jak Asmongold, który rzeczywiście ma posłuch wśród graczy. Czy słusznie? Z jednej strony tak. Oczekiwania stale rosną, a na rynku, gdzie codziennie debiutuje dziesiątki nowych gier, konkurencja jest bezlitosna. Z drugiej strony, siła graczy może być pozytywnym bodźcem do rozwoju. To w końcu gracze wymuszają rezygnację z toksycznych praktyk, takich jak agresywne mikropłatności czy wydawanie niedokończonych gier z nadzieją, że zostaną „złatane” po premierze.

Gracze powinni jednak pamiętać, że ich moc niesie ze sobą odpowiedzialność. Krytykując grę, warto opierać się na faktach, a nie na plotkach czy domniemaniach. W przeciwnym razie ryzykują, że zniszczą szansę na powstanie interesującego projektu.

Reklama

Grafika: Warhorse

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama