Wearables

Valvorii, czyli jak na nowo wymyślono buty

Maciej Sikorski
Valvorii, czyli jak na nowo wymyślono buty
6

Smartwatche i opaski fitness - na tych gamach produktów opiera się dzisiaj kategoria produktów wearables. My też najczęściej piszemy o zegarkach albo opaskach, ale staramy się zwracać uwagę na projekty wychodzące poza wspomniane ramy. Tak było w przypadku konkursu organizowanego przez Intela, tak by...

Smartwatche i opaski fitness - na tych gamach produktów opiera się dzisiaj kategoria produktów wearables. My też najczęściej piszemy o zegarkach albo opaskach, ale staramy się zwracać uwagę na projekty wychodzące poza wspomniane ramy. Tak było w przypadku konkursu organizowanego przez Intela, tak było z prezentowanym niedawno urządzeniem tago arc. Teraz dorzucę do pakietu buty.

Ubieralne buty. W zasadzie wszystkie są ubieralne. Napiszę zatem "buty z domieszką elektroniki". Nie jest ona jednak odpowiedzialna za liczenie kroków, mierzenie parametrów życiowych czy wskazywanie drogi. Wpisuje się w modowy aspekt obuwia. Nim przejdę do szczegółów, przypomnę projekt tago arc, do którego nawiązałem we wstępie:

Najważniejszymi elementami są tu chip NFC oraz wyświetlacz e-ink. Ten pierwszy umożliwia sparowanie ze smartfonem. Ten drugi pokazuje obraz przekazany z inteligentnego urządzenia. Tym samym bransoletka nie ma stałego wyglądu – można ją dostosować do swojego nastroju, ubioru czy do okazji, w której ma być użyta. Wyświetli zarówno wzory, jak i napisy, możliwości są tu praktycznie nieskończone.

W bardzo podobnym kierunku poszli twórcy butów Valvorii, startup iShuu Technologies. Umieścili oni w obuwiu elementy wykonane z e-papieru, moduł Bluetooth oraz baterię. Do tego dochodzi aplikacja na sprzęt mobilny, dzięki której będzie można zmieniać kolory i wzory e-papieru. Rozwiązanie nie jest energochłonne, akumulator należy ładować stosunkowo rzadko, da się to ponoć zrobić bezprzewodowo. Podejrzewam, że projekt można dopracować i wpakować do środka akumulator, który byłby ładowany przez ruch.

Na dobrą sprawę, nie ma się nad czym rozwodzić, projekt można rozwijać w identyczny sposób, jak bransoletkę tago arc - twórcy zarobią nie tylko na sprzedaży obuwia, ale też np. na sklepie z motywami. Skoro jesteśmy już przy zarabianiu i cenie. Na razie startup zbiera pieniądze za pośrednictwem serwisu Indiegogo - chcą pozyskać 50 tysięcy dolarów. Idzie mizernie, po tygodniu mają kilka tysięcy. Za ile sprzedają buty, bo na takiej zasadzie działają "donacje"? Obecnie można je nabyć za 249 dolarów, z przesyłką poza USA lub Kanadę robi się 300 dolarów. Drogo? I tak, i nie. Po wprowadzeniu na rynek para ma kosztować 500 dolarów. Zdecydowanie nie jest to oferta dla każdego.

Czy to ma szansę się udać? Nie wiem, czy wypali ten konkretny projekt, ale zakładam, że rozwiązania tego typu zyskają na popularności - pisałem przy okazji tago arc, że pomysł jest naprawdę ciekawy, w sensowny sposób wykorzystuje się technologie, które są już dostępne i nie porażają ceną, łączy się je z wątkiem mody i tworzy nową gamę produktów. Nie jest przekombinowana, może się podobać, nie sprawia większych problemów w użytkowaniu. Pozostaje czekać na więcej.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu