Koncepcje dotyczące Windows stanowią fascynujące zjawisko wśród entuzjastów. Te pokazy umiejętności designerów nie tylko cieszą oko swoją odważnością i oryginalnością, ale często także wskazują na to, czego oczekują użytkownicy. Stąd też nie dziwię, że są one tak popularne. Natomiast najnowszy taki koncept... cóż. Spowodował u mnie "opad szczęki"
Tak wyglądający Windows 11 byłby ogromnym sukcesem. Oto lekcja dla Microsoftu
Wizje te często koncentrują się na aspektach interfejsu użytkownika, ale nie tylko: często implementują oni do swoich konceptów również rozwiązania dedykowane UX, czyli ogólnemu odczuciu użytkownika z obcowania z produktem. Tutaj designer jednak poszedł o krok dalej - pokazał on, jak mógłby wyglądać Windows, o którym w dzień po premierze (o ile nikt nie widział go wcześniej) byłoby niesamowicie głośno. Sam miałbym ogromny problem ze zrozumieniem, co takiego się stało, że Microsoft poszedł tym razem na całość i zaproponował nam gruntowne przebudowanie Windows. Wiemy jednak, że tak się nie stanie: czeka nas raczej powolna ewolucja - rewolucje już były i nie kończyły się zazwyczaj dobrze.
Polecamy na Geekweek: Przejrzałem wszystkie nowości Microsoftu. Nowe Surface'y to krok naprzód
Obecna ścieżka rozwoju systemu Windows 11 z naciskiem na sztuczną inteligencję i chmurę niekoniecznie jest tym, czego oczekują entuzjaści. Nie bez powodu niektórzy uważają, że starszy Windows 10 nie dość, że jest bardziej responsywny, to w dodatku jego interfejs zdaje się być bardziej pomyślany. I w sumie... też mam takie wrażenie. Tyle, że ja uważam Windows 11 za mimo wszystko udany OS. Gdzieniegdzie jedynie widzę, że Microsoft popsuł niektóre rzeczy w "jedenastce" - nie są one jednak na tyle irytujące, że zwyczajnie mam ochotę rzucić go w pierony i zainstalować "prawilną dziesiątkę".
Ten koncept spowodował u mnie opad szczęki. Ciekawe, czy tak zareagowano w Microsofcie
Jeden z najbardziej znanych twórców takich konceptów o pseudonimie AR 4789, właśnie opublikował swój film prezentujący "Windows 11.2". Muszę przyznać, że zdecydowanie przyciąga on oko. Nikt dotąd jeszcze nie zaproponował czegoś tak spójnego i... odpowiadającego temu, o co od dłuższego czasu walczą użytkownicy - piszący m. in. na forach giganta o tym, czego im brakuje w systemie.
W tej fanowskiej koncepcji możemy zobaczyć wiele interesujących zmian, takich jak menu konfiguracji Windows 11, które zawiera interaktywne menu z aplikacjami takimi jak Edge, Paint, Microsoft Store i wiele innych. Użytkownik mógłby korzystać z systemu Windows mimo tego, że aktualnie trwa jego konfiguracja. Przyznam szczerze, że jest to bardzo ciekawa wizja i pewnie zdatna do wprowadzenia. Pytanie tylko, jak bardzo złożonym procesem byłoby umieszczenie tego w kolejnej wersji OS-u.
Pojawia się także nowe menu Start, które prezentuje ikony ułożone w różnych widokach z podziałem na grupy i listy. Pojawiła się również sekcja widżetów, która może stanowić znakomitą alternatywę dla tych użytkowników, którzy tęsknią za "żywymi kafelkami" znanymi z Windows 10. Gdyby w dodatku były one "dynamiczne", czyli można byłoby za ich pomocą wykonywać bardziej złożone akcje - byłoby naprawdę ciekawie.
Tego typu koncepty często odzwierciedlają rzeczywiste potrzeby i oczekiwania użytkowników (tak, jak wspomnieliśmy). Rzadko jednak możemy zauważyć, by ktokolwiek słuchał głosu "przygodnych designerów" działających w społeczności osób zainteresowanych Windowsem. A szkoda, bo mają oni naprawdę mnóstwo ciekawych rzeczy do powiedzenia - a także ich koncepty są pełne doskonałych pomysłów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu