Gry

Xbox One i konferencja tak słaba, że podbiła kurs Sony [AKTUALIZACJA 2]

Kamil Ostrowski
Xbox One i konferencja tak słaba, że podbiła kurs Sony [AKTUALIZACJA 2]
Reklama

Konferencja Microsoftu zakończona. Mamy nową konsolę, którą nawet (inaczej niż w przypadku konkurencji) mogliśmy zobaczyć. Na tym skończyły się dobre ...

Konferencja Microsoftu zakończona. Mamy nową konsolę, którą nawet (inaczej niż w przypadku konkurencji) mogliśmy zobaczyć. Na tym skończyły się dobre wiadomości, ponieważ poza faktem ujawnienia jej wyglądu, nie pokazano wiele.

Reklama

Zaczęło się dobrze, bo niedługo po rozpoczęciu konferencji pokazano konsolę, a także nowy kontroler. Wygląd sprzętu nie jest moim zdaniem szczególnie istotny. Konsola prezentuje się uniwersalnie – nie przykuje uwagi gości, ale będzie pasować praktycznie do każdego salonu, a w najgorszym wypadku nie zwróci uwagi (mi osobiście kojarzy się z dekoderem telewizji satelitarnej). Kontroler zbiera małe cięgi w sieci, podobno jest zbyt zaokrąglony. Powiem szczerze, że również jestem nieco sceptyczny, ale warto wstrzymać się z oceną, dopóki pad nie wyląduje w naszych łapkach. Brakuje dodatkowych przycisków czy bajerów, jak u Sony.

Chwilę poświęcono także Kinectowi, który będzie wielokrotnie dokładniej śledził nasze ruchy (zaskoczenia na sali nie da się opisać, żałujcie że nie oglądaliście). Nieźle prezentuje się sterowanie głosem – zastanawia mnie czy Sony uda się w tej kwestii dorównać Microsoftowi. To był chyba jedyny punkt programu, którego ominięcia można by żałować.

Jeżeli chodzi o specyfikację nowej konsoli, to sytuacje prezentuje się następująco: 64-bitowa architektura, 8-rdzeniowy procesor i 8GB pamięci RAM (o niewiadomej szybkości). Brak informacji o GPU. Napęd Blu-Ray (ktoś w Sony zaśmiał się złowrogo) i trzy systemy operacyjne. Jeden dla gier, drugi to w gruncie rzeczy Windows 8, a trzeci służy do komunikacji między wymienionymi wcześniej. Ciekaw jestem co na to deweloperzy.

Po tym całym mięsku spodziewałem się, że zobaczymy kilka odlotowych gier, które wykłują mi oczy... ale niestety. Pokazano nieco materiału z kolejnych gier EA Sports przeznaczonych na kolejną generację, które nie zrobiły kolosalnego wrażenia, potem zapowiedziano Forza Motorsports V, co było pójściem na łatwiznę, bo tego typu produkcje bardzo łatwo ukazać w świetnym świetle. Następnie przez chwilę poczułem szybsze bicie serca, kiedy powiedziano o nowej grze Remedy Studios – Quantum Break. Niestety, okazało się, że pokazano zaledwie jedną interesującą scenę (która w dodatku trochę zalatywała pre-renderem), i zaledwie ułamki sekund czegoś, co mogło być materiałem z rozgrywki.

W międzyczasie zabawiały nas takie atrakcje jak serial oparty na marce Halo, a także kolejne bajery dla Amerykanów, którzy kochają oglądać futbol amerykański.

Teraz uwaga – coś wielkiego. Nowe Call of Duty! Ale zanim zobaczymy właściwy zwiastun, pora na kilka minut dzienników deweloperów i ich mało przekonujących przemówień, na temat tego jaką radością i przygodą jest tworzenie nowej gry. Wśród atrakcji wymieniono m.in. naszego nowego towarzysza – psa, sztuczną inteligencję ryb, które rozstępują się przed nurkiem, a także możliwość dostosowywania wyglądu naszej postaci w trybie dla wielu graczy. Rewelka! Pora na patetyczny zwiastun i zwijamy ten majdan.


Reklama

Po tym zwiastunie kurtyny opadły, a ja siedziałem przed komputerem z rozdziawionymi ustami i wielkim „WTF” w głowie. To już koniec? Sony przynajmniej pokazało jakieś nowości, jeżeli nie w kwestii gier (chociaż ich pokazy zmiotły wszystko co pokazał Microsoft), to podejścia do nich, do gracza, do rozrywki, natomiast Microsoft pokazał dekoder cyfrowy z nowymi bebechami.

Konferencja wypadła śmiesznie, ponieważ Microsoft prezentuje rzeczy absolutnie nie spektakularne, ustami pracowników, którzy drżeli z podniecenia. Może denerwowali się, bo sami wiedzieli, że nie ma się czym podniecać. Nie sądziłem że po powiem, ale Sony w tym przypadku jest tą innowacyjną korporacją.

Reklama

 

Po imprezie pojawiły się także informacje, które nie ucieszą chyba nikogo. Xbox One będzie częściowo blokował handel używanymi grami. Jeżeli kupimy dany tytuł z drugiej ręki, albo pożyczymy od znajomego, będziemy musieli zapłacić za możliwość uruchomienia go na innej konsoli (gry będą przypisywane do kont Xbox Live). Ponadto Xbox One nie będzie wstecznie kompatybilny. Brak informacji o cenie.

[AKTUALIZACJA]

Microsoft sprostował informację dotyczącą handlu używanymi grami, a raczej pozostawił sobie jeszcze pole do manewru. Opłata na pewno będzie pobierana, jeżeli będziemy chcieli pożyczoną grę zainstalować na dysku, żeby móc się bawić nawet bez płytki w napędzie. Jeżeli jednak chodzi o opłaty za granie z nośnikiem w napędzie, to Microsoft ma plan odnośnie gier używanych, ale szczegóły poda później. Także klamka jeszcze nie zapadła.

Jeżeli natomiast chodzi o granie u znajomych, to nie będzie to problemem. Tak długo, jak będziemy zalogowani na swoje konto Xbox Live.

[/AKTUALIZACJA]

Najlepiej nastroje po tej konferencji zaprezentują wykresy kursów giełdowych Sony i Microsoftu (via Money.cnn.com, thx Marcin Kosman)

Reklama

[AKTUALIZACJA 2]

Wygląda na to, że wahania kursu Sony były spowodowane plotkami na temat dużej transakcji dotyczącej innych segmentów firmy, które pojawiały się w tym samym czasie.

[/AKTUALIZACJA 2]


Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama