Windows

Windows 10 na 350 milionach urządzeń. Czy Microsoft ma co świętować?

Jakub Szczęsny
Windows 10 na 350 milionach urządzeń. Czy Microsoft ma co świętować?
Reklama

Z 270 milionów w marcu, liczba urządzeń z Windows 10 urosła do 350 milionów. W maju było to 300 milionów. Takie informacje otrzymaliśmy wraz z potwierdzeniem informacji o tym, że Anniversary Update pojawi się 2 sierpnia, czyli o kilka dni później, niż przewidywano. Mówiło się bowiem o tym, że aktualizacja zostanie wypuszczona w rocznicę po oficjalnej premierze nowego systemu Windows.

Windows 10 nie miał łatwego startu - proces aktualizacji do Windows 10 z początku przebiegał niesamowicie ślamazarnie, a w niektórych przypadkach błędy sypały się, aż... nie było miło. W wielu przypadkach do dziś użytkownicy narzekają na niezgodne sterowniki i ogólne błędy w oprogramowaniu. Anniversary Update, będący wcześniej "Redstone'em" ma naprawić wiele z tych rzeczy i dodać sporo nowych - o tym pisałem dla Was wczoraj w osobnym tekście, zapraszam do przeczytania.

Reklama

Jednak czy Microsoft może być zadowolony z Windows 10?

Pod kątem oprogramowania samego w sobie? Jak najbardziej na pecetach. Na komórkach już bym tego nie powiedział. Choć Lumia z Windows 10 to dla mnie cały czas drugi telefon, sięgam po niego niezmiernie rzadko. iOS wypełnił wszystkie luki, z powodu których cierpiałem najpierw w Windows Phone, a następnie w Windows 10.

Wizerunkowo, Microsoft spaprał sprawę z Windows 10. Umówmy się - produkt jest fajny, dopóki konsumenci sami po niego sięgają i istnieją poważne przesłanki ku temu, aby komputer uaktualnić. Każdemu według jego potrzeb. Microsoft natomiast postawił się w roli wieszcza tak bardzo, że zaczął Windows 10 po prostu wciskać. Niedawno pisaliśmy na temat wyroku po tym, jak komputer "sam" zaktualizował się do "dziesiątki", nie są też tajemnicą niekoniecznie fajne praktyki ze strony giganta związane z polityką aktualizacyjną. Microsoft za to oberwał kubłami pomyj od obserwatorów rynku technologicznego i... w sumie się nie dziwię. Jak to mówią - psy szczekają, a karawana jedzie dalej. Użytkownicy, którzy za nic nie chcą się przesiąść na Windows 10 z "ósemki" lub "siódemki" za niedługo będą mieli spokój z monitami o uaktualnieniu. Wraz z końcem lipca bowiem mija termin na zarezerwowanie aktualizacji do Windows 10. Czy Microsoft przedłuży promocję? Cóż, ja jestem zdania, że i tak może być.

Pod kątem adaptowania się nowej wersji Windows na rynku - jest średnio. Ale bierzmy pod uwagę dwie kwestie. Po pierwsze, Windows 7 jest naprawdę dobrym systemem, choć już nieco podstarzałym. Użytkownicy tej wersji Windows mogą nie widzieć żadnych powodów dla wykonania aktualizacji - przyzwyczajenia, obawa o dane, złe recenzje w Internecie. Co innego posiadacze "ósemki" - ci wręcz powinni się przesiąść na wyższą wersję. Kwestia druga - spowolnienie na rynku pecetów. Cóż, to naturalna kolej rzeczy, która negatywnie rzutuje na to, jak adaptuje się Windows na rynku.

Przy okazji warto zauważyć, iż Microsoft nie wciska na siłę swojego systemu na komórkach. Zauważcie - tam Windows 10 adaptuje się śmiesznie powoli. A tam nie znajdziemy irytujących monitów o możliwym uaktualnieniu. Ba, aby wykonać aktualizację trzeba najpierw pobrać program przygotowujący telefon. Odrobinę kuriozalne.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama