Pomysły Unii Europejskiej dotyczące wymiennych baterii w smartfonach, w tym popularnym iPhone'ie, wywołały spore zamieszanie i kontrowersje w branży technologicznej. W ramach nowych przepisów, które wejdą w życie do 2027 roku, producenci będą zobligowani do tego, by baterie w urządzeniach mobilnych, takich jak aparaty fotograficzne, tablety i smartfony były łatwe do wymienienia.
Polecam przeczytać tekst Piotra Kurka, który jako pierwszy na AW opisał wprowadzone przez UE regulacje.
Obecnie większość producentów, w tym Apple, stosuje zamknięte i hermetyczne konstrukcje, które utrudniają samodzielną wymianę baterii przez użytkownika. Konieczne jest użycie specjalistycznych narzędzi i wiedzy technicznej, co zniechęca wielu użytkowników do prób naprawy lub wymiany baterii. Wymiana baterii w moim iPhone'ie bez specjalistycznych narzędzi w "przygodnym" serwisie mogłaby skończyć się źle - mógłbym mieć problem m. in. z wodoodpornością telefonu. Ucierpieć mogłaby również ogólna trwałość i odporność na upadki. Cóż, tak dzisiaj tworzy się sprzęty mobilne, by upakować w nich jak najwięcej i zapewnić użytkownikowi dostęp do unikalnych cech produktu.
Parlament Europejski złudzeń nie ma
Decyzja Parlamentu Europejskiego o wprowadzeniu nowych przepisów spotkała się z szerokim poparciem, uzyskując 587 głosów za, zaledwie dziewięć przeciw i 20 wstrzymujących się. Głównym celem tych przepisów jest zwiększenie trwałości i możliwości naprawy urządzeń elektronicznych, a także zmniejszenie generowanej ilości odpadów. Okej, to rozumiem. Dzisiaj zazwyczaj awaria baterii powoduje, że wymieniamy całe urządzenie. 15 lat temu wystarczyło otworzyć tylną pokrywę i wyjąć uszkodzony akumulator - zastępując go zakupionym w komisie elektronicznym / telefonicznym.
Nowe regulacje obejmują wiele aspektów, w tym projektowanie, produkcję i recykling akumulatorów. Jednak to wymaganie dotyczące łatwej wymienialności baterii w smartfonach wzbudziło największe zainteresowanie i kontrowersje w branży. Producenci będą musieli opracować nowe strategie projektowe i inżynieryjne, aby dostosować się do nowych wymogów.
Za i przeciw
Jednym z argumentów przemawiających za łatwą wymienialnością baterii jest zwiększenie trwałości i wydłużenie żywotności urządzeń mobilnych. Użytkownicy będą mieli możliwość samodzielnej wymiany zużytych baterii, co pozwoli uniknąć kosztownych napraw lub konieczności wymiany całego urządzenia. Wymienne baterie mogą również przyczynić się do redukcji generowanej ilości odpadów elektronicznych, co jest zgodne z celami Unii Europejskiej dotyczącymi recyklingu i zrównoważonego rozwoju.
Jednak istnieją również głosy przeciwne, które wskazują na potencjalne negatywne skutki dla innowacji technologicznych. Producenci argumentują, że zamknięte konstrukcje i trudna dostępność baterii przeszkadzają w rozwijaniu nowych funkcji i innowacji, takich jak bezprzewodowe ładowanie czy uszczelnienie telefonów przed działaniem wody i kurzu. Wprowadzenie wymogu łatwej wymienialności może wymagać znaczących zmian w projektach i prowadzić do ograniczenia możliwości rozwoju wspomnianych możliwości. Istotnie miałyby ucierpieć także względy... estetyczne. Telefony są obecnie ładne i cieniutkie? Są. Producenci uważają, że mogą przestać takie być przez regulacje UE.
Perspektywy na przyszłość są niepewne. Choć Parlament Europejski wydał wyraźny sygnał, że wymienialne baterie są pożądane, to wciąż nie jest jasne, jak firmy takie jak Apple zareagują na te przepisy. Istnieje przecież możliwość, że wprowadzenie zmian będzie stopniowe, a innowacyjne rozwiązania będą nadal dostępne, nawet przy łatwej wymienialności baterii. Bo przecież firmy technologiczne mają tyle kasy, że w sumie powinny dać sobie radę z opracowaniem takich konstrukcji, które i zaoferują możliwość łatwej wymiany baterii i będą ładne oraz cieniutkie.
Za dużo UE w UE
Szczerze? Z jednej strony chętnie bym powymieniał sobie sam baterie w swoich telefonach. Z drugiej - o ile USB-C w iPhone'ie to fajna i pożądana rzecz, tak łatwo wymienialna bateria... nie jestem w stu procentach przekonany. Dziwnie jakoś czuję się z tym, że UE tak swobodnie czuje się w świecie nowych technologii i trochę jak taki wąsaty wujek mądrzy się odnośnie tego, jak powinny wyglądać, jak powinny działać. Wpływ regulatorów takich, jak UE powinien znajdować się w zdrowych granicach, a ja widzę tutaj nieco zbyt ekspansywne podejście. Tym bardziej, że producenci smartfonów będą musieli wprowadzić takie zmiany do WSZYSTKICH produkowanych telefonów na świecie. Flagowce dla UE i dla "reszty świata" nie będą wyglądać inaczej. Z powodu decyzji europejskiego regulatora "oberwie" cały świat.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu