Najnowsza "innowacja" przywraca wymienne baterie w smartfonach. Szkoda, że w sposób absolutnie niefunkcjonalny.
Można by rzec: "smartfony jakie są, każdy widzi". Telefony od lat wyglądają mniej więcej podobnie, a to, co się zmienia, można podsumować słowami: więcej wszystkiego. Mamy większe rozdzielczości aparatów (i więcej aparatów), większe baterie, większe ekrany, większą rozdzielczość tych ekranów, więcej RAMu i większe dyski. Jednak same smartfony, z małymi wyjątkami w postaci składaków, pozostają takie same.
Mamy więc kanapkę ze szkła i metalu/plastiku/drugiego szkła, do której dostęp (oprócz pojedynczych wyjątków jak Nokia czy Fairphone) jest coraz to trudniejszy, a w niektórych wypadkach — praktycznie niemożliwy. To sprawia, że taka procedura jak wymiana baterii staje się zadaniem, które trzeba zlecać serwisom, bądź odsyłać sprzęt do samego producenta.
Jednocześnie — są ludzie, którzy argumentują, że tak właśnie jest lepiej i nie pozostają bez argumentów, ponieważ to właśnie takie konstrukcje sprawiły, że baterie urosły, telefony się odchudziły, a my możemy cieszyć się m.in. bezprzewodowym ładowaniem. Jednak jest też minus, czyli brak możliwości zmiany baterii na nową, jeżeli stara się rozładuje. Cóż -potrzeba matką wynalazków.
Oto jak zmieniać szybko baterie w dzisiejszym smartfonie. Jest brzydko, ale za to niepraktycznie
Na targach CES 2024, które właśnie się odbywają, zaprezentowano "przełomowe" rozwiązanie, które obchodzi problem zamkniętych smartfonów, pozwalając na szybką zmianę baterii. W jaki sposób?
Swapery to urządzenie, które obiecuje, że w 7 sekund wymieni baterie w naszym smartfonie. Jednak sposób działania urządzenia dobrze oddaje to, jak wygląda stan współczesnych smartfonów. Urządzenie nie wymienia bowiem baterii wewnątrz naszego urządzenia, ale — tę znajdującą się w powerbanku przyklejonym do jego plecków i ładującą nasz telefon dzięki ładowaniu bezprzewodowemu.
I owszem — dzięki temu możemy "naładować" nasz telefon w zaledwie 7 sekund, ale po pierwsze, oznacza to noszenie dużego pojemnika na baterie przyklejonego na stałe do plecków naszego smartfona, a po drugie, jeżeli chcemy szybko wymienić baterię będąc poza domem, to musielibyśmy nosić stację bazową ze sobą. Dzięki temu takie rozwiązania są nie tylko nieeleganckie, ale też niepraktyczne.
W takim wypadku przełomowe wręcz wydaje się rozwiązanie, które kiedyś było normą, czyli możliwość noszenia ze sobą np. zapasowej baterii i wymiana, kiedy tylko jest taka potrzeba (np. na wyjeździe bez dostępu do gniazdka). Oczywiście — współcześnie mamy też inne rozwiązania, jak chociażby powerbanki czy szybkie ładowanie, które może nie naładuje smartfona w 7 sekund, ale kilka minut "pod prądem" zapewni nam energię na większość dnia.
Niemniej, idea tego, że zatoczyliśmy pełne koło i chcemy wrócić do wymiennych baterii, wydaje całkiem zabawna. Jestem bardzo ciekawy, jak w takim razie zostanie przyjęta zmiana w przepisach Unii Europejskiej, która, jeżeli zastosowana w przypadku smartfonów, może wręcz wymusić powrót do "łatwo wymiennych ogniw". Zmiana ta ma nastąpić w 2027 roku, więc jeszcze zostało trochę czasu, ale świat smartfonów może czekać bardzo ciekawa ewolucja.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu