Do tej pory wydawało mi się, że media społecznościowe i cała obszerna kategoria serwisów do organizacji czasu to raczej rzeczy niepołączalne. To chyba...
Wunderkit - zarządzanie osobistymi informacjami jeszcze nigdy nie było tak... społecznościowe?!
Do tej pory wydawało mi się, że media społecznościowe i cała obszerna kategoria serwisów do organizacji czasu to raczej rzeczy niepołączalne. To chyba oczywiste - planując swoje obowiązku na najbliższe dni raczej nie czuję potrzeby dzielenia się tym z całym światem, bo niby z jakiego powodu (i kogo mogłoby to interesować). Okazuje się jednak, że byłem w wielkim błędzie. Wunderkit jest przykładem tego, jak można stworzyć kompleksową platformę zarządzania czasem z elementami społecznościowymi. Czy w tym szaleństwie jest metoda?
Wunderkit jest dziełem tej samej grupy ludzi, którzy stworzyli Wunderlist - popularny serwis do tworzenia list zadań. Tym razem poszli jednak o wiele dalej i opracowali kompleksową platformę. Można wręcz odnieść wrażenie, że gdyby autorzy nie zatrzymali się w międzyczasie z dodawaniem nowych funkcji, Wunderkit oferowałby funkcję prania, automatyczną sekretarkę i moduł śpiewania kołysanek dla dzieci. Na szczęście tak nie jest. Co więcej, okazuje się, że ten miks, o którym mowa w tytule wypadł dość znośnie.
Na pierwszy rzut oka interfejs trąci nieco tym znanym z Twittera. I w sumie nie jest to przypadek, bo ta społecznościowa część serwisu pod wieloma względami do niego nawiązuje. Każdy użytkownik posiada swój profil, może śledzić innych, a także być śledzonym. Relacje są natomiast utrzymywane poprzez system wypowiedzi na tablicy, które kierować możemy do ograniczonego grona odbiorców (private) lub wszystkich odwiedzających (i śledzących) nasz profil (public). Użytkownicy mogą się wzajemnie komentować i wyrażać uznanie w postaci klikania w serduszka (będące odpowiednikiem przycisków "lubię to" i "+1").
Esencją działania serwisu są przestrzenie robocze (Workspaces), czyli swoiste projekty, nad którymi aktualnie pracujemy. Możemy stworzyć dowolną liczbę takich kategorii, odpowiednio je nazwać, a następnie przydzielić do nich konkretne osoby, z którymi dzielić się będziemy zadaniami, notatkami i innymi informacjami (a oni mogą je komentować). Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach - podstrony przestrzeni roboczych możemy personalizować poprzez zmianę tła i przypisywać im ikonki, by możliwie najbardziej wyróżniały się na tle pozostałych.
Oczywiście nie musimy rozdrabniać się i korzystać z Workspaces. Do zarządzania osobistymi informacjami wystarczy nam bowiem nasza osobista przestrzeń robocza, do której wgląd mamy tylko my. I tutaj Wunderkit przypomina sprawdzone, dobre narzędzia z tym wyjątkiem, że jest od nich dużo ładniejszy (no, może pomijając Do it Tomorrow).
Jak nietrudno się też domyślić Wunderkit umożliwia połączenie się z Facebookiem i Twitterem, w celu werbowania nowych użytkowników i umieszczania ich w swoich przestrzeniach roboczych. Uzupełnieniem tego wszystkiego jest aplikacja mobilna dla iPhone'a (oraz desktopowa dla Mac OS X), która oferuje zbliżone funkcje i pozwala na stałe monitorowanie aktywności obserwowanych użytkowników.
Czy Wunderkit się sprawdzi? Czy może mamy do czynienia z potworkiem, będącym połączeniem dwóch kompletnie odmiennych dziedzin? Po części i to, i to. Z jednej strony funkcje i możliwości serwisu są na tyle rozbudowane, że pozwalają go wykorzystać w wielu scenariuszach - nie tylko do organizacji pracy w firmie lub nad rozmaitymi projektami. Z drugiej jednak umieszczenie tego wszystkiego w czymś wzorowanym na Twitterze niekoniecznie pozytywnie odbije się na produktywności (choć może dobrze wpłynąć na motywację do pracy - np. dzięki komentarzom kolegów). Osobiście nie widzę zastosowania tego miksu oferowanego przez Wunderkit u siebie, zwłaszcza, że już niebawem ruszą konta premium (w chwili obecnej wszyscy betatesterzy mogą korzystać z takowych, ale zegar tyka...) i zostaną one prawdopodobnie znacznie okrojone.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu