Niedługo okres darmowej aktualizacji do Windows 10 się skończy, choć i to nie jest pewne, bo cały czas mam wrażenie, że gigant skusi się na zrobienie małego prezentu użytkownikom i tę promocję przedłuży. Ci, którzy jednak nie zaktualizowali jeszcze Windows 10, zapewne byli mocno do tego kuszeni - z podstępami włącznie. W związku z agresywną polityką aktualizacji do nowej wersji systemu, Microsoft może się pochwalić wyrokiem, który nakazuje mu wypłatę odszkodowania.
Jeżeli powiem, że Microsoft zwyczajnie wciskał Windows 10, to raczej nie skłamię. Polityka odnośnie upgrade'u doczekała się również wielu krytycznych publikacji na temat Windows 10, które niestety - pomijały sam system, a skupiały się na bardziej negatywnych aspektach tego, co robi Microsoft. Sam uważam Windows 10 za system po prostu dobry, ale wizerunkowo, Microsoft ostatnio lubi się wykładać w iście koncertowy sposób.
Agresywna polityka aktualizacyjna zbytnio nie popłaciła. Pisałem dla Was o tym, że adopcja Windows 10 nie jest zła, ale też nie jest spektakularnie dobra. Dodatkowo też, Microsoft musi zapłacić kobiecie z Kalifornii 10 000 dolarów odszkodowania za nieuprawnioną aktualizację do wyższej wersji systemu. Teri Goldstein utrzymuje, że nigdy nie zgodziła się na instalację aktualizacji, która uczyniła jej środowisko pracy - jak mówi - bezużytecznym. Wszystko rozbiło się o programy, które okazały się być niekompatybilne z nową wersją systemu i tym samym, kobieta nie mogła kontynuować swojej pracy.
Komputer starszej pani padł ofiarą bardzo złośliwego działania Microsoftu, które opiera się na tym, że użytkownicy i tak przeklikują się po instalatorach bezmyślnie. To samo prawdopodobnie mogła zrobić Pani Tori, która być może zamknęła okno z aktualizacją, czym... rozpoczęła proces. Pisał dla Was o tym Konrad, gdzie nie stwierdził jednoznacznie, że jest to działanie celowe. Ja natomiast uważam, że to, co robi Microsoft działa jak miecz obosieczny. Windows 10 powinien być wyborem, a nie przymusem. Im bardziej coś wciskamy, tym... trudniej to się sprzedaje. I to jest żadna tajemnica. Microsoft teraz zyskał tyle, że otwiera to drogę kolejnym osobom niezadowolonym z automatycznej aktualizacji Windows 10. A takich osób - jak zgaduję - jest zapewne całe mnóstwo.
Tak, jak powiedziałem. Dla Windows 10 nie problemem jest sam system, ale ciągłe wpadki giganta. Tak poszarpany wizerunek trudno się odbudowuje. Agresywna polityka na nic się zdała, zresztą wspominałem o tym mówiąc, że przyniesie to więcej szkody niż pożytku. Trzeba było długo czekać? Dlatego właśnie też nie zdziwię się, jeżeli Microsoft nie zrobi użytkownikom prezentu i czasu na darmowe uaktualnienie nie przedłuży o kilka miesięcy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu