Czego nie lubię w YouTube? Oj, wyszedłby z tego długi felieton - korzystam z serwisu czynnie i biernie codziennie, jednak daleko mu do ideału. Zarówno jeśli chodzi o umieszczaną tam treść, jak i samo działanie czy funkcje. Szczególnie w Polsce, gdzie wszystkie profity wynikające z YouTube Red nas omijają.
Już w styczniu zniknie z YouTube ta najbardziej irytująca skamielina, przez którą ciągle się wkurzam
Jest jednak jedna rzecz, po której zobaczeniu na YouTube dostaję białej gorączki. I nie, nie chodzi mi wcale o patostreamerów czy kolejne materiały Lorda Kruszwila. Pamiętacie starą funkcję adnotacji? To te irytujące okienka i teksty, które pojawiały się w materiałach. Bywały takie klipy, gdzie kolorowe prostokąty i kwadraty zasłaniały praktycznie cały obraz. W trakcie prób ich wyłączenia, często niechcący wchodziło się w miejsce, do którego prowadziły.
YouTube wyłączył adnotacje w połowie ubiegłego roku i na ich miejsce wprowadził karty odsyłające do innych materiałów oraz zakładkę ekran końcowy i adnotacje, gdzie można dodawać ikonę subskrypcji i na przykład okienka z linkami do polecanych przez nas materiałów. Działa to moim zdaniem lepiej, a na pewno lepiej wygląda. Podobno zmniejszyło to korzystanie z klasycznych adnotacji aż o 70%, pomysł więc był trafny. Natomiast wyłączenie oznaczało brak możliwości skorzystania ze starego mechanizmu. Na wielu filmach dodane wcześniej adnotacje wciąż były obecne.
Na szczęście znikną na dobre już 15 stycznia 2019 roku, wszystkie mają zostać usunięte. To pewnie mały krok dla YouTuba, ale wielki krok dla widzów. Koniec z irytującymi okienkami zasłaniającymi film. Brawo! Szkoda, że trzeba było na to czekać ponad półtora roku.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu