Felietony

Serial "Yellowstone" okazał się dużym problemem dla mieszkańców Montany. Wszystko przez turystów

Kamil Świtalski
Serial "Yellowstone" okazał się dużym problemem dla mieszkańców Montany. Wszystko przez turystów

Popularności "Yellowstone" nikt nie odmówi. I tym razem nie mam na myśli parku narodowego, a serialu, który przyczynił się do ogromnej popularności tamtejszego regionu. Popularność historii napisanej przez Taylora Sheridana zachęciła setki tysięcy osób do odwiedzenia spokojnego dotychczas stanu Montana, co... okazało się dość problematyczne. 

Komendant policji szorstko o popularności "Yellowstone" i jej następstwach

W ubiegłym tygodniu na łamach Daily Mail opublikowany został wywiad z komendantem policji z Bozeman, Jimem Velkampem. Opowiedział on w nim nieco na temat tego, z jakimi konsekwencjami muszą zmagać się mieszkańcy niewielkich miejscowości i rancz w tamtym regionie. Popularność regionu daje się we znaki — i miasto które jeszcze nie tak dawno trudno było znaleźć na mapach, obecnie przeżywa renesans i ekspresowy rozrost, który... niekoniecznie jest dobrą wiadomością. Wszystko dzieje się szybko i bez jakiejkolwiek kontroli, co stanowi niemały problem.

Myślę, że ogólnie rzecz biorąc, dla nas, konkretnie dla miasta Bozeman, to tylko wzrost i wyzwania związane z rozwojem... to jest nasze największe wyzwanie. Nasze miasto rozrosło się tak szybko, że Bozeman nie było dosłownie na mapie, a teraz jest dobrze znanym miejscem.

Jak można się spodziewać — niewielkie miejscowości bez odpowiedniej infrastruktury nie są gotowe na zalew turystów. Nie mają infrastruktury która pozwoliłaby ich odpowiednio ugościć. A do tego wszystkiego dochodzi jeszcze jeden poważny kłopot: wzrost przestępczości.

Nie mogę obwiniać jednego czynnika, z pewnością nie mogę przypisać tego wszystkiego do programu Yellowstone, ale słyszymy to rutynowo. Ludzie mówią: "Och Bozeman, oglądałem Yellowstone!". (...) Słyszymy to nawet od kandydatów na policjantów. Po obejrzeniu serialu "Yellowstone" sprawdzili Bozeman i pomyśleli "Wow, to całkiem fajne miejsce" (...) i pytają o możliwość pracy tutaj. Fakt, że nasza populacja rośnie tak szybko, oznacza, że liczba przestępstw szybko rośnie. Po prostu potrzebujemy więcej mocy przerobowych i przepustowości, aby nadążyć za tą liczbą przestępstw, nawet jeśli stosunek, nasz wskaźnik przestępczości, pozostaje taki sam i tylko powoli rośnie.

Nieoczekiwane skutki popularności. Dlatego warto sięgać po... fikcyjne miejscowości?

Ciekawe podejście, które daje do myślenia. Patrząc na turystów ustawiających się w kolejkach do zdjęć przed nowojorską "kamienicą Przyjaciół" czy pozujących w Kamakurze do sławnego ze "Slam Dunka" przejazdu kolejowego można zastanowić się, czy tworzenie fikcyjnych miejsc nie jest lepszym pomysłem. Owszem - "Yellowstone", "Przyjaciele" czy "Slam Dunk" to serie jedne na... może nie milion, ale na setki, którym się udało i odniosły wielki sukces. Jednak następstwa dla miast takich jak Bozeman mogą być druzgocące w skutkach. Dlatego nie dziwię się, że kolejny wielki projekt Sheridana, "Burmistrz Kingstown", został osadzony w fikcyjnej miejscowości. W przeciwieństwie do akcji "Yellowstone" — tam nie jest ani sielsko, ani anielsko - więc może bardziej by odstraszało, niż zachęcało do odwiedzin. Z drugiej strony - Nowemu Jorkowi sprzed lat to nigdy nie przeszkadzało...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu