Felietony

Wyszukiwarki internetowe też torpedują nas malware'm. Bing nawet pięć razy częściej niż Google

Tomasz Popielarczyk
Wyszukiwarki internetowe też torpedują nas malware'm. Bing nawet pięć razy częściej niż Google
Reklama

Kolejny powód by zostać przy starym, dobrym wujku Google? Regularne aktualizacje algorytmu kalifornijskiej wyszukiwarki nie idą na marne. W raporcie f...

Kolejny powód by zostać przy starym, dobrym wujku Google? Regularne aktualizacje algorytmu kalifornijskiej wyszukiwarki nie idą na marne. W raporcie firmy badawczej AV-test zanotowano, że strony w jej wynikach wyszukiwania aż pięciokrotnie rzadziej zawierają malware niż w przypadku Binga Microsoftu. Niekwestionowanym liderem w tej kategorii jednak jest ktoś inny...

Reklama

Laboratoria AV-Test to nie tylko nieustanne porównywanie skuteczności antywirusów. Ostatni raport dotyczy bowiem malware w wyszukiwarkach internetowych. Chyba nie muszę nikogo przekonywać o istnieniu takowego zjawiska. Mimo najszczerszych (mam nadzieję) chęci oraz ciągle udoskonalanych zabezpieczeń nie sposób wykryć wszystkich szkodliwych stron, które są indeksowane przez wyszukiwarki. Jedni robią w tym kierunku więcej, a inni mniej. Choć może źle na to patrzę i liczba malware'u w wynikach wyszukiwania jest uzależniona od innych czynników?


Wyniki wyszukiwarek internetowych były badane przez 18 miesięcy. W tym czasie skanowano strony za pomocą 36 programów antywirusowych. Łącznie przez laboratorium przeszło aż 40 mln witryn. Obecność malware'u stwierdzono na ok. 5 tys. z nich. Nie jest to liczba duża, choć w perspektywie zagrożenia, jakie stwarza, nie powinniśmy jej bagatelizować.

O dziwo to nie Google jest tutaj czarną owcą, bo zajmuje dopiero trzecią lokatę spośród ośmiu. Na blisko 11 mln sprawdzonych stron jedynie 272 okazały się szkodliwie (lub potencjalnie szkodliwe). Co zatem podnosi statystyki? Dwójka liderów - Bing i Yandex. W tym pierwszym przypadku również przetestowano blisko 11 mln stron, ale liczba malware'u była nieporównywalnie większa i sięgnęła aż 1,3 tys. pozycji. W drugim - skanowaniu poddano ponad 13,5 mln wyników, co dało liczbę ponad 3,3 tys. szkodliwych serwisów. Czy jest zatem czego się bać?


Nie do końca. Trzeba wziąć bowiem pod uwagę jak mały odsetek w każdym z tych wyników stanowi malware. Radzę nie sugerować się przy tym wykresem, bo ma nieregularną skalę i trochę zakrzywia rzeczywisty obraz. Najlepiej chyba oddaje go symboliczne 300 szkodliwych pozycji w wynikach Google. Jeżeli dodamy do tego zabezpieczenia w przeglądarkach oraz ewentualne desktopowe oprogramowanie, możemy uznać wyszukiwarki za względnie bezpieczne miejsce w sieci.

Nie da się jednak ukryć, że pod tym względem Microsoft ciągle mocno odstaje od Google'a. Mimo, że wyniki te nie wzbudzają niepokoju, to warto mieć na uwadzę aż pięciokrotną różnicę między wyszukiwarkami.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama