Recenzje gier

Yakuza 0: Director's Cut - recenzja. Nie ma lepszej opcji na rozpoczęcie przygody z serią!

Kamil Świtalski
Yakuza 0: Director's Cut - recenzja. Nie ma lepszej opcji na rozpoczęcie przygody z serią!
Reklama

"Yakuza 0" to tytuł, który od lat uchodzi za jeden z najlepszych punktów wejścia do kultowej serii od Sega i Ryu Ga Gotoku Studio. Wersja "Director's Cut" na Nintendo Switch 2, która trafiła na konsolę wraz z jej premierą, przynosi nie tylko (delikatnie) odświeżoną oprawę wizualną, ale także nieco nowości. W tym funkcje, które mają przyciągnąć zarówno nowych graczy, jak i weteranów serii. Czy ta edycja rzeczywiście jest definitywną wersją gry, jak zapowiadają twórcy? Przyjrzyjmy się bliżej.

Początek legendy w neonowym blasku lat 80.

Akcja "Yakuza 0" przenosi nas do Japonii lat 80. Czasy sielanki i gospodarczej bańki, kiedy to przestępcze podziemie kwitło w cieniu dekadenckiego przepychu. W grze poznajemy początki przygód dwóch ikonicznych postaci dla całej serii: spokojnego Kazumy Kiryu oraz ekscentrycznego Goro Majimy. Ich losy przeplatają się w dwóch różnych dzielnicach by dać początek czemuś, co dzielnie śledzić będziemy w kolejnych odsłonach serii. Fabuła, podzielona na naprzemienne rozdziały trzyma w napięciu od początku do samego końca i nie pozwala oderwać się od konsoli... i tym razem jest to trudniejsze niż kiedykolwiek. W końcu Switcha możemy zabrać ze sobą gdziekolwiek się wybierzemy.

Reklama

O grze napisano już wiele - w końcu ma już swoje lata na karku. Ale tym co wzbudza emocje jest bez wątpienie element "Director's Cut". To właśnie on wzbogaca tę opowieść o dodatkowe, wcześniej niepublikowane, sceny fabularne, które dodają około 30 minut do tamtejszej historii. I choć nie zmieniają one rdzenia historii, dodają głębi relacjom między bohaterami i rzucają nowe światło na ich motywacje. Dla fanów, którzy znają oryginalną wersję, to miły dodatek, dla nowych graczy - jeszcze łatwiejsze wejście do świata serii, w której DNA wpisane są szeroko pojęte plot twisty.

Rozgrywka – dynamiczna walka i wiele aktywności, od których nie można się oderwać

"Yakuza 0" to połączenie gry akcji, otwartego świata i elementów beat'em upa... a znalazło się także nieco miejsca dla sekcji RPG. System walki opiera się na dostępie do różnych stylów, które kolejno odblokowujemy - a później płynnie się między nimi przełączamy. Oddaje to w nasze ręce ogromną swobodę, a nei da się ukryć, że perfekcyjne combosy dają też ogromną satysfakcję. Poza główną osią fabularną, gra oferuje mnóstwo zadań pobocznych... i jeśli jeszcze nigdy nie mieliście okazji grać w Yakuzę, to bądźcie gotowi na to, że nierzadko są one kwintesencją absurdu. Wisienką na torcie są mini-gierki (m.in. karaoke, bilard, zarządzanie klubem kabaretowym) i segowe klasyki.

Nie spodziewałem się, że Yakuza tak dobrze podziała na Nintendo

Uwielbiam produkcję Ryu Ga Gotoku Studios, ale bedę brutalnie szczery: nigdy nie mam żadnych specjalnych oczekiwań w kwestii tego, jak ich gry działają. Najzwyczajniej w świecie dlatego, że na konsolach one po prostu nie działają jakoś spektakularnie. A Nintendo przez lata przyzwyczaja nas do tego, że nie mają żadnych wymagań dla twórców publikujących gry na swoich sprzętach.

Dlatego tym razem byłem bardzo zaskoczony. Na Nintendo Switch 2 rozgrywka działa płynniej niż kiedykolwiek na Xboksie czy PlayStation, gdzie dotychczas ogrywałem serię. Gra działa płynnie w 60. klatkach na sekundę. I to zarówno w trybie stacjonarnym (z rozdzielczością 4K), jak i przenośnym! Tam zresztą również prezentuje się znakomicie dzięki ulepszonym efektom wizualnym: cieniom czy odbiciom. To ogromny skok jakościowy w porównaniu do wcześniejszych wersji, dzięki czemu patrzy się na wszystko z nieskrywaną przyjemnością.

Poza tym wydanie "Director's Cut" serwuje nam sieciowy tryb multiplayer "Red Light Raid", w którym możemy walczyć z falami przeciwników na japońskich ulicach. I to zarówno samodzielnie, jak i w większej ekipie - po drodze odblokowując postacie z kampanii fabularnej . Choć liczba wrogów na ekranie robi wrażenie, tryb ten szybko staje się... nudny i monotonny. Niby fajnie, że dodano coś nowego, ale jeżeli ze względu na ten element chcielibyście wydać kilkaset złotych na nową wersję gry, to szczerze odradzam.

Klimat, który urzeka od wejścia. Premierowy hit, od którego nie można się oderwać

Graficznie "Yakuza 0 Director's Cut" na Nintendo Switch 2 naprawdę pozytywnie zaskakuje - i dla wielu może być to powód, by sięgnąć po grę. Nie ważne czy po raz pierwszy, czy w formie powtórki do znakomitej historii którą wszyscy pokochali kilka dobrych lat temu już na PlayStation 4 i Xbox One. Jestem pełen podziwu, że jest równie przyjemny w obcowaniu niezależnie od trybu zabawy - i daje to nadzieję, że Nintendo Switch 2 tchnie nowe życie także w pozostałe odsłony serii.

Ale to gra która nie tylko doskonale wygląda, ale także... brzmi. Ścieżka dźwiękowa to taki wehikuł czasu do lat 80. ubiegłego stulecia. Warto też mieć na uwadze, że produkcja doczekała się nagranego na nowo angielskiego dubbingu.

Reklama

"Yakuza 0 Director's Cut" na Nintendo Switch 2 to jedna z niewielu gier premierowych na nowy sprzęt giganta z Kioto. I z jednej strony mamy tutaj odgrzewany kotlet, z drugiej dla wielu może to być pierwszy kontakt z serią. I trudno mi sobie wyobrazić lepszą styczność z "Yakuzą", niż włąśnie ta edycja gry. Fenomenalnie działająca, wzbogacona o zestaw nowych scen, z poprawioną oprawą i małymi-wielkimi usprawnieniami.

"Yakuza 0 Director's Cut" na Nintendo Switch 2 to bez wątpienia jedna z najpiękniejszych i najlepiej działająca wersja tej gry, obok której... po prostu nie wypada przejść obojętnie!

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama