YouTube

Lorda Kruszwila traktowałem jako żart, teraz przeraża mnie popularność jego kanału na YT

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

144

Od pewnego czasu boję się włączać zakładkę “na czasie” na polskim YouTube. To, że w większości przypadków nie znajduję tam niczego ciekawego dla siebie jest najmniej istotne - kiedy jednak widzę, że praktycznie za każdym razem pojawia się tam film Lorda Kruszwila to myślę, że coś w tym polskim YouTube poszło jednak nie tak.

Kim jest Lord Kruszwil?

Tym pytaniem rok temu żył cały polski internet. Serio - w materiałach próbujących przybliżyć osobę nowej gwiazdy polskiego YouTube prześcigiwali się zarówno twórcy treści wideo, jak i różnego rodzaju portale. Na szczęście dało się na takie materiały nie trafić, szczególnie jeśli kogoś kompletnie nie interesowała scena polskiego YT. Ale i to nie było przesadnie łatwe, bowiem pewien młody chłopak pobił rekordy rodzimej wersji serwisu i zanotował przyrosty subskrypcji na poziomie, którego jeszcze w naszym kraju nie było.

A treści? “Jak pić whisky niczym lord mając 16 lat?” i tym podobne, choć pierwszy kanał Kruszwila został przez YouTube usunięty za naruszenie zasad serwisu. Tematyka jego materiałów jednak pozostała ta sama - młody bogaty chłopak pokazuje widzom jak bardzo gardzi biedą, jak wiele luksusowych przedmiotów posiada i...jak powinno się żyć niczym lord.

Kanał od samego początku trzeba było oczywiście traktować w kategorii żartu - w sieci szybko pojawiły się podejrzenia, że autor nie żyje w luksusie, a wszystkie przedmioty (w tym samochody) pożycza od znajomych, dodatkowo część z nich to podróbki. Pomysł na kanał jednak zaskoczył, a przed Kruszwilem malowała się świetlana przyszłość. Na chwilę obecną kanał posiada ponad 1,7 miliona subskrypcji i nic nie wskazuje na to, by imponujący przyrost miał się zatrzymać. Dla porównania kanał Abstrachuje, w którego promocję włożono duże pieniądze, dodatkowo to dziś prężnie działająca firma, na swoje 3,1 miliona potrzebował 5 lat. Sylwester Wardęga zbierał swoje 3,6 miliona przez 6 lat, przy czym niezwykle istotny był ogromny sukces filmu o psie-pająku, który obiegł praktycznie cały internet i wykręcił do dnia dzisiejszego ponad 175 milionów wyświetleń.

Zero wartościowej treści, zero jakiejkolwiek jakości

To, że 36-latek nie jest w stanie znaleźć na kanale Lorda Kruszwila jakichkolwiek treści dla siebie jest chyba oczywiste. Patrząc jednak z perspektywy nastolatka, też nie widzę jakiejkolwiek wartości tego kanału. Co więcej, dostajemy tu fatalne kadry i równie kiepski montaż. Powiecie, że może humor - też nie, tam nie ma zabawnych treści. Twórca nie ma też specyficznej dla niektórych youtuberów charyzmy i mimo wielu nakręconych materiałów wciąż źle wypada przed kamerą.

Niedawno na polskim YouTube pojawił się niejaki Kamerzysta, czyli człowiek stojący za obiektywem u Kruszwila. Młody chłopak z torbą na głowie umieścił na swoim kanale jedynie 7 filmów, ma już jednak ponad 800 tysięcy subskrypcji - tyle, ile masa wartościowych polskich kanałów mieć nigdy nie będzie. Zapytacie jakim cudem? Na fali popularności kanału Kruszwila i chęci oglądania przez młodych widzów materiałów o podobnej do tego pierwszego treści. Mamy więc podobną tematykę, podobną jakość i podobną wartość. Przy czym tu udało się nabić 150 tysięcy subskrypcji w 24 godziny, ustanawiając kolejny rekord polskiego YouTube.

To przerażające

Wolności słowa w internecie kibicowałem od zawsze i między innymi dla niej nabijałem rachunek telefoniczny rodziców łącząc się z siecią przez modem. Byłem zachwycony tym, co oferuje YouTube, szczególnie w porównaniu z archaiczną telewizją i programami śniadaniowymi, których prowadzący pozbywali się godności tylko po to, by przyciągnąć nowych widzów. Widziałem młodych, wyluzowanych ludzi, którzy świetnie czuli się przed kamerą - w telewizji natomiast smutne “gadające głowy”, wyćwiczone przez lata maniery i próby kreaowania trendów. Do dziś pamiętam reportaże o Japonii przedstawiające Kraj Kwitnącej Wiśni jako siedlisko seksualnych dewiacji. Na YouTube był natomiast Krzysztof Gonciarz, który przyciągał do ekranu świetnymi materiałami, po obejrzeniu których chciało się wsiąść w samolot i spędzić w stolicy mangi i anime przynajmniej dwa tygodnie. I takich kanałów jest w sieci sporo, Konrad pisał niedawno, że YouTube to skarbnica wartościowych treści.

Mówi się, że w naturze musi istnieć równowaga. Wydaje się więc, że tak, jak Jedi równoważyli Sithowie, tak samo wartościowe treści na polskim YouTube równoważy Lord Kruszwil. I w zasadzie wszystko wydaje się być w porządku, bo przecież można tego typu materiały omijać szerokim łukiem skupiając się całkowicie na wartościowych treściach. Niestety nie potrafię przymknąć oka na popularność kanałów Lorda Kruszwila i Kamerzysty - ta po prostu mnie przeraża i patrząc przez jej pryzmat na polski YouTube, opadają mi ręce. Łącznie grubo ponad 2 miliony młodych ludzi ogląda te materiały zamiast rzucić okiem na coś wartościowego. Dodatkowo - dziesiątki polskich youtuberów tworzą filmy z wpadkami Kruszwila, najciekawszymi momentami, a gdyby autor pokazał swoją dziewczynę, pojawiłyby się filmy, w których domorośli detektywi próbują się czegoś o niej dowiedzieć. Dodam, że to klipy z setkami tysięcy wyświetleń i równie imponującą liczbą komentarzy.

Dodając do tego patologicznych streamerów, przed oczami maluje się obraz polskiego YouTube jako miejsca, do którego nie powinni zaglądać młodzi ludzie. Patrzę więc co jest tam tworzone, co cieszy się największą popularnością i zastanawiam się gdzie popełniliśmy błąd pozwalając rozwijać się temu zjawisku. I co w zasadzie możemy zrobić żeby nasze dzieci na te kanały nie trafiły, a później nie żyły wszystkim, co zostanie na nich pokazane.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu