Recenzje gier

Nintendo pokazuje gdzie ma swoich fanów. Obrzydliwy skok giganta na kasę

Kamil Świtalski
Nintendo pokazuje gdzie ma swoich fanów. Obrzydliwy skok giganta na kasę
Reklama

Na start nowej konsoli producenci z przyjemnością przygotowują produkty, w ramach których mogą opowiedzieć co nieco o swoim nowym sprzęcie, a przy okazji jeszcze zadbać o odpowiednie wyeksponowanie wszystkich ich nowych funkcji. Takim kawałkiem oprogramowania jest Nintendo Switch 2 Welcome Tour na najnowszym sprzęcie giganta z Kioto. I jest to produkt, który od wejścia wzbudził ogrom kontrowersji - nie bez powodu.

Nintendo Switch 2 Welcome Tour to nietypowa propozycja, która łączy w sobie interaktywną instrukcję obsługi z muzealnym doświadczeniem, pozwalając użytkownikom na praktyczne poznanie wszystkich nowości które do zaoferowania ma Nintendo Switch 2. Choć wydaje się, że to tylko drobny dodatek do premiery nowej konsoli, wokół tej gry narosło wiele dyskusji. I korzystając z okazji - chciałem również dołączyć swoich pięć groszy, bo to najbardziej antykonsumencka rzecz jaką widziałem z udziałem giganta technologicznego od lat.

Reklama

Co oferuje Nintendo Switch 2 Welcome Tour?

Welcome Tour przenosi gracza do wirtualnej makiety konsoli, gdzie jako miniaturowy zwiedzający eksplorujemy kolejne sekcje urządzenia, poznając ich funkcje poprzez quizy, mini gry i interaktywne prezentacje. Całość przypomina nowoczesną, cyfrową, wystawę, w której każdy element konsoli (od przycisków, przez analogi, na slocie na kartridże kończąc) ma swoje dedykowane stanowisko edukacyjne. Jako gracze zdobywamy odznaki, odkrywamy kolejne sekrety konsoli i testujemy nowe funkcje sprzętowe, takie jak HD Rumble, obsługa 120 Hz czy HDR. To także znakomite miejsce, by poznać rozmaite ciekawostki dotyczące konstrukcji najnowszej konsoli Nintendo.

Wisienką na torcie są mini gry. Twórcy zadbali o różnorodność w temacie: od zręcznościowych wyzwań z wykorzystaniem nowych Joy-Conów, przez quizy wiedzy, aż po techniczne demonstracje (np. pokaz fajerwerków w HDR czy testowanie precyzji kontrolerów). Szczególnie wyróżnia się prezentacja nowego systemu wibracji, gdzie kontroler odtwarza znane dźwięki z gier Mario wyłącznie za pomocą drgań - i wypada to naprawdę fenomenalnie. Co więcej: całość jest utrzymana w lekkim, stylu Nintendo. Uroczym i pełnym humoru, choć myślę, że odrobina szaleństwa rodem z mini-gierek Wario czy Mario Party byłaby tam jak najbardziej na miejscu. Tym bardziej że, no właśnie, to nie jest demo technologiczne w które zagra każdy tuż po odpaleniu konsoli. A powód jest prosty: trzeba za nie zapłacić.

Demo technologiczne konsoli za 40 złotych. Nintendo upadło na głowę?!

Nintendo Switch 2 Welcome Tour nie jest produktem złym. Jest na wskroś uroczy i fajnie przygotowany. Jego największym problemem jest to, że Nintendo za swoje technologiczne demo chce od graczy pieniądze. I to nie symbolicznego piątaka, a 40 złotych. 40 złotych za demo technologiczne, zapoznanie z którym zajmuje nie więcej niż dwie godziny, by wszystko tam wymaksować, sprawdzić, zapoznać się. Ah, przepraszam: 40 złotych i - jeżeli zależy wam na wymaksowaniu wszystkiego - to jeszcze kilkuset dodatkowych złotych na akcesoria. Opcjonalnie też kilku tysięcy na telewizor, jeżeli nie macie odpowiednio dobrego, by zaliczyć przygotowane wyzwania.

Paranoja - i tak naprawdę to wielkie, ale jedyne "ale" jakie mam do Nintendo Switch 2 Welcome Tour. Bo jako produkt sam w sobie: trudno się tam do czegokolwiek przyczepić. Solidna dawka wiedzy i ciekawostek. Dopracowana w najdrobniejszych szczegółach. Z pomysłem, polotem i charakterystycznym dla giganta z Kioto opracowaniem i wyrafinowaniem. Bawiłem się świetnie, ale nie będę ukrywał. Gdyby nie to, że polski dystrybutor dostarczył mi kod - w życiu bym po tę produkcję nie sięgnął. I w życiu bym nikomu nie polecił wydania 40 złotych na tę produkcję. Tym bardziej, że nawet w chwili publikacji tego wpisu w cyfrowym sklepiku z grami Nintendo można znaleźć co najmniej kilka lepszych produkcji do 40 złotych - m.in. Sonic Mania (32 zł), obie części Lost Horizon (po 8,5 zł każda), Shantae and the Pirate's Curse (32 zł) czy Thumper (36 zł). O klasykach z automatów Capcomu za niespełna 5 zł każdy nawet nie wspominając.

-

Kod recenzencki dostarczył polski dystrybutor Nintendo

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama