Microsoft

Pierwsze spotkanie z Windows 11. Rewolucji nie ma, ale Microsoft mnie prawie przekonał

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

15

Od wczorajszego wieczoru możemy testować Windows 11. Pierwsza wersja dla Insiderów nie zawiera wszystkich zapowiadanych nowości, ale pozwala zaznajomić się z odświeżonym systemem Microsoftu. Jednocześnie ruszyła intensywna kampania marketingowa, która prawie mnie przekonała.

Mam za sobą powtórny seans prezentacji Windows 11 (za pierwszym razem pojawiły się nie lada problemy techniczne, a jednoczesne przygotowywanie tekstu nie pozwala w pełni skupić się na każdym aspekcie transmisji), a na YouTube uważnie śledzę wszystkie klipy promocyjne i materiały zza kulis na temat nowego systemu Microsoftu. Nie dlatego, że zawierają dużą dawkę technicznej wiedzy na temat Windows 11, bo tego należy szukać gdzie indziej, ale z powodu narracji, którą prowadzi firma.

Tego nie wiedzieliśmy o Windows 11. Data premiery przypadkowo ujawniona?

Być może fraza "Windows 10 to ostatni Windows" nie była głównym sloganem reklamowym dziesiątki, ale nawet mniej zaangażowani w śledzenie technologicznych newsów użytkownicy natknęli się na takie nagłówki. Wizja rozwoju Windows 10 wyglądała całkiem okazale, a pierwsze lata wskazywały na to, że Microsoft doskonale wie co robi. Ostatni rok zmienił jednak tak dużo, że Microsoft postanowił zaprezentować aktualizację dla Windows 10 w postaci nowego produktu dla konsumentów oraz firm i nazwał go Windows 11. I wcale im się nie dziwię, choć niektóre decyzje są trudne do wybronienia.

Windows 11 - pierwsze spotkanie. Jest jeszcze duuużo do zrobienia...

Windows 11 wita nas nowym interfejsem, który wydaje się być bardziej elegancki, dopracowany i czytelny. Ta świeżość powoduje, że z ciekawością zacząłem rozglądać się po wielu zakamarkach systemu i dość szybko okazało się, że pierwsza wersja dla Insiderów posiada niezliczone niedociągnięcia i braki w interfejsie. Nie oceniam dnia przed zachodem Słońca, ale to właśnie problemy z brakiem ujednoliconego interfejsu ciągnęły się za Windows 10 przez ponad 5 lat i tym razem może, powtarzam, może być podobnie. Jeśli do jesieni Microsoftowi uda się wyprostować Windows 11 w tej kwestii, to jeden z największych zarzutów wobec okienek upadnie.

Zapomnijcie o szybkim wczytywaniu gier na Windows 10

To jednak wcale nie oznacza, że Windows 11 sprawia wrażenie do końca przemyślanego. Po nasłuchaniu się marketingowej gadki w (swoją drogą bardzo ładnych) klipach wideo Microsoftu, nie potrafię w pełni odczytać zamiarów firmy z Redmond, bo wszyscy doskonale pamiętamy Windows 10X, który powstawał jako odnoga dziesiątki dla urządzeń z dwoma ekranami. Tymczasem duża część tamtych rozwiązań trafia na klasyczne laptopy i pecety z ekranami o przekątnych także powyżej 20 cali. Tutaj ograniczone Menu Start z kilkunastoma skrótami i polecanymi plikami może nie zdać egzaminu, o brakach podstawowych funkcji jak tworzenie folderów, przypinanie metodą drag and drop czy masowe zarządzanie skrótami.

Windows 10 po pięciu latach nie został doszlifowany. Jak wypadnie Windows 11?

To może zostać naprawione, ale historia (Windows 10) uczy nas, że po wielu latach aktualizowania systemu Microsoft nigdy nie zdołał wprowadzić tego, co działało w poprzedniku. A Windows 11 zdaje się tę praktykę wręcz pogłębiać. W dodatku nikt w tej ogromnej firmie nie wpadł na pomysł umieszczenia przełącznika pomiędzy trybem jasnym i ciemnym w szybkich ustawieniach, a przecież tej personalizacji, elastyczności i nowemu designowi w Windows 11 poświęcono tak wiele czasu i miejsca. Czy projektując nową odsłonę Windowsa żaden z pracowników nie czuł potrzeby szybkiego dostępu do takiej opcji? I zapytam teraz w ten sam sposób, jak czyniłem to w przypadku Apple i aktualizacji iOS-a: czy ktokolwiek w Microsofcie używa tych produktów, które projektują? Bo trochę na to nie wygląda.

Windows 11 zaprezentowany – wszystko, co musisz wiedzieć

Lockdown spowodował, że pracownicy Microsoftu zrozumieli problemy z Windowsem

Jak na dłoni widać, że Windows 11 to po części efekt blisko rocznego lockdownu w USA. Niektóre nowości sprawiają wrażenie, jakby pojawiły się tam z powodu faktycznej potrzeby użytkowników... Zaskakujące? Być może, ale to wygląda trochę tak, jakby pracownicy Microsoftu dowiedzieli się o tym spędzając czas we własnych czterech kątach, gdy pracowali zdalnie i inni domownicy potrzebowali pomocy w obsłudze komputerów. W odpowiedzi przekazano odpowiednim działom instrukcje usprawnienia przypinania okien aplikacji (co nie wymaga teraz znajomości skrótów na klawiaturze lub tajemnych gestów), a łatwiejszego i bardziej przewidywalnego zarządzania oknami na zewnętrznych monitorach potrzebowali chyba sami pracownicy Microsoftu.

Microsoft potrzebuje, by Windows był znów sexy

W całej rozciągłości zgadzam się natomiast z pomysłem na odświeżenie marki Windows jako takiej. Aktualizacja pokroju Sun Valley (jak przyznaje Panos Panay wewnątrz firmy na Windows 11 wciąż mówi się SV) po prostu zasługuje na rozgłos, a nowy cykl wydawniczy, zrywający z obydwoma dotychczasowymi modelami, zapowiada się co najmniej intrygująco. Zamiast dużej premiery zupełnie nowego systemu co kilka lat lub ciągłych zmian w ramach dwóch aktualizacji każdego roku, Microsoft przyjmuje rynkowy standard i będzie co 12 miesięcy pokazywać uaktualnienie okienek. Czy wraz z tym zwiększać się będzie numerek w nazwie (Windows 12 w 2022 i Windows 13 w 2023)? Powinien, ale Microsoft może znowu zmienić zdanie i podąży ścieżką Apple decydując się na zwykłe nazwy.

Microsoft dał zielone światło sterownikowi… z malware

I właśnie tego braku konsekwencji obawiam się najbardziej. Windows 11 wcale nie musi być przyjęty tak dobrze, jak życzy sobie tego Microsoft, a i kontrowersje związane z kompatybilnością nowego-starego systemu z wybranymi generacjami procesorów (i nie tylko) nie będą w tym pomocne. W wielu sprawach Microsoft rzuca sobie kłody pod nogi, jakby zapominając, że nie ma takiej siły przebicia jak Apple, gdy chodzi o innowacje i rewolucje. Grupy odbiorców zbytnio się różnią, by można było wykonywać tak nagłe i drastyczne ruchy. Z drugiej strony, gdyby nie takie działania do dziś używalibyśmy Windows 7, bo użytkownicy tak bardzo go polubili i niektórzy do tej pory nie decydują się na nowsze wersje.

Windows 11 to znacznie więcej, niż tylko nowe Menu Start

Windows 11 to znacznie więcej, niż tylko nowe Menu Start, odświeżony interfejs i zaskakujące wymagania sprzętowe. To zmiana w postrzeganiu Windowsa, którą chce wywołać Microsoft, dlatego już od pierwszego dnia testów tak usilnie komunikuje wagę zachodzącej transformacji. Oczywiście, że dostrzegam wymienione wcześniej niedociągnięcia techniczne oraz problemy w uporządkowaniu ekosystemu, bo jedenastka rozwiązując niektóre problemy poprzedników tworzy nowe. Ale nareszcie Microsoft ma odwagę podjąć niektóre decyzje i choć nie robi tego bezbłędnie, to już mnie prawie przekonał, że tym razem będzie inaczej.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu