Militaria

Elektryczne motory cross spodobały się ukraiński snajperom. Chcą ich więcej

Krzysztof Kurdyła
Elektryczne motory cross spodobały się ukraiński snajperom. Chcą ich więcej
Reklama

Kilka tygodni temu napisałem parę artykułów o tym, jak Amerykanie planują elektryfikację wojska, i że w wbrew pozorom ten napęd dla armii ma bardzo wiele zalet. Pojawiły się właśnie doniesienia, że furorę wśród snajperów i „specjalsów” na Ukrainie robią elektryczne motocykle.

Elektryczne wady

Jakie są wady pojazdów elektrycznych, wszyscy wiemy, w tej kwestii nie ma wielkich różnic pomiędzy światem cywilnym i wojskowym. Dłuższy czas ładowania, krótsze zasięgi, większy ciężar pojazdów czy problemy z dostępnością punktów ładowania, z tym wszystkim stykają się również użytkownicy cywilni.

Reklama

Największym problemem dla wojska jest ta ostatnia kwestia. Armia musi mieć sobie zapewnić mobilne środki ładowania o odpowiedniej pojemności, takie odpowiedniki dzisiejszych cystern z paliwem, co jest na dziś trudne do zrobienia. Dość powiedzieć, że Amerykanie idą w kierunku niewielkich, mobilnych reaktorów atomowych i po prawdzie chyba tylko one są w stanie systemowo rozwiązać ten problem.

Elektryzujące zalety

Jednak jeśli chodzi o zalety, to część rzeczy, które dla zainteresowanych motoryzacją EV cywili mogą być wyłącznie ciekawostką, dla armii ma ogromne praktyczne znaczenie. Cisza? Niektórzy ją w samochodach lubią, inni nie, dla wojska to często sprawa życia i śmierci, pozwalająca pojazdom pozostać w wielu sytuacjach niezauważone. Sygnatura cieplna „w cywilu” nikogo nie obchodzi, podczas gdy w wojsku na jej obniżenie wydaje się dziś miliony. Także elastyczność silników elektrycznych w terenie dla wojska jest znacznie ważniejsza, niż dla posiadacza Tesli.

Co ciekawe, ze względu na wymieniony wcześniej problem z dystrybucją energii elektrycznej „w polu”, w wojsku rewolucja EV przebiega dokładnie odwrotnie niż w cywilu. Łatwiej jest wdrożyć małe i lekkie pojazdy elektryczne, takie jak motocykle, quady czy SSV, niż ciężkie i wymagające ogromnych energii pojazdy opancerzone. Co więcej, ze względu na to, że te małe wszędołazy są używane głównie do prowadzenia działań zwiadowczych oraz specjalnych, wszystkie wymienione wyżej zalety stają się jeszcze bardziej wartościowe.

Motocykl, cross i rower - ideał snajpera

Potwierdza te założenia wojna na Ukrainie, na której część snajperów i żołnierzy wojsk specjalnych używa elektrycznych lekkich motocykli EV typu cross. Portal „The War Zone” opisał ostatnio w tym kontekście historię pojazdów ukraińskiej firmy Eleek, która w Tarnopolu buduje między innymi sympatycznego jednoślada Atom, będącego skrzyżowaniem elektrycznego roweru z crossowym motocyklem.

Właściciel firmy po rozpoczęciu wojny przekazał wojsku wszystkie posiadane pojazdy, a obecnie produkuje dla armii model nieco bardziej przystosowany do działań bojowych. Atom jest lekki (ok. 60 kg), ma udźwig do 150 kg, a na jednym ładowaniu potrafi przejechać do 150 km. W prawie całkowitej ciszy może poruszać się z prędkościami do około 90 km/h. Napędza go chiński silnik QuanShun V3 205 3000W 4T, w razie potrzeby można go też używać w „trybie” rowerowym. Ukraińscy snajperzy są nim podobno zachwyceni, a wojsko chciałoby ich otrzymać znacznie więcej.

Jak ujawnił portalowi jeden ze służących w tej armii gruzińskich snajperów (jego oddział używa akurat niewymienionych z nazwy motocykli chińskich) nie ma lepszej klasy pojazdu dla tego typu wojsk niż lekkie elektryczne motocykle terenowe. Dzięki ich unikalnym cechom, żołnierze w nie wyposażeni mogą niepostrzeżenie dostać się w korzystny do ataku rejon, nawet jeśli jest położony blisko wrogich pozycji. Po ostrzelaniu przeciwnika, zanim ten połapie się co się w ogóle wydarzyło, żołnierze są w stanie szybko i równie cicho wycofać się.

Ukraińskie dowództwa używają tego typu pojazdów również jako rezerwowych środków łączności. Jeśli Rosjanom uda się gdzieś odciąć tradycyjne drogi komunikacji, kurierzy na lekkich i cichych maszynach są w stanie skutecznie podtrzymywać kontakt między oddziałami, a dzięki niskiej sygnaturze cieplnej nie muszą się obawiać wykrycia środkami termowizyjnymi. Dla gońców, którzy często muszą jeździć wzdłuż linii frontu to ważna cecha.

Reklama

Będzie kolejny boom?

Przypuszczam, że jeszcze w czasie trwania tej wojny, którą z uwagą obserwują służby wywiadowcze i analitycy wszystkich większych państw, elektryfikacja lekkiej floty pojazdów ruszy pełną parą. Oczywiście prawdziwie wojskowe pojazdy tego typu będą musiały być nieco bardziej skomplikowane (i droższe).

Atom to wciąż pojazd cywilny, który został na szybko przystosowany dla potrzeb wojskowych. Przykładowo, dla maszyn stricte armijnych niezbędne wydaje się zaprojektowanie standardu szybkowymiennych baterii, które produkt firmy Eleek ma zamontowane na stałe.

Reklama

Tak czy inaczej, analitycy wojskowi raczej nie przegapią elektrycznych doświadczeń z Ukrainy i czeka nas niedługo zakupowy boom sprzętu tego typu, podobny do tego dronowego.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama