Facebook

Ofiara handlu żywym towarem po 24 latach spotyka rodzinę. Gdyby nie Facebook, to mogłoby się nie zdarzyć

Kamil Świtalski
Ofiara handlu żywym towarem po 24 latach spotyka rodzinę. Gdyby nie Facebook, to mogłoby się nie zdarzyć
Reklama

Nie lubię Facebooka. Nie interesuje mnie co ciekawego kupili sobie moi znajomi z podstawówki, gimnazjum, liceum i ze studiów — ani cała reszta znajomych, których mógłbym tam zgromadzić w jednym miejscu. A jeżeli zależy mi na kontakcie z drugim człowiekiem: potrafię napisać maila, wysłać SMS czy wiadomość na komunikatorze. I przyznaję, że w ostatnich latach postrzegam platformę Zuckerberga głównie jako coś, co przynosi głównie szkody. A w zmianie optyki z pewnością nie pomagają kolejne skandale z jej udziałem. 

Często zapominam o jej mocy. Jasne, to sytuacja jedna na... tysiące? Miliony? Ale jednak istnieje duże prawdopodobieństwo, że gdyby nie Facebook — nigdy nie znalazłaby szczęśliwego zakończenia. Rzecz dotyczy Lan, Wietnamki która jako 19-latka podjęła się ciężkiej fizycznej pracy, by wesprzeć rodzinę. Jak się szybko okazała — stała się ofiarą handlu żywym towarem. Latami rodzina próbowała odnaleźć Lan i rozwikłać jej zagadkowe zniknięcie. Teraz już wiemy, że została sprzedana za równowartość 300 dolarów — i kupił ją 65-letni mężczyzna. Lan trafiła do Regionu Autonomicznego Kuangsi-Czuang, w którym mieszkał oprawca który ją kupił. Przez 13 lat życia urodziła mu trzy córki i przeżywała horror — bił ją oraz odurzał lekami, przez które ofiara miała tracić pamięć.

Reklama


Zobacz też: Niemal 3/4 użytkowników nie wie jak działa Facebook. Świetnie!

Wszystkie próby ucieczki okazały się nieskuteczne. Później sprzedano ją innemu mężczyźnie — który, dla odmiany, traktował ją... bardzo dobrze. Żyli razem przez 11 lat, a kiedy dwa lata temu poprosiła go o pozwolenie na powrót do Wietnamu — wyraził zgodę i dał jej pieniądze na podróż. Niestety, po drodze została oszukana i została bez grosza. Lan miała jednak szczęście poznać inną Wietnamkę mieszkającą w Chinach — z jej pomocą udało się wysłać na Facebooka wideo, w którym informowało o poszukiwaniach rodziny. Zaczęła już zapominać ojczystego języka, ale doskonale pamiętała nazwisko rodziny oraz to skąd pochodzi.

Materiał wiralowo zaczął krążyć po Facebooku i dotarł do... szwagierki, która co prawda jej nie poznała — ale słysząc adres oraz dane rodziny — wiedziała że to zaginiona przed laty Lan. Udało im się skontaktować z córką i siostrą — i potwierdzić jej tożsamość. Ostatecznie zaginiona 24 lata wcześniej Lan spotkała się z mamą. Niestety, ojciec nie dożył spotkania z córką. Zmarł cztery lata po jej zniknięciu.

Zobacz też: Jak działają algorytmy Facebooka? Teraz możesz to sprawdzić!

Cała ta historia jest zwyczajnie przerażająca, ale prawdopodobnie gdyby nie współczesna technologia — nigdy nie udałoby im się spotkać ponownie. Media społecznościowe stać na znacznie więcej niż wycieki danych, zapychanie serwerów śmiesznymi zdjęciami kotów i tzw. problemami pierwszego świata. Mają wiele za uszami, ale zapoznając się z tą historią — naprawdę się cieszę że istnieją.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama