Gry

Wiedźmin 3 na PS5 i Xbox Series X wygląda fantastycznie, ale działa już tak sobie

Tomasz Popielarczyk
Wiedźmin 3 na PS5 i Xbox Series X wygląda fantastycznie, ale działa już tak sobie
1

Trudno w to uwierzyć, ale Wedźmin 3: Dziki Gon miał premierę w 2015 roku. Muszę przyznać, że 7 lat później to nadal znakomity RPG, któremu pod wieloma względami konkurencja może jedynie pastować buty. Wraz z darmową aktualizacją next-gen Wiedźmin 3 staje się dziś grą, którą zdecydowanie warto przejść drugi raz.

Nextgenowa aktualizacja dla Wiedźmina 3 miała się pojawić już w ubiegłym roku, ale wskutek różnych turbulencji do niej nie doszło. Dostajemy ją dopiero teraz, co może trochę rozczarowywać, biorąc pod uwagę jak długo PS5 i Xbox Series X są już obecne na rynku. Niemniej w myśl dewizy, że darowanej Płotce się w zęby nie zagląda, pozostaje docenić, że update wreszcie debiutuje  - 14 grudnia i północy na PS5 i o 1:00 na Xboksach – i nikt nie każe nam za niego dopłacać 39,95 PLN (lub jakiejkolwiek innej mniej lub bardziej adekwatnej kwoty).

Co w środku Wiedźmina 3 next-gen?

Trzeba uczciwie przyznać, że aktualizacja do Wiedźmina 3 jest solidnie napakowana nowościami. Oczywiście głównie chodzi tutaj o upgrade wizualny. Dodano zatem wsparcie dla DLSS3 oraz obsługę Ray Tracingu. Naturalnie idzie za tym cała masa innych – mniejszych i większych poprawek graficznych, których, jak deklarują twórcy, jest tak dużo, że trudno by było je wszystkie spisać.

Gracze z całą pewnością docenią jednak też zmiany związane z gameplayem, a te są bardzo praktyczne. Dodano możliwość szybkiego rzucania znaków, co uczyni walki z ich użyciem znacznie bardziej dynamicznymi. Pojawiły się też ustawienia pozwalające na automatyczne ukrywanie interfejsu w trakcie eksploracji, a także przełączenie kamery na bliższą (znad ramienia postaci). Zmian doczekało się też kołowe menu. Geralt ma teraz też znacznie płynniej się poruszać, bo dodano 3 różne prędkości chodzenia (zależnie od tego, jak mocno poruszymy analogiem) oraz poprawiono sprintowanie. Z innych smaczków warto wymienić poprawki w naliczaniu obrażeń po upadku z wysokości – mają być zdecydowanie mniejsze. Pojawił się też tryb foto.

Pojawiła się ponadto dodatkowa zawartość – jedno, zajmujące ok. 30 minut zadanie poboczne. Za jego wykonanie otrzymamy schemat wiedźmińskiej zbroi – tej samej, którą nosił Henry Cavill w pierwszym sezonie serialu Netfliksa. W dodatku możemy ją ulepszyć – aby wyglądała tak jak pancerz z drugiego sezonu. Nawiązań do netfliksowej produkcji jest tutaj więcej (m.in. zmieniono stroje niektórych postaci).

Na tym ciągle nie koniec. Otóż w grę wbudowano 5 popularnych modów (a ich twórcy otrzymali za to wynagrodzenie). Są to:

  • World Map Fixes (Terg500),
  • Nitpicker’s Patch – Various Visual Fixes (chuckcash),
  • The Witcher 3 HD Reworked Project (HalkHogan),
  • FCR3 – Immersion and Gameplay Tweaks (Andrzej Kwiatkowski),
  • HDMR – HD Monsters Reworked Mod (Denroth).

I na koniec trzeba jeszcze wspomnieć o funkcji przechowywania postępów w chmurze. To oznacza, że jeżeli zalogujemy się w grze na konto GOG to nasze save’y będą synchronizowane z chmurą. Tym samym, po uruchomieniu gry na innej platformie będziemy mogli kontynuować przygodę. To świetna wiadomość dla posiadaczy pecetów i konsol. Co istotne, z czasem ta funkcja pojawi się też na Nintendo Switch.

Czy warto?

Nad czym tu dywagować? Darmowa aktualizacja, która daje tyle ulepszeń, poprawek i nową zawartość? Cóż, jakkolwiek byśmy na to nie patrzyli to czas, a nie pieniądze są naszą najcenniejszą walutą (a idąc w jeszcze bardziej filozoficzne tony – w dodatku tego zasobu w żaden sposób nie odzyskamy). Czy powinniście zatem przeznaczyć swój czas na Wiedźmina 3 w wersji next-gen?

Jeżeli dotąd jeszcze tego nie zrobiliście to po stokroć TAK! To bezapelacyjnie jeden z najlepszych RPG w historii gier komputerowych z fantastyczną, epicką historią, rozbudowanymi wątkami pobocznymi i barwnymi postaciami. To absolutny must-play dla każdego, kto nie ma alergii na fantastykę.

Wersja next-gen nie jest idealna. Przede wszystkim już od początku czuć, że w trybie Ray Tracingu gra nie działa wybitnie dobrze na konsolach. Owszem, trzyma względnie stabilne 25-30 kl/s, ale lubi tu i ówdzie zwolnić. I tu mam wrażenie, że gra działa zauważalnie gorzej niż zwykła wersja na Xboksie One - a to dość nieprzyjemne. O wiele inaczej wygląda tryb wydajności, gdzie płynność nie pozostawia żadnych wątpliwości. Wówczas jednak sporo tracimy, jeśli chodzi o doświadczenia wizualne. Osobiście szybko zrezygnowałem ze śledzenia promieni i poszedłem w wydajność, bo gra wygląda i tak dobrze, a działa przy tym jak masełko - dla mnie wystarczy. Moje wrażenia bazują na wersji na Xbox Series X. Oczywiście posiadacze mocnych pecetów nie będą mieli takich dylematów.

Jeżeli chodzi o doświadczenia wizualne, zdecydowanie daje się odczuć (i widać to gołym okiem na screenach), że gra jest zauważalnie jaśniejsza. Znacząco poszerzono też zasięg widzenia, a tu i ówdzie pojawiły się chmury, dym, mgła... Oczywiście kluczowa jest sama gra świateł, która nadaje całości o wiele więcej głębii - szczególnie w połączeniu z HDR-em (którego z oczywistych względów na screenach nie widać). Gdybym miał się czegoś przyczepić to zaniedbane tu i ówdzie elementy otoczenia. Szczególnie razi to w niewielkich przestrzeniach, gdzie mamy dopieszczony model postaci Geralta z teksturami wysokiej rozdzielczości w otoczeniu jakby rodem z 2015 roku. Oczywiście wiele się może jeszcze zmienić w miarę przechodzenia gry.

Nowe życie Wiedźmina

Trudno mi oprzeć się wrażeniu, że inny wydawca wydałby coś tak dużego, jak aktualizacja next-gen do Weidźmina 3 jako zupełnie nowy produkt z dopiskiem „Remaster”. Przecież mieliśmy już dziesiątki przykładów takiej pazerności, gdzie 4- czy 5- letnia gra była „odświeżana”. Czasem kończyło się to katastrofą, bo remaster wyglądał gorzej niż oryginał (pozdrawiam fanów XIII). Tutaj dostajemy to zupełnie za darmo opakowane dodatkowo worem innych dodatków i nowości. Jak tu nie chwalić CDP Red (może to taka forma odkupienia za Cyberpunka?).

W każdym razie do Wiedźmina wrócić zdecydowanie warto. Choć sam nie zwykłem przechodzić gier więcej niż raz, zrobię tutaj wyjątek, bo przygody Geralta są tego zdecydowanie warte. I bardzo chciałbym, żeby takie podejście było przykładem dla innych twórców, choć niestety nie łudzę się, bo szanse na to są mierne.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu