Tesla

Uwięziona w Tesli na czas aktualizacji. Wyjątkowo niebezpieczna sytuacja

Daniel Wójcik
Uwięziona w Tesli na czas aktualizacji. Wyjątkowo niebezpieczna sytuacja
Reklama

Uwięziona w samochodzie na kilkadziesiąt minut bez klimatyzacji. Powód? Aktualizacja oprogramowania

Aktualizacja oprogramowania to coś, z czym wielu z nas ma dość skomplikowane relacje. Z jednej strony cieszymy się, że twórcy urządzeń które kupiliśmy dbają o to, by były one wspierane jak najdłużej, działały jak najlepiej i nawet po latach otrzymywały nowe funkcje. Z drugiej jednak — mimo iż wszystko ogranicza się do jednego stuknięcia w ekran czy klawiaturę — to trwa. A efekty mogą okazać się nieprzewidywalne.

Reklama

O ile jednak mowa o smartfonach, komputerach, tabletach czy konsolach — to już dawno do tych aktualizacji przywykliśmy. Gorzej jednak sprawy mają się w przypadku sprzętów AGD czy... samochodów. Tam jest to kompletną nowością, a komunikaty od znajomych informujące że się spóźnią przez aktualizację pralki i wydłużone pranie wciąż są zaskakujące. To samo dotyczy również samochodów, których aktualizacje wciąż brzmią dla wielu z nas jak opowieści rodem ze sci-fi.

Ale to nasza dzisiejsza rzeczywistość. I nie chodzi wyłącznie o aktualizację map i systemu rozrywki. Te również się dzieją, ale współczesne samochody to znacznie więcej oprogramowania. Przekonała się o tym jedna z właścicielek Tesli, która godząc się machinalnie na aktualizację... została uwięziona w samochodzie na kilkadziesiąt minut.

Źródło: Tesla

Uwięziona w Tesli. Wszystkiemu winna aktualizacja oprogramowania i... awaria?

Aktualizacja samochodów Tesla to standard. Wszyscy właściciele wykonują je mniej lub bardziej regularnie. Najczęściej godząc się na nie po opuszczeniu samochodu — by wszystko działo się w tle, bez ich udziału. Brianna Janel zaakceptowała proces aktualizacji siedząc jeszcze w samochodzie. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że samochodów automatycznie zamknął okna i drzwi, a prawdopodobnie przez jakąś awarię — nie mogła ona ich otworzyć ręcznie. Nie mogła, choć powinna była móc — Tesla bowiem ma opcję ręcznego ich otwierania w momencie, gdy zabraknie prądu. Tym samym została na kilkadziesiąt minut uwięziona w samochodzie. I może nie brzmi to specjalnie dramatycznie — nieprzyjemna sytuacja.

Ale problem polega na tym, że samochód nie był zaparkowany w klimatyzowanym garażu, a na dworze podczas gdy na zewnątrz panował 39-stopniowy upał. Całe szczęście: tym razem nic złego się nie wydarzyło. Po kilkudziesięciu minutach, gdy zakończyła się aktualizacja oprogramowania, drzwi i okna ponownie można było otworzyć bez większego problemu. Jednak tych kilkadziesiąt minut przysporzyło sporo stresu i... zakładam, że będzie prawdziwą nauczką na przyszłość w kwestii rozsądnego godzenia się na aktualizację.

Jednak sama instalacja nowego oprogramowania to jedno. Dużo ważniejszą sprawą jest kwestia braku możliwości wydostania się z samochodu. Tym razem, na szczęście, nie doszło do tragedii — ale co gdyby po drodze pojawiło się jakieś niespodziewane niebezpieczeństwo? Albo co gdyby aktualizacja nie przebiegła pomyślnie? To jednak sytuacja, do której nigdy nie powinno było dość. I już teraz wzbudza ona ogrom kontrowersji i pobudza dyskusje.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama