Recenzja

Jest lepiej i gorzej zarazem - recenzja realme C11

Krzysztof Rojek
Jest lepiej i gorzej zarazem - recenzja realme C11
5

Po tym, jak z realme C3 nie przypadliśmy sobie do gustu, firma wykazała się sporą odwagą podsyłając mi swojego kolejnego budżetowca. Jak wypadł w teście? Jest jednocześnie gorszy i lepszy niż C3. Dlaczego?

Miesiąc bez nowego telefonu od realme byłby dla mnie miesiącem straconym. Ta część z was, która śledzi premiery, zapewne wie, że realme coraz mocniej rozpycha się na rynku łokciami, serwując nam premierę za premierą. I nie ma w tym nic złego. Jeżeli wprowadzają na rynek tyle modeli, oznacza to, że jest na nie zapotrzebowanie. Dlatego dziś mam dla was recenzje kolejnego urządzenia tego producenta. Pozostajemy w klimatach budżetowych i po niezbyt moim zdaniem udanym C3 przyszedł czas na zupełnie przeprojektowany, choć o 100 zł tańszy od niego model C11.

realme C11 – dane techniczne

  • 6,5 calowy wyświetlacz LCD, 720 x 1560 pikseli, 60 Hz, 270 ppi,
  • układ MediaTek Helio G35, PowerVR GE8320.
  • 3 GB RAM,
  • 32 GB pamięci wbudowanej eMMC 5.1,
  • 2x slot kart SIM, slot kart microSDXC,
  • Android 10 z nakładką Realme UI,
  • łączność bezprzewodowa: Wi-Fi 802.11 a/b/g/n 2,4 GHz, Bluetooth 5.0, LTE, GPS
  • MicroUSB, złącze audio jack 3,5 mm,
  • aparaty z tyłu: 13 Mpix f/2.2, PDAF (główny), 2 MPix f/2.4 (czujnik głębi),
  • aparat z przodu: 5 MP, f/2.4,
  • bateria 5000 mAh, ładowanie 10 W,
  • wymiary: 164.4 x 75.9 x 9.1 mm,
  • waga: 196 gram,
  • cena: 499 zł

realme C11 – wygląd zewnętrzny

To, co trzeba oddać realme to to, że w kwestii wyglądu się nie patyczkuje. Każdy z wypuszczonych telefonów ma w sobie "coś" unikatowego, i choć ciężko tu mówić o jakiejkolwiek spójności pomiędzy modelami, to urządzenia tej firmy mają prawo się podobać. I tak jest też w tym przypadku. O ile z frontu urządzenie nie wyróżnia się niczym szczególnym (poza sporym podbródkiem), o tyle tył zdradza pomysł producenta na ten telefon. Wyraźne inspiracje Google Pixel są tu widoczne na każdym kroku. Realme C11 nie jest więc urządzeniem niesamowicie oryginalnym, ale też takie a nie inne ułożenie wyspy z aparatami nie jest dla mnie niczym złym, bo bardzo lubię to, jak telefony od Google wyglądają. Plus za to, że odstaje ona tylko nieznacznie oraz za fakturę tyłu, która przypomina nieco odcisk palca.

Jeżeli dokładnie przyjrzymy się telefonowi, zobaczymy, że po lewej stronie ma on wysuwaną tackę na dwie karty nanoSIM i kartę mikroSD. Bardzo przydatną, ponieważ pamięć wbudowana to zaledwie 32 GB. Z prawej strony mamy przyciski regulacji głośności i wybudzania telefonu. Góra to maskownica głośnika do rozmów, a na dole znajduje się jedyny głośnik do multimediów, gniazdo minijack i mikroUSB (ałć). Czegoś wam tu brakuje? Tak, mi też. I nie, realme nie poszło "full bananas" i w telefonie za 500 zł nie dodało czytnika linii papilarnych pod ekranem. Po prostu nie ma go tutaj w ogóle. Wielka szkoda, że z niego zrezygnowano. Tym bardziej, że kamera do selfie jest pojedyncza i nie zapewnia dobrej ochrony. Mi udało się odblokowywać telefon twarzą zarówno w masce, jak i bez niej, co tylko dowodzi tego, jak nieskuteczny jest to system. Musiałem więc za każdym razem polegać na kodzie PIN, co umówmy się, jest mało wygodne.

Pomimo tego, muszę przyznać, że realme C11 wygląda naprawdę przyzwoicie i nie zdradza, że kosztuje 500 zł. Oczywiście, po bliższym przyjrzeniu się zobaczymy, że ekran to nie FHD (bardzo to widać w grach, ale to za chwilę), a korpus w całości wykonany jest z plastiku. To jednak moim zdaniem nie wpływa na ogólną estetykę urządzenia. Malutki końcowy minusik za to, że realme nie dorzuciło tu na gratisie etui, jak to zwykło robić w droższych modelach.

realme C11 – działanie

Jeżeli wygląd urządzenia mówi, że mamy do czynienia z telefonem droższym niż w rzeczywistości, o tyle specyfikacja... no cóż. Powiedzmy, że w najlepszym wypadku pozostawia sporo do życzenia. Zacznijmy od procesora. Helio G35 jest słabszy niż użyty w C3 G70 i to widać. Bardzo. O ile sam system działa stabilniej (ani razu nie miałem przypadku dziwnego wywalania apek do pulpitu i wszystkie gry się odpalają, czego nie mogłem powiedzieć o C3) o tyle w samych grach jest po prostu źle. Ktoś, kto w realme nazwał ten procesor "gamingowym" powinien już teraz szukać innej pracy. Gry 2D - jak najbardziej, odpalimy, jednak na bardziej bardziej wymagające tytuły jak Asphalt 9 nie tylko będziemy musieli czekać, ale też - będą one wyglądały po prostu tragicznie. Wspomniana ścigałka wygląda jakby nie działała nawet w 720 p a w jakiejś pośredniej, niższej rozdzielczości. W takich grach nie ma mowy o płynności, często pojawia się klatkowanie czy chwilowe przycięcia całej aplikacji. Widać to też świetnie w syntetycznych benchmarkach, gdzie G35 leży względem G70 na całej linii. To znaczy... w tych z benchmarków które akurat dały radę ukończyć testy, ponieważ o ile G35 odpalał gry, o tyle Geekbench 5 był już dla niego zbyt dużym wyzwaniem.

W działaniu urządzenia nie pomaga zaledwie 3 GB pamięci RAM. Jeżeli będziecie mieli odpalone kilka programów (społecznościówkę, Spotify, kilka apek i jakąś grę) to gwarantuje wam, że po powrocie do tego, który uruchomiliście jako pierwszy, będziecie musieli go załadować ponownie. W 2020 r. 3 GB to po prostu za mało, by komfortowo pracować, przynajmniej na moim poziomie obciążenia urządzenia. Myślę jednak, że dla mniej wymagających użytkowników będzie to jednak wartość pozwalająca na komfortowe użytkowanie. Jeżeli chodzi o zaplecze komunikacyjne, to mamy tu Bluetooth 5, Wi-Fi (ale tylko w standardzie n) i GPS. Czego brakuje? Ano NFC.

Plusy działania są tu natomiast dwa. Pierwszy z nich to realme UI, który pozwala na bardzo dużą dozę personalizacji i posiada szereg przydatnych opcji, które już nieraz omawiałem. Jeżeli ktoś jest ciekawy - zapraszam do wcześniejszych recenzji realme. Drugą zaletą jest bateria, która w połączeniu z energooszczędnym procesorem i niezbyt jasnym ekranem pozwala spokojnie na trzy dni pracy. Producent deklaruje 22 h oglądania materiałów wideo - przyznam się, że nie miałem tyle wolnego czasu by to sprawdzić. Niestety, nie byłem w stanie sprawdzić też tego, jak szybko się ładuje, ponieważ telefon do testów dostałem z amerykańską ładowarką. Troche wstyd.

realme C11 – aparaty

Na tym etapie zacząłem podejrzewać, że ktoś układa ten telefon na bazie sinusoidy. Złe i dobre cechy przeplatają się bowiem ze sobą niemal idealnie. Oznaczałoby to, że teraz przyszedł czas powiedzieć coś dobrego o tym telefonie. I owszem. Aparat to na szczęście nie ten sam moduł co w C3 i szczerze? Pomimo niższej ceny uważam, że jest on dużo lepszy niż w tamtym modelu. Nie tylko lepiej reprodukuje kolory, ale też HDR w końcu wie, co ma robić. Niestety, w ciemniejszych miejscach zdjęcia te w dalszym ciągu składają się głównie z szumów, ale ogóle oceniam je znacznie lepiej niż w droższym C3.

Telefon nagrywa filmy w 1080p w 30 fps. Brak jakiejkolwiek stabilizacji - mocno odczuwalny.

Co ciekawe, lepszym zdjęciom w dzień towarzyszy także lepszy tryb portretowy. Odcięcia krawędzi, choć nieperfekcyjne, są tu zdecydowanie naturalniejsze.

Lepiej wypadają też zdjęcia w nocy . Choć telefon dalej nie radzi sobie w kompletnych ciemnościach tak dobrze jak drożsi koledzy, to w większości scenerii również poradził sobie lepiej niż C3. Główny problem? Łapanie ostrości.

 

W przypadku filmów nocą wypada to tak, jakbyśmy się tego spodziewali

Kamera z przodu ma 5 Mpix i jest to prawdopodobnie ten sam moduł co w C3. Jeżeli więc nie będziemy próbowali włączać trybu bokeh, powinno nam wyjść całkiem przyzwoite selfie. Jeżeli natomiast spróbujemy... no cóż - życzę powodzenia.

realme C11 – podsumowanie

Tak jak już wspomniałem - realme C11 to telefon nierówny. Z jednej strony muszę pochwalić poprawioną stabilność systemu, ładniejszy design i dużo lepszy aparat niż w C3. Z drugiej jednak, jeżeli chodzi o gry (procesor reklamowany jako "gamingowy") to mamy tu do czynienia, że tak to eufemistycznie ujmę, z dużym niedopowiedzeniem. Telefon ten nie tylko bowiem nie nadaje się do gier, ale też jest dosyć trudny w obsłudze na co dzień. Na pewno też nie jest urządzeniem futureproof i nie dam sobie ręki uciąć, że za rok czy półtora dalej będzie w stanie uciągnąć chociażby aplikacje społecznościowe. Komfortu nie polepsza brak czytnika linii papilarnych, NFC czy też niezbyt jasny ekran. Dlatego też nie jestem w stanie go bezwarunkowo polecić, chyba że dla osób, które świadomie chcą zrezygnować dużej części dobrodziejstw. Gdybym miał wybierać, chyba jednak wolałbym dołożyć 100 zł i wybrać inny telefon z listy polecanych urządzeń do 600 zł. Jeżeli jednak liczy się dla ciebie każdy grosz - tak, realme c11 da się używać i to nawet lepiej, niż jego droższego kolegę.

Plusy:

n

a

y

I

D

k

a

Minusy

r

)

h

C

t

z

I

Cena: 499 zł

 

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu