Część klientów uwierzyła, że gogle rozszerzonej rzeczywistości od Apple od wejścia będą produktem idealnym. Rzeczywistość okazała się nieco inna.
Niewiarygodne po ilu generacjach Apple spodziewa się osiągnięcia "idealnej formy" produktu
Gogle rozszerzonej rzeczywistości od Apple, Vision Pro, trafiły na rynek kilkanaście dni temu. To produkt który od pierwszych zapowiedzi wzbudzał ogrom kontrowersji, a kiedy sprzęt trafił do użytkowników... te nie ustały. Wręcz przeciwnie. Z każdym dniem zaczynają narastać kontrowersje. A to związane z (nie)wygodą spędzania w rozszerzonej rzeczywistości więcej czasu. A to z wymianą baterii. A to z utrudnieniem współdzielenia urządzenia. A to z koniecznością udania się do Apple gdy zapomnimy hasła. A te przykłady to tylko wierzchołek góry lodowej, bo problemów o których mówi się w kontekście gogli rozszerzonej rzeczywistości w wykonaniu Apple jest znacznie więcej.
Od początku jednak wielu wyrokowało, że na tę chwilę: to będzie niedoskonały produkt dla grupy tzw. early adopterów. Ani trochę się nie pomylili, ale... no właśnie. Apple od lat ma opinię firmy, która wypuszcza na rynek produkty, gdy są oni na nie technologicznie gotowi. To ma być jeden z powodów, dla których wciąż nie doczekaliśmy się kamer umieszczonych pod ekranem iPhone'ów. Albo składanych smartfonów od Apple.
Najwyraźniej jednak w przypadku Vision Pro — sprawa nie jest taka oczywista. I coraz częściej pojawia się pytanie: ile przyjdzie nam zaczekać na dzień, w którym gogle rozszerzonej rzeczywistości od Apple będą faktycznie pełnowartościowym produktem bez chorób wieku dziecięcego. Z odpowiedzią wraca Mark Gurman i... twórcy nowego gadżetu?
Cztery generacje. Tyle minie, nim Vision Pro będą produktem w "idealnej formie"
Wiele kontrowersji krąży wokół gogli AR — i trudno się dziwić. Jako że sama kategoria produktowa nie jest czymś specjalnie nowym, konkurencja oferuje analogiczne gadżety od lat. Ale właśnie: skoro Apple zdecydowało się tam zawitać, oczekiwano cudów. Zaporowa cena i dostępność na wyłącznie jednym rynku nie dała wielu do myślenia. Część obserwatorów pomyślała, że to już kompletny produkt, który wyprzedza konkurencję o lata świetlne. Rzeczywistość okazała się dla nich dość gorzka.
Ale pojawiły się też pytania: ile faktycznie przyjdzie czekać na to, aż produkt faktycznie będzie takim, jaki sobie wymarzyli fani. Oczywiście jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie nie ma — bo wpływać na to będzie cały zestaw czynników. Ekipa Apple, jak informuje Mark Gurman, spodziewa się jednak, że upłyną co najmniej cztery generacje sprzętu, zanim urządzenia te będą na tyle dopracowane, by nadawały się do codziennego użytku przez mainstreamowych odbiorców. A przynajmniej tak odczytuję ich mówienie o osiągnięciu "idealnej formy".
Apple sprzedało ciekawą wizję, ale...
Trzeba przyznać, że wizja rozszerzonej rzeczywistości w obrębie ekosystemu Apple brzmi co najmniej obiecująco. Na tę chwilę jednak ilość chorób wieku dziecięcego nie pozwala się specjalnie cieszyć produktem tak, jak wielu użytkowników by tego oczekiwało. Bo trudno udawać że mobilne biuro jest użyteczne, skoro po kwadransie zaczyna nam ono (dosłownie) ciążyć.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu