Lato w pełni, to doskonały czas na wycieczki rowerowe. Ale prawda jest taka, że po kilku latach ciężko już znaleźć jakąś nową, ciekawą trasę w okolicy. Co zatem zrobić, żeby się nie nudzić? Kupić nawigację rowerową.

Lubię jeździć na rowerze. Nie jestem typem ekstremalnego kolarza, ale 50-60 km nie stanowi dla mnie większego problemu, więc w wolnych chwilach, zwiedzam okolicę. Problem w tym, że po kilku latach jazda w te same miejsca zaczyna się nudzić. Chcąc się natomiast wybrać gdzieś dalej w nieznany teren, bardzo łatwo się zgubić i stracić całą przyjemność z jazdy. Dlatego właśnie zdecydowałem się na kupno nawigacji rowerowej. I to był mój pierwszy "błąd".
Rowerowa turystyka wciąga jak bagno
Tak, wiem, wiele osób powie, że po co dedykowana nawigacja jak mamy smartfona. Jego montaż na kierownicy to jednak problematyczna kwestia, podobnie jak bateria. Sięganie do co chwilę do kieszeni aby sprawdzić trasę również jest męczące. Ba testowałem nawet mapy w zegarku (Garmin Fenix 7) ale to też nie jest najwygodniejsze rozwiązanie. Padło zatem na jeden z popularniejszych komputerów rowerowych - Garmin Edge Explore 2 i to był strzał w dziesiątkę.
Nie byłem do tego pomysłu przekonany, więc wybrałem używane urządzenie i z perspektywy czasu nie mam czego żałować. Taka nawigacja poza samymi mapami, oferuje też szereg dodatkowych informacji, jak chociażby pokonany dystans, prędkość, czas czy tętno albo kadencję, jeśli takie parametry was zainteresują. Dla mnie kluczowe były jednak mapy, a szczególnie funkcja planowana tras. I powiem wam, że to wszystko zaczyna się niewinnie, ale ani się nie obejrzysz, a spędzasz już kolejne godziny na przeczesywaniu map w poszukiwaniu ciekawych ścieżek, niekoniecznie rowerowych.
Komputer rowerowy daje mnóstwo frajdy
O samym planowaniu tras i ich wyszukiwaniu można napisać osobny artykuł. Jest sporo narzędzi pozwalających na zaplanowanie dokładnego kursu po jakim chcemy się poruszać i zapisaniu go w pliku nawigacyjnym .gpx. Świetnie pomaga tutaj między innymi Strava ze swoimi "mapami ciepła", która pokazuje popularne trasy. Osobiście korzystam zaś z serwisu Traseo, na którym wyszukuje sobie ciekawe ścieżki. W zasadzie od kilku tygodni spędzam na tym kilkadziesiąt minut tygodniowo, tak aby w weekendowy poranek wybrać się gdzieś, gdzie mnie jeszcze nie było aby zobaczyć coś nowego.
I mam wrażenie, że powoli zamienia się to w uzależnienie. Trasy robią się coraz dłuższe i bardziej ambitne, a znalezienie na nie czasu nie jest łatwe mając pracę i życie rodzinne. Nie mogę jednak napisać, że tego żałuje. Tym bardziej, że nawigacja sprawdza się doskonale i pozwala poruszać się z dużą pewnością po ścieżkach, które mogą wydawać się czasami nieprzejezdne. Oczywiście jak zwykle zdarzają się też wpadki z brakiem przejazdu, ale wydaje mi się, że to już stały element tego sportu.
Takie wyprawy rowerowe w nieznane mają w sobie coś z romantyzm i pozwalają też poznać nasz piękny kraj z nieco innej perspektywy. Szczególnie jak większość czasu spędza się w mieście, gdzie życie toczy się dużo szybciej niż w lasach i bocznych, wiejskich drogach. Jeśli szukacie nowych wrażeń i lubicie jeździć na rowerze, to serdecznie polecam tego spróbować. Ale ostrzegam, później może być ciężko zerwać z tym "nałogiem".
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu