I znowu rowery elektryczne. Jedni mówią, że to zbytnia ekstrawagancja i "oszukiwanie", inni uważają je za bardzo ciekawe rozwinięcie standardowego roweru napędzanego jedynie mięśniami. W moim odczuciu pewne jest to, że "elektryk" to świetny środek transportu w m. in. mieście. Nie musisz ruszać auta i oszczędzasz pieniądze. A przy okazji... to naprawdę frajda.
Polskie Stowarzyszenie Rowerowe lobbuje za dopłatami do rowerów elektrycznych. Dlaczego? Przede wszystkim istotne jest to, że mocno odznacza się w naszym kraju dynamika wzrostu rynku "elektryków" w Polsce. Natomiast nasycenie owego rynku wynosi jedynie 2,5 - 3 proc. Ktoś by powiedział, że to mało, że to wręcz śmieszne liczby. I okej, mógłbym się z tym zgodzić. Ale jednocześnie, oznacza to, że mamy do czynienia ze sporym rynkiem, który ktoś musi zagospodarować.
Jednocześnie Polska jest jednym z większych producentów rowerów: również elektrycznych. Chyba znacie takie marki jak Romet, czy Kross? W ich ofercie można znaleźć również "elektryki". W roku 2021, w UE wyprodukowano 13,5 miliona rowerów. I tutaj czas na porównanie: Polska odpowiadała wtedy za wyprodukowanie 1,3 mln takich środków transportu, a Niemcy... za 1,4 mln - mimo, że to znacznie bogatszy i bardziej rozwinięty sąsiad. Dla lepszego zobrazowania skali: co dziesiąty rower wyprodukowany wtedy w UE pochodził z Polski. W tej puli znajdują się także "elektryki", które stanowią - jak wspomniałem - ciekawe rozwinięcie idei jednośladu.
Rowery elektryczne są przyszłością branży, zaś w Polsce cała branża jednośladów przeżywa renesans. I choć jesteśmy jednym z czołowych producentów tego sprzętu, to jeśli chodzi o użytkowanie, mamy sporo do nadrobienia. Mogą to zmienić dopłaty do elektryków, o które branża od dawna się upomina.
Tomasz Przygucki, założyciel łódzkiej firmy TrybEco, producenta rowerów i hulajnóg elektrycznych.
Jak pobudzić Polaków do kupowania rowerów elektrycznych?
Dopłaty do samochodów elektrycznych w Polsce są faktem: osoba fizyczna, która nie prowadzi żadnej własnej działalności może liczyć na dofinansowanie w kwocie 18 750 złotych. Natomiast, jeżeli beneficjent posiada Kartę Dużej Rodziny - otrzyma 27 tysięcy złotych. Wśród najtańszych aut elektrycznych dostępnych w Polsce znajdują się takie modele, jak: Smart EQ Fortwo, Dacia Spring, czy Fiat 500e. By moc wyjechać z salonu takim autem, z uwzględnieniem dopłat - wystarczy nawet 74 tysięcy złotych.
Tego typu dopłaty aktywizują potencjalnych klientów do zakupu zelektryfikowanych środków transportu. A zatem, dlaczego nie moglibyśmy zrobić tego samego z... rowerami? No, właśnie. Rowery elektryczne są zauważalnie droższe od tradycyjnych jednośladów: sam mam dwa modele w domu: Eleglide'a M1 Plus oraz Engwe Engine Pro 2. Jeden z nich to rower miejski, drugi zaś to ciężki i mocny fatbike. Jeden z nich można kupić już za 4 tysięcy złotych, a drugi - za około 6 tysięcy. Za około 5 "kafli" kupicie już całkiem sensowny model do miasta, dzięki któremu nie upocicie się straszliwie w trakcie jazdy.
Bo o to właśnie w rowerach elektrycznych chodzi. Rower pomaga w trakcie jazdy w utrzymaniu stałej prędkości - między innymi na lekkich wzniesieniach. Nie musicie się martwić o to, że po przyjeździe do biura, będziecie musieli zmieniać koszulę - cali w pocie. A przy okazji - oszczędzicie pieniądze: wyobraźcie sobie, że taki zakup może się zwrócić bardzo szybko - "elektryka" można kupić za równowartość około czternastu tankowań. Przynajmniej tak twierdzą producenci takich jednośladów. Nie jest to jednak porównanie wzięte z kosmosu.
Na etapie konsultacji projektu, wedle którego zainteresowani "elektrykami" mogliby uzyskać dofinansowanie - mówi się o kwocie do 4 tysięcy złotych. Ciekawe w tym kontekście są badania Polskiego Stowarzyszenia Rowerowego - wynika z nich, że ponad połowa ankietowanych wyraziła zainteresowanie zakupem roweru elektrycznego, gdyby dostała do niego dopłatę. Nie dziwi mnie to - dofinansowania jednoznacznie aktywizują potencjalnych klientów w zakresie podjęcia decyzji zakupowej. Warto zauważyć, że tego typu dofinansowania są dostępne choćby na Węgrzech. I tutaj warto to potraktować jako pewien punkt odniesienia - bo w tym kraju dopłata do elektryka spotkała się z konkretnym odzewem ze strony konsumentów.
Biorąc pod uwagę nadchodzące wielkimi krokami zmiany - firma TrybEco zamierza wyprodukować 2 tysiące rowerów elektrycznych, w tym dwa modele rowerów trekkingowych z zintegrowaną baterią w ramie: w wersji męskiej z silnikiem centralnym oraz w wersji damskiej z silnikiem w tylnej piaście. W planach jest rower w nowym segmencie crossover. Jak czytamy w informacji prasowej tej firmy - TrybEco stawia też na rowery składane, które świetnie nadają się m. in. do przewożenia ich w pociągach, samochodach. Załóżmy, że wyjeżdżacie za miasto i chcecie zwiedzić konkretne tereny rowerem. Sam tak robię i polecam. Dla mnie jednak, rower elektryczny to również wygoda w trakcie poruszania się po mieście.
W Warszawie, ale nie tylko, na spotkanie szybciej można dotrzeć rowerem elektrycznym niż samochodem. W Polsce właściciele firm zaczynają dostrzegać korzyści, jakie zapewnia taki sprzęt i w niego inwestować. Niektórzy rodzice wolą zawieźć dziecko do szkoły na rowerze niż autem, gdyż zajmie im to mniej czasu. Obserwujemy, że w Polsce dokonuje się powolna zmiana nawyków, sposobu życia, przyzwyczajeń
Reklama
kontynuuje Tomasz Przygucki.
W 2022 roku sprzedano w Polsce 7 mln rowerów elektrycznych. Prognozy wskazują, że w 2030 roku sprzeda się 30 mln rowerów, z czego już 19 mln będą stanowić "elektryki". W Polsce wzrost udziału zelektryfikowanych rowerów ma być nawet siedmiokrotny.
A zatem, czy dopłata do "elektryka" ma sens?
Zdecydowanie ma. Idziemy w kierunku ograniczania negatywnego wpływu na środowisko z powodu spalania paliw. Chcemy także zmniejszyć udział procesów produkcyjnych w degradacji klimatu, stanu gleb i wód. Skoro mamy ostatecznie to zrobić - pobudźmy trochę ludzi i rynek.
Tym bardziej, że rower elektryczny to naprawdę fajna zabawka - a przy okazji także alternatywa dla poruszania się w mieście autem. Jedyne ograniczenie to pogoda - choć bywało i tak, że swoim fatbike'em jeździłem w zimie i uwierzcie - o ile na chodnikach nie było lodu, dawałem sobie radę. Tak więc - mówię z tego miejsca: Drodzy Rządzący, zorganizujcie takie dopłaty do rowerów elektrycznych. Ludzie na pewno się ucieszą, a miasta odpoczną od aut w trakcie sezonu rowerowego. Już teraz widzę sporo rowerów "na mieście" i cieszę się niezmiernie, gdy widzę jakiegoś elektryka.
Aktualnie, Polskie Stowarzyszenie Rowerowe może się pochwalić projektem obywatelskim, który umożliwi wprowadzenie dopłat do "elektryków". W tym projekcie przewiduje się dopłatę do roweru w wysokości 2000 złotych (choć mówi się i o większych kwotach, sprawa jest rozwojowa). Niedługo mają ruszyć akcje zbierania podpisów pod tym projektem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu