Felietony

Nie podniecam się smartzegarkami i raczej nie będę

Krzysztof Wąsowski
Nie podniecam się smartzegarkami i raczej nie będę
Reklama

Całkiem niedawno przeżyliśmy wielki boom smartfonowy. Na świecie znajduje się coraz mniej osób, które korzystają z klasycznych „guzikowych” telefonów ...

Całkiem niedawno przeżyliśmy wielki boom smartfonowy. Na świecie znajduje się coraz mniej osób, które korzystają z klasycznych „guzikowych” telefonów i z dnia na dzień jest ich jeszcze mniej. Aktualnie na topie w branży technologicznej są smartwatche, czyli „inteligentne” zegarki. Sam do tego tematu podchodzę z pewną dozą dystansu, nie zachwycam się żadnym z produktów, które zapowiada Apple, LG, Google czy Samsung. Podstawowe pytania jakie zadaję sobie czytając artykuły o tych smartzegarkach brzmią: Czego ja oczekuje od tego sprzętu? Jakie jego funkcje najbardziej mi się przydadzą?

Reklama

Po pojawieniu się pierwszego iPhone`a na rynku producentów telefonów komórkowych zawrzało. Wszyscy zrozumieli w jakim kierunku patrzą konsumenci i czego oczekują. Tak więc wszyscy postanowili produkować telefony z dotykowym ekranem i  tak nastała złota era smartfonów. Wiem, że opis ten jest bardzo banalny, ale nie chcę się specjalnie skupiać na smartfonach.

Rzecz podobna staje się ze smartzegarkami i tym razem Apple postanowiło iść krok dalej, a za nim poszły inne firmy zapowiadając własne produkcje smartzegarków. Według raportu IMS Research znajdujemy się właściwie w przededniu wielkiego boomu skupiającego się wokół inteligentnych urządzeń, które możemy nosić na sobie. IMS w swoim raporcie prognozuje, że w 2016 roku zostanie sprzedanych ponad 170 milionów tego typu urządzeń.

Zasadniczo ten trend czyli popularyzacja urządzeń, które będziemy mogli nosić na sobie jest logicznym następstwem aktualnej technologii. W kieszeniach nosimy zazwyczaj smartfona, w torbie laptopa lub tablet. By z nich skorzystać musimy je wyciągnąć z torby lub kieszeni. O ile w przypadku smartfona nie jest to problematyczne o tyle w ściśniętym wagonie metra czy tramwaju możemy mieć pewne problemy z wyjęciem np. tabletu. Dzięki inteligentnemu zegarkowi zawsze będziemy mogli zobaczyć kto do nas aktualnie dzwoni, sprawdzić nasz kalendarz czy zmienić aktualnie odtwarzany utwór w playerze.

Ja osobiście dość sceptycznie podchodzę do tego tematu. Bo zasadniczo kto korzysta z zegarków? Niewiele osób z mojego pokolenia (tak wynika z moich obserwacji) je nosi, a z młodszego jeszcze mniej. W większości osoba, którą zapytamy na ulicy o godzinę wyciągnie smartfona/telefon z kieszeni i poda nam ją, a nie spojrzy na zegarek na ręce. Sam jestem zakochany w zegarkach naręcznych i  mam ich kilka. Może nie są to jakieś sztuki warte kilkaset tysięcy dolarów, ale mam do nich sentyment i traktuję je jako jedyną biżuterię (poza spinkami do mankietów i krawatu), którą szanujący się mężczyzna powinien nosić.

Tak więc by inteligentny zegarek zawitał na mojej ręce musiałby spełnić kilka warunków. Jestem wybredny i jeżeli jakaś elektronika ma się pojawić na mojej ręce to musi oferować coś więcej niż pokazanie godziny, wyświetlenie informacji kto do mnie dzwoni i aktualnej prognozy pogody.

 

1. Zero aplikacji!

Mam dwa urządzenia mobilne – iPhone’a i Samsunga. Wystarczają mi one w zupełności, więc nie chcę kolejnego urządzenia, w którym musiałbym grzebać w aplikacjach. Dodatkowo, przez jego mały rozmiar miałbym z tym problemy, ponieważ mam wielkie paluchy i zakładam, że na małym ekranie nie szłoby mi to zbyt łatwo. Zamiast wielu aplikacji wystarczyłoby kilka, które ułatwiłyby mi życie. Dla przykładu przydałaby się aplikacja, która wykrywałaby to, że poleciałem do innego kraju. A wysiadając z samolotu powinna mi zaproponować np. wynajęcie samochodu lub skorzystania z usługi Uber (bo akurat zapomniałem wynająć samochód). Smartwatch nie powinien być kolejnym gadżetem i nie powinien spełniać tych funkcji, które spełniają smartfony. Powinien być czymś więcej, takim moim prywatnym asystentem, pomocnikiem, który pomoże mi poprzez małe sugestie tak jak to robi np. Google Now.

Reklama

2. Zegarku naucz się jak wygląda mój dzień!

Aktualnie wiele mówi się i wiele firm pracuje nad technologią przewidywania zachowań użytkownika.  Nie od dziś wiadomo, że Google pracuje z General Motors nad technologią, która przewidywałaby drogę, którą planuje pokonać użytkownik swoim samochodem, dzięki czemu auto mogłoby samo optymalizować swoje parametry do kierunku jazdy i np. tego jak szybko użytkownik musi się tam dostać. Ja chciałbym, by mój zegarek nauczył się mojego tygodnia pracy. Chodzi mi o to, że powinien wiedzieć w jakich godzinach najczęściej wstaję do pracy, a jeżeli zaśpię powinien mnie zedrzeć z łóżka. Powinien się także nauczyć, że co środę mam spotkania o 16 z moją szefową, na których omawiamy poprzedni tydzień. Dzięki tej wiedzy, miałby mi przypominać o przygotowaniu prezentacji i o samym spotkaniu. Tak wiem, że istnieje coś takiego jak kalendarz Google, ale jeżeli zegarek ma być smart to ma się uczyć. Bo do z kalendarza mogę korzystać na moim telefonie.

3. Ekran = połączenie SuperAMOLED i Retina!

Mój zegarek nie dość, że powinien bajerancko wyglądać z zewnątrz (chcę w końcu być jak Bond) i być turbo wytrzymały (rozbiłem kilkadziesiąt zegarków) to powinien mieć także przejrzysty i dobrej jakości ekran. Bo jeżeli ma mi on serwować kiepskie kolory i słabej jakości obrazki/zdjęcia to ja dziękuję. W końcu smartwatch ma mi zastąpić w pewien sposób telefon i być urządzeniem, tfu moim personalnym doradcą, dzięki któremu smartfon będzie mi tylko służył do dzwonienia. Więc dobry ekran to must have w tych urządzeniach, bo po co mi urządzenie, na którym nic nie zobaczę i będę musiał wyciągać z kieszeni smartfona?

Reklama

4. Pogadaj ze mną!

Poza tym, że podczas mówienia do zegarka czułbym się jak James Bond, albo inny agent specjalny to taka opcja byłaby szalenie przydatna. Niestety prawdopodobnie jedynie zegarek od Apple będzie ją miał wbudowaną. Zakładając, że telefon/tablet noszę cały dzień w kieszeni lub w plecaku mój zegarek powinien być sterowany głosem. Ułatwiłoby mi to komunikację z nim, zresztą i tak prędzej czy później odejdziemy od dotyku na rzecz komend głosowych vide SIRI. Zegarek z opcją zarządzania nim funkcjami głosowymi to coś o czym marzę. Wtedy jadąc na jakiekolwiek spotkanie mógłbym go po prostu zapytać z kim jestem umówiony i w jakim miejscu. Bez niepotrzebnego szukania po kalendarzu na laptopie czy smartfonie.


5. Bateryjko naładuj się!  

Bateria w smartwatchu to jedna z największych moich wątpliwości, biorąc pod uwagę to co aktualnie producenci pakują do smartfonów. Boję się, że zegarek z wyświetlaczem LED/retina i  z parametrami podobnymi do smartfona może nie wytrzymać dnia pracy na baterii. Moje marzenie to co najmniej tydzień pracy bez przerwy, jednak jeżeli to niemożliwe zadowolę się w pełni bezprzewodowym ładowaniem. No w ostateczności indukcyjną ładowarką dostarczaną w zestawie.

6. Hokus pokus czary mary, smartwatch robi niedowiary!

Smartwatch poza tym co oferują aktualne smartfony powinien oferować coś więcej, jakiś efekt wow. Generalnie urządzeniem, które spełnia moje wszystkie potrzeby tj. kalendarz z przypomnieniami, pisanie i odbieranie e-maili, informowanie kto do mnie dzwonił, przeglądanie wiadomości etc. Jest mój smartfon. Tak więc smartwatch musi mieć jakąś wartość dodaną, którą nie jest żadna z wymienionych wyżej rzeczy (pogoda też się nie liczy). Może powinien mierzyć mi ciśnienie i uspokajać kiedy jest za wysokie? Albo gdy za długo siedzę w pracy powinien mnie z niej wygonić lub zadzwonić samodzielnie do kolegi i umówić mnie na piwo? Nie wiem, ale mam nadzieję, że twórcy tego co już wkrótce ludzie będą nosili na rękach o tym pomyślą. Może ktoś z Apple lub z Google przeczyta mój tekst i się zasugeruje przy projektowaniu?

Póki co ja się zadowolę kolekcją moich zegarków i smartfonem.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama