Recenzja

Recenzja WD My Passport SSD. Te przenośne dyski zawsze były dobre, ale chyba nigdy aż tak

Tomasz Popielarczyk
Recenzja WD My Passport SSD. Te przenośne dyski zawsze były dobre, ale chyba nigdy aż tak
1

WD My Passport to jedna z takich marek, które raczej dobrze się kojarzą. Odkąd pamiętam, były to dyski nie do zajeżdżenia. Sam z 10 lat temu kupiłem dwa takie HDD i każdy z nich działa do dziś. A zapewniam, że nie oszczędzałem ich wcale. Czasy się jednak zmieniają. HDD idą w odstawkę, a zastępują je nośniki oparte o pamięci półprzewodnikowe. Czy tutaj My Passport też będzie kontynuować swą dobrą passę?

Seria My Passport ma swoje początki w 2009 roku. Wówczas to Western Digital wprowadziło do swojej oferty pierwsze mobilne dyski oznaczone tą marką. „Paszporty”, jak niektórzy lubili je nazywać, dobrze przyjęły się na rynku. Z czasem rosła ich pojemność, a producent wprowadzał nowe, odświeżone generacje. Pierwszy raz w 2016 roku, kiedy to dodano kolorowe obudowy i zwiększono pojemność do aż 4 TB. A drugi w 2017 – wówczas WD postawiło na „designerskie” dwukolorowe obudowy z metalu. Ostatni redesign miał miejsce w 2019 roku na targach IFA w Berlinie.

Marka zdobywała siłę na tyle skutecznie, że wprowadzono w jej ramach nawet dyski bezprzewodowe – My Passport Wireless w 2015, a potem My Passport Wireless Pro w 2016. Ten drugi posiadał slot na kartę SD, którym skutecznie kusił fotografów i filmowców.

Pierwsze SSD w serii zadebiutowało w 2017 roku. Był to maleńki model o wadze zaledwie 40 g. Szybko, bo rok później dołączył do niego WD My Passport Wireless SSD – czyli po prostu odświeżony wariant poprzednika ale z dyskami półprzewodnikowymi.

Mamy rok 2020 i portfolio WD wzbogacił nowy My Passport SSD, który swoją stylistyką nawiązuje do serii HDD. I to właśnie on jest bohaterem tego artykułu.

Nośnik jest dostępny w 3 wariantach różniących się pojemnością – od 512 GB, przez 1 TB i na 2 TB skończywszy. Niezależnie od pojemności możemy wybierać między czterema wersjami kolorystycznymi: granatową, czerwoną, złotą (taką raczej szampańską) i szarą. Jak widać na zdjęciach, ta ostatnia trafiła do mnie.

Dysk jaki jest każdy widzi

WD My Passport SSD prezentuje się naprawdę fajnie. Czasy kiedy przenośny dysk nie mieścił się w kieszeni już dawno minęły. Ten mierzy zaledwie 100 x 55 x 8,9 mm – maleństwo. Dodajmy do tego wagę – 47 gramów sprawia, że dysk jest niemal niewyczuwalny w dłoni. Obudowa składa się z dwóch elementów: plastikowego spodu oraz metalowego wierzchu. Na obu umieszczono charakterystyczne dla serii frezy. Dodają one całej konstrukcji szyku i elegancji, a przy tym fajnie odbijają światło.

Z rzeczy drobnych ale upierdliwych – na wierzchu mamy metalową, prążkowaną plakietkę z logo WD. Jest ona prążkowana i odstaje nieco ponad obudowę. I, prawdę mówiąc, trochę mnie wkurza, bo jest stosunkowo ostra i kilka razy zahaczyła się o materiał w torbie czy kieszeni. Logo widać z daleka, fajnie mieni się w świetle, ale mogłoby mniej inwazyjne.

Na krótszej krawędzi, nieco z boku umieszczono złącze USB-C. W zestawie otrzymujemy oczywiście też kabelek. Co ciekawe ma on dwie końcówki USB-C, a także adapter na USB-A. To bardzo praktyczne i przyszłościowe rozwiązanie. Pozwala nam podłączyć dysk np. do iPada czy Macbooka.

Warto też dodać, że WD My Passport SSD został zabezpieczony przed wstrząsami i drganiami. Jak deklaruje producent, dysk ma przetrwać upadki z nawet 1,98 metra. Oczywiście nie weryfikowałem tego – pozostaje wierzyć, że faktycznie tak jest.

Co WD My Passport SSD potrafi?

Trzeba przyznać, że w środku WD My Passport kryje kawał potężnej technologii. Sercem urządzenia jest bowiem popularny WD Blue SN550 wykorzystujący technologię NVMe. Składają się na niego 96-warstwowe kości 3D TLC. W połączeniu z interfejsem USB-C 3.2 Gen. 2 otrzymujemy fantastyczne parametry. Jak podaje producent, dysk oferuje prędkość odczytu na poziomie 1050 MB/s i prędkość zapisu sięgającą 1000 MB/s.

Jak to się przekłada na praktykę? Poniżej kilka zrzutów ekranu z testów dysku. Jest naprawdę dobrze. Nośnik potrafi wyciągnąć nawet 1048 MB/s odczytu. Przy zapisie jest nieco mniej – maksymalnie 1005 MB/s – ale i tak My Passport zasługuje na wielkiego plusa. Choć warto zwrócić uwagę, że transfery w Atto Disk Benchmark zanotował zauważalnie niższe.

Oczywiście trzeba też podkreślić, że takie prędkości wymagają odpowiedniego komputera - ze wsparciem dla USB-C 3.2 Gen. 2.


Dysk wyposażono w oprogramowanie do wykonywania kopii zapasowych - WD Discovery. Nośnik wspiera też szyfrowanie 256-bitowym kluczem AES. Słowem jest tutaj wszystko, do czego nas przyzwyczaiły przenośne dyski WD.

Podsumowanie

W chwili, gdy piszę te słowa, My Passport nie jest jeszcze dostępny w polskich sklepach. W oficjalnym sklepie WD ceny dysku zaczynają się od 160 euro za wersję 500 GB. Warianty o pojemności 1 TB i 2 TB to wydatek odpowiednio 261 euro i 443 euro. Nie są to najniższe ceny.

WD My Passport nie jest zatem tanim nośnikiem dla każdego. To sprzęt dla nieco bardziej wymagających użytkowników, którzy zrobią użytek z oferowanych przez niego prędkości. W połączeniu z fajnym designem, metalową (w połowie) konstrukcją i niezawodnością powinna być to świetna propozycja dla każdego, kto intensywnie wykorzystuje zewnętrzne nośniki na dane w swojej pracy lub projektach pobocznych.

 

Plusy:

+ Fajny design

+ Fantastyczne osiągi. Ten dysk to bestia :)

+ Kabel USB-C i przejściówka USB-A w zestawie

Minusy:

- Obudowa mogłaby być już cała z metalu

- Cena dość wysoka

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu