Xiaomi Xs, Xs Max i Xr - nawiązanie do nazw najnowszych modeli iPhone wcale nie jest przypadkowe. Czyżby Chińczycy odważyli się na docinki Apple i powoli przechodzili na własną, niezależną ścieżkę?
Xiaomi = chińskie Apple
W sumie początki Xiaomi są nierozerwalnie złączone właśnie z amerykańskim gigantem. Sam przebieg konferencji, zachowanie szefa marki, który chciał być chińskim Stevem Jobsem, a MIUI wyglądem miało przypominać chińskiego iOS. Ogółem całość miała nawiązywać. Ba! Chyba nawiązywanie jest w tym przypadku zbyt łagodnym słówkiem, ale mimo wszystko dobrze obrazuje całą sytuację.
Nawet grafiki na stronach były łudząco podobne do tych od rywala zza Oceanu. To jednak jestem w stanie zrozumieć, bo obecnie każdy producent jednak inspiruje się tymi najlepszymi, a ładnie wyglądająca strona produktu od razu zwiększa szansę na to, że ktoś go wybierze.
Jednocześnie za takim pozycjonowaniem siebie jako chińskiego Apple stały same poważne argumenty. Po pierwsze chciano podkreślić, że sprzedają coś równie dopracowanego, a w niższej cenie. Po drugie pozwalało to zdobyć rozgłos i trafić do wielu klientów, którzy byli zainteresowani kupnem iPhone, ale w sumie coś w nim im nie pasowało. Dodając do tego świetny marketing społecznościowy, Xiaomi znajduje się aktualnie w czołówce producentów smartfonów na świecie.
Czas na niezależność - Xiaomi Xs lepszy od iPhone Xs
Muszę jednak przyznać, że od premiery pierwszej generacji Xiaomi Mi Mix, firma zaczęła szukać już własnej osobowości. Przede wszystkim odeszli od ścisłego trzymania się pomysłów Apple i widać, że stopniowo odchodzą na inne tory, co w tym przypadku może im tylko pomóc w walce z Huawei/Honor czy Samsungiem. Na pewnym poziomie trzeba skończyć z kopiowaniem, choć też trudno byłoby całkowicie z tego zrezygnować.
Przejdźmy teraz do bardzo dobrych paczek, jakie przygotowało Xiaomi z okazji debiutu nowych iPhone'ów w Chinach. Co ciekawsze, każda kosztuje tyle, ile odpowiedni telefon z Cupertino. Na dole oferty mamy Xiaomi Xr: Xiaomi Mi 8 SE (6/128 GB), Mi Notebook Air z 12,5-calowym ekranem (8/256 GB), Mi Band 3 oraz zestaw do rozmów Bluetooth.
Wyżej mamy Xiaomi Xs z Mi Mixem 2S (8/256 GB), większym Mi Notebookiem Air z 13,3-calowym wyświetlaczem oraz Mi Bandem 3 z zestawem Bluetooth. Natomiast Xiaomi Xs Max to już Xiaomi Mi 8 (6/128 GB), Xiaomi Mi Notebook Pro, Mi Band 3 i zestaw Bluetooth.
Moim zdaniem bardzo dobra akcja marketingowa i jedynie szkoda, że firma ograniczyła się z jej dostępnością tylko do Chin. Po cichu liczę, że jeszcze pojawi się poza Państwem Środka. To jednak bardzo dobrze obrazuje, jak Apple tym razem przesadziło z wyceną nowości. Rozumiem, że chcą zarabiać jeszcze więcej. Rozumiem, że klienci to kupią, bo Apple, bo prestiż, bo drogo, więc musi być idealnie. Rozumiem, że iPhone X był tak udanym eksperymentem cenowym, że aż prosił się o kontynuowanie. Tylko czy gdzieś znajdą granicę?
źródło: GSM Arena
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu