Tesla

Tesla na autopilocie pokazała swoją ułomność. Zginął człowiek

Kamil Świtalski
Tesla na autopilocie pokazała swoją ułomność. Zginął człowiek
Reklama

Tesla na autopilocie doprowadziła do kolizji drogowej, w której zginął motocyklista. Kierowca, jak to zwykle bywa, nie miał szans zareagować bo w ogóle nie był zainteresowany tym, co dzieje się na drodze.

Kilka dni temu na ulicach stanu Waszyngton doszło do tragicznego wypadu, w którym życie stracił 28-letni motocyklista. I może nie byłoby w tym zdarzeniu nic zaskakującego (w końcu do takich zdarzeń na drogach całego świata dochodzi na co dzień), gdyby nie fakt że doszło do kolizji z Teslą, której kierowca korzystał z trybu wspomagania kierowcy (nazywanego potocznie autopilotem). Każdorazowo takie zdarzenia budzą ogrom emocji i kolejny raz podsycają dyskusję na temat etyczności i bezpieczeństwa takich rozwiązań. Zwłaszcza w obecnej, mocno niedoskonałej, fazie.

Reklama

Tesla na "autopilocie" zignorowała motocyklistę. Kolizja skończyła się tragicznie

Jak informuje serwis Gizmodo, 56-letni kierowca podczas podróży swoją Teslą Model S 2022 korzystał z zaawansowanego systemu wspomagania kierowcy. Tego, który wielokrotnie Elon Musk przedstawiał jako zaawansowany autopilot i tego, który kilkukrotnie doprowadził już do rozmaitych incydentów na drogach. I choć w tym konkretnym przypadku nie ma mowy o bezczelności jakiej dopuszczali się niektórzy w przeszłości (np. zostawiając samochód samemu sobie, drzemiąc na tylnym siedzeniu, bez jakichkolwiek szans na reakcję), to według tego co powiedział - gdy doszło do wypadku przeglądał telefon. Nie przyglądał się temu, co dzieje się na drodze, zaś samochód zignorował obecność motocyklu — i nie dostosowało prędkości jazdy, by zachować bezpieczną odległość. Efekt jest tragiczny, gdyż samochód uderzył w poprzedzającego go motocyklistę, który to wylądował pod kołami samochodu.

Sytuacja zakończyła się tragicznie, kierowca Tesli powiedział wprost, że powierzył maszynie prowadzenie samochodu i podszedł do całości lekkomyślnie. Nie był pod wpływem żadnych substancji odurzających.

Źródło: Tesla

Tesla umywa ręce. To kierowca zignorował zalecenia firmy

Jak przy każdym tego typu zdarzeniu, tu również Tesla... umywa od tego wszystkiego ręce. I w gruncie rzeczy: ma do tego pełne prawo. Bo poza tym co wypisuje i wygaduje Elon Musk, oba systemy wspomagania (zarówno autopilot jak i pełna jazda autonomiczna) na tę chwilę są jedynie wspomaganiem i korzystanie z nich wymaga pełni skupienia i trzymania rąk na kierownicy. Wszystko to właśnie po to, by móc zapobiegać sytuacjom takim jak ta.

Kierowca trafił do aresztu i został oskarżony o zabójstwo na drodze. Kilka dni temu zdecydował się on na wpłatę kaucji i opuszczenie aresztu w oczekiwaniu na dalsze postępowanie prawne.

Źródło: Depositphotos

Kolejny incydent pokazujący ignorancję kierowców

Nie jest to pierwszy, a prawdopodobnie nie będzie też ostatnim, incydent, w którym przez głupotę ludzką ktoś traci życie. Oskarżane jest oprogramowanie... i z jednej strony słusznie. Ale nie bez powodu Tesla nie oferuje jeszcze samochodów, które bezpieczenie, bez naszej ingerencji, będą nas przewozić od punktu A, do punktu B. Firma jest w pełni świadoma ułomności swoich technologii i dlatego jej zalecenia są proste: kierowca musi wszystko obserwować, by w razie niebezpieczeństwa, móc zareagować. No cóż...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama