Militaria

1 MW przez 10 h. Wojsko przetestuje mega-akumulator elektryczny

Krzysztof Kurdyła
1 MW przez 10 h. Wojsko przetestuje mega-akumulator elektryczny
Reklama

Jednym z „klocków” niezbędnych dla realizacji planu dogłębnej elektryfikacji US Army są magazyny energii. Wojsko musi umieć zapewnić sobie odpowiedniej pojemności zasilanie awaryjne, w razie problemów z siecią elektryczną. Bardzo ciekawie wygląda pilotażowy projekt z Fort Carson.

Zespół naczyń połączonych

Amerykanom w dążeniu do elektryfikacji armii nie można odmówić konsekwencji. W ostatnim czasie ruszono mocno kilka kluczowych dla niego projektów, z których najwięcej emocji budzą oczywiście mobilne reaktory jądrowe. Nie zdziwię się też, jeśli w najbliższym czasie przy największych bazach w Stanach Zjednoczonych, powstaną modułowe elektrownie jądrowe z reaktorami typu SMR.

Reklama

Jednak aktywne źródła energii to jedno, a gotowe do podtrzymania zasilania w razie ich awarii magazyny to drugie. Wojsko chce mieć w bazach tego typu instalacje, ale z różnych względów szuka rozwiązania innego niż choćby oferowane przez Teslę magazyny oparte o baterie litowo-jonowe.

Te ostatnie są drogie, w razie wybuchu pożaru trudne do ugaszenia i generalnie skomplikowane w budowie i zarządzaniu energią. Wojsko testuje obecnie inne rozwiązanie, akumulatory przepływowe GridStar Flow, zaprojektowane przez firmę Lockheed Martin. Pierwsza z takich instalacji budowana jest obecnie w bazie wojskowej Ford Carson.

Akumulator przepływowy

Budowana konstrukcja ma zapewnić bazie wojskowej zasilanie wielkości 1 MW przez około 10 godzin. Składa się z konwerterów prądu zmiennego na stały, specjalnych modułów przetwarzania prądu stałego, w których przepływający elektrolit jest naładowywany lub rozładowywany.

Odpowiadają za to specjalne membrany rozdzielająca jony. Naładowane dodatnio i ujemnie elektrolity trafiają następnie do wielkich zbiorników. Jeśli zajdzie potrzeba cały proces jest odwracany. Stosowane w systemie elektrolity wodne mają być niepalne, niekorozyjne i bardzo stabilne, czyli dokładnie odwrotnie niż ogniwach Li-ION.

Oczywiście są też i wady tego rozwiązania. Po pierwsze, niższa gęstość energetyczna powoduje, że taka instalacja musi mieć duży... litraż i w efekcie gabaryty zbiorników. Jest to więc rozwiązanie optymalne dla stałych baz wojskowych, natomiast nie nadaje się dla rozwiązań mobilnych.

Po drugie, jak każde urządzenie w którym mamy do czynienia z obiegiem płynów zawsze będzie wymagać stałego dozoru nad pompami, łączeniami, uszczelnieniami itp. Jednak patrząc na to z innej strony, większość awarii tego typu może być naprawiana przez wojskowych mechaników i techników, podczas gdy problemy z ogniwami Li-ION wymagają wizyt wysokiej klasy specjalistów.

Tak czy inaczej, wspomniane już bezpieczeństwo, niskie kosztu budowy i użytkowania z nawiązką wynagrodzą te parę wad. Warto tu też podkreślić, że na obniżenie kosztów ma też wpłynąć duża żywotność takiej „baterii”. Lockheed Martin ocenia trwałość systemu na aż 20 lat.

Reklama

Instalacja w Fort Carson będzie pilotażowa, a producent i wojsko przez dwa lata będą poddawać magazyn intensywnym testom. Jeśli praktyka potwierdzi założenia, nie pojawią się nieprzewidziane przez twórców wady, takie instalacje mogą pojawić się także w innych bazach US Army.

Obiecująca technologia

W przyśpieszeniu dzisiejszej transformacji energetycznej najbardziej przeszkadzają wysokie koszty, jeśli więc deklaracje producenta w tej kwestii potwierdzą się, GridStar Flow może mieć wiele sensu, nie tylko w wojsku. Mogą być rozwiązaniem stabilizującym pracę sieci wszędzie tam, gdzie nie ma problemu z miejscem na ich postawienie.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama